1/72 Type 94 Japanese tankette with trailers – IBG Models
Radek “Panzer” Rzeszotarski
Miałem już okazję składać tego karalucha z IBG Models. A jak wiadomo podobać się może piosenka, którą już raz się słyszało. Ponieważ ta mi się spodobała z radością skorzystałem z okazji, że mogłem zbudować wersję wczesną tankietki z przyczepami.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie będzie to zbyt długa relacja, bo chociaż zestaw części ma całkiem sporo, to jakość najnowszych wypustów polskiego producenta nie pozwalała mi się wykazać w kwestii obróbki polistyrenu. W PRAWDZIWYM modelarstwie najważniejsze jest jednak, aby uzbroić się odpowiednie narzędzia. W tym przypadku niezastąpiona była żyletka, bo niektóre z elementów są tak małe i delikatne, że bez większej trudności można je uszkodzić już na etapie wycinania z ramki.
Jednak gdy się uporałem z wycinaniem części wieży, jej złożenie zajęło mi jakieś 15 minut. Warto zaznaczyć, że w tak małym modelu właz można wykonać jako otwarty. W takim wypadku warto wkleić we wnętrzu imitację karabinu. Gdy zdecydujemy się właz zamknąć wystarczy przykleić lufę do zewnętrznej ściany wieży.
Jak można zobaczyć w recenzji tego modelu, gąsienice wraz z kołami stanowią całość. Wynika to z tego, że są to elementy tak małe i delikatne, że sklejenie ich razem, tak by zachowały poprawną geometrię, zakrawa na cud. I chociaż cierpią na tym detale samych gąsienic, to IBG postarało się aby inne elementy zawieszenia były wykonane bardzo szczegółowo. Musiałem je dokleić bezpośrednio do kół albo do kadłuba. W ten oto sposób otrzymałem trzy osobne moduły, co powinno ułatwić malowanie.
Kolejne etapy budowy to było proste doklejanie plastikowych elementów, aż do tego momentu:
To była najlepsza sposobność do przyklejenia fototrawionych wsporników błotników i rejestracji. Dlaczego? Bo wcześniejsze przyklejenie narzędzi, wydechu i klaksonu bardzo skomplikowałoby pozycjonowanie blaszek (jeżeli nawet nie uniemożliwiło). Instrukcja w tym wypadku słusznie podpowiada kolejność działań i lepiej się jej słuchać.
Warto zwrócić uwagę na część nr PE3. Jest to wspornik, który różni się od pozostałych bardzo małym, ale ważnym wycięciem, w które musi się zmieścić wklejany później łom.
No właśnie, łom. Tutaj pojawia się jedyny problem modelu. Narzędzia saperskie odlane są naprawdę filigranowo, czego nie można powiedzieć o kanałach wlewowych do nich prowadzących. Zamiast więc bawić się w rzeźbiarza i obróbką skrawaniem usuwać klocki plastiku z imitacji stylisk grubości igły, zdecydowałem się na ich odcięcie i zastąpienie pręcikiem polistyrenu. Jednak odcinając styliska zrobiłem to tak, by zachować ich uchwyty, które wkleiłem w miejsca mocowana na kadłubie i błotnikach. Dopiero wtedy wkleiłem pręcik polistyrenu pomiędzy już wpasowane elementy.
Po doklejeniu ostatnich elementów i złożeniu całości “na sucho” otrzymałem taki oto widok:
Od nas tylko zależy, czy zdecydujemy się tego karalucha malować w całości, czy w osobnych modułach: gąsienice, wieża i kadłub.
UWAGA: instrukcja jasno daje nam do zrozumienia, żeby nie wklejać w tylną belkę haka holowniczego. Nie jest to błąd producenta! Rzeczywiście jeżeli chcemy do tankietki podpiąć przyczepkę, to hak ten znajduje się na jednym z końców jej dyszla:
Tak więc hak holowniczy tankietki wklejamy tylko, gdy nie chcemy do niej podpinać zestawowej przyczepki!!!
A co do samych przyczepek, to trudno się nad nimi rozwodzić. Ich sklejenie zajęło mi maksymalnie po 20 minut wliczając w to obróbkę części. Jedynym elementem wymagającym uwagi był wspomniany dyszel, z którego trzeba wyciąć upierdliwy kanał wlewowy. I żeby nie było nieporozumień: ten element jest krzywy, bo taki był w oryginale. Więc niech nie przyjdzie Wam do głowy jego prostowanie.
A tak prezentuje się tankietka wraz z przyczepkami w pełnej okazałości:
Sklejanie tego modelu to była przyjemność. No, może poza wycinaniem tej całej drobnicy z ramek i obrabianiem tych mikroskopijnych części. Natomiast spasowanie modelu, podział technologiczny i jakość detali sprawiają, że efekt końcowy może być naprawdę doskonały nawet bez dodatków własnych. No i dostajemy tak naprawdę trzy modele w jednym pudełku, więc się OPŁACA.
Radek “Panzer” Rzeszotarski