1/10 CATRINA
RN Estudio – MSo22
Zważywszy na tempo, w jakim czasem jednak maluje te miniaturowe laleczki, to popiersia są czymś, czego się boje. No ale przymierzam się i do tego tematu. nawet tutaj jakiś czas temu omawiałem dwa pocycki z Big child. Z kolei przedmiot niniejszego omówienia, czyli popiersie z RN Estudio kisi się u mnie w składzie już chyba równo rok (jeśli nie bite dwa lata; w każdym razie jakoś 2w okolicach świąt zimowych sobie je sprawiłem); wybrałem je na pierwsze spotkanie z materią bo tutaj jak się dobrze namaluje oczy, to potem jest już z górki. Innymi słowy – jest szansa na to, że jak zacznę, to nawet kiedyś skończę.
Zatem – w typowym dla RN Estudio opakowaniu, czyli blistropudełku, choć nieco większym niż zwykle spakowane są żywiczne części – słownie dwie, bo w zasadzie całe popiersi jest w jednym kawałku, a osobno jest tylko ręka
..w moim pudeł;ku była jeszcze maleńka przypinka, bo zamówienie składałem w preorderze – w sumie fajnie, choć z mojej perspektywy rzecz całkowicie zbędna
Pierwsze, co zwraca uwagę to rozmiar modelu – popiersie jest całkiem spore, i co prawda nie mam dużego doświadczenia z takimi miniaturami sygnowanymi skalą 1/10, ale w zasadzie wszystkie, które miałem w rękach były znacznie mniejsze i drobniejsze od tej
Odlewy, jak to w przypadku produktów z RN Estudio są zupełnie udane. Brak bąbli, niedolewek. Choć oczywiście tu i ówdzie znajdą się szwy po cięciu formy. Na szczęście w dość niegłupich miejscach, wiec ich usuwanie nie jest problematyczne. No może we włosach trzeba zachować nieco więcej uwagi, ale zważywszy na rozmiar i nieprzesadną delikatność szczegółów nie jest to coś stanowiącego wyzwanie i ryzyko narobienia bydła
Ręka pasuje do tułowia całkiem nieźle, choć nie idealnie. A że wygodniej malować ją będzie osobno, o dobre spasowanie trzeba zadbać na etapie przygotowywania modelu. No chyba że ktoś godzi się z faktem konieczności szpachlowania po sklejeniu i późniejszych retuszy
KFS