1/700 HMS Lively 1941
FlyHawk Model – FH1121
Był HMS Legion, później na rynek trafił HMS Lance, zatem nie jest zaskoczeniem, że do rodziny niszczycieli typu L dołaczył niedawno HMS Lively. Siłą rzeczy zestaw niewiele różni się od wcześniejszych edycji, bo zaledwie szczegółami nadbudówek i wyposażenia. Dlatego też po szersze omówienie zawartości zapraszam do materiału o protoplaście serii, czyli HMS Legion. Zwracam jednak uwagę, że tamto wydanie to była edycja Deluxe, więc okraszona całkiem bogatym zestawem waloryzacji. Tutaj ich nie znajdziemy. No może z jednym drobnym wyjątkiem, o którym nieśmiało informuje już niewielka adnotacja na wieczku pudełka
..jeśli nie chce wam się wpatrywać w obrazek i szukać owej informacji, to podpowiem od razu – w komplecie dostajemy osiem toczonych w metalu luf – zgrabnie spakowanych w woreczek strunowy
Jednym słowem – drobiazg. I to dość dosłownie, wziąwszy pod uwagę rozmiary tych elementów
Reszta to już sam plastik, żadnych, nawet najmniejszych detali fototrawionych nie ma. Choć trzeba przyznać, że i bez nich modele Flyhawka imponują poziomem detalowania i finezją najdrobniejszych nawet elementów. Zestawienie zawartości zestawu wygląda następująco:
Wziąwszy pod uwagę rozmiary tego modelu, pudełko nie kipi wypraskami…
…choć nadal jest ich niemało. Kadłub, co należy podkreślić, został podzielony i przygotowany tak, by model bez zbędnych zabiegów można było zbudować z kompletną bryłą albo w wersji do linii wodnej, osadzony na morskiej podstawce
Potem mamy największe nadbudówki, perfekcyjnie odlane w wielodzielnych formach
Kolejne ramki kryją elementy konstrukcyjne typowe dla tej rodziny okrętów (w większości)
Do tego wreszcie dochodzi drobnica – niewielkie ramki, w których zebrano różne charakterystyczne dla okrętów brytyjskich wyposażenie, uzbrojenie i temu podobne. Producent odpowiednio żongluje nimi w kolejnych modelach, nie tylko w obrębie jednej rodziny, ale wszystkich w służbie Korony
Całość uzupełnia niewielki arkusik kalkomanii – wciąż ten sam
Bo i w przypadku malowania na żadne nowinki liczyć nie można
Nowinką nie jest również to, że w pudełku znajdziemy również boxartowy obrazek wydrukowany na lakierowanym kartonie
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestawy przekazane do recenzji przez firmę FlyHawk