1/144 Polikarpov I-15bis
Soviet Pre-WWII Fighter
Armory – 14101
Jak wspominałem w poprzedniej recenzji jednego z zestawów Armory, producent ten jest kojarzony przede wszystkim z żywicznymi waloryzacjami. I one doczekają się omówienia na portalu, ale tymczasem zajmijmy się jeszcze przez moment modelami plastikowymi, które można znaleźć w ofercie tego producenta. Bo owszem, kilka i takowych posiada, powoli, ale jednak systematycznie powiększając ich ofertę. Są to zasadniczo nieduże miniatury, głównie w skalach niewidocznych. A zatem po Zile w skali 1/144 mamy samolot – w tej samej skali, również sowiecki, acz tym razem z lat trzydziestych dwudziestego wieku. Polikarpov I-15bis, czyli sympatyczny dwupłatowy grubasek
Pudełko nie piękne, nie straszne, na pewno solidne. Na rewersie ozdobione profilami barwnymi okładkowego malowania samolotu
Przy czym nie, nie jest to wyczerpanie tematu w kwestii malowań, jak spotkać to można u niektórych producentów z czechosłowacji. Ale do malowań jeszcze przejdę. Wewnątrz pudełka nieco makulatury oraz woreczek z elementami modelu. Czy raczej dwóch modeli, bo jak jest to zaznaczone już na etykiecie, w zestawie otrzymujemy dwie miniatury
W sumie mamy trzy ramki, przy czym można je uznać za ramki podwójne połączone w jedno – bo zawierają zdublowane zestawy elementów
Na pierwszy rzut oka wygląda to wyśmienicie. Oczywiście miejscami detale nie są tak ostre, jak by tego można było oczekiwać, choć jak na szortran jest bardzo dobrze. A tym lepiej, że wiele wskazuje na to, że wzór był projektowany cyfrowo i drukowany. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, bo tu i ówdzie można dostrzec delikatne ślady warstw druku. Z drugiej strony detale są jednak dość wyraźne, ostre, równe. Ale miejscami zanikają – choćby niezbyt wyraźnie zaznaczone są niektóre odcięcia lotek czy sterów. Niezbyt fortunnie wybrany był chyba też materiał, jakiego użyto do druku – najwyraźniej był kruchy, co widać w postaci drobnych szczerbin na niektórych krawędziach. Natomiast uczciwie przyznać trzeba, że nie są to rzeczy rzucające się w oczy albo trudne do zniwelowania. Większości z nich wypatrzyłem dopiero podczas obróbki zdjęć, na dużym monitorze. Z wad widocznych gołym okiem wymienić można natomiast jamki skurczowe na płozach czy owiewkach kół
Zupełnie udane jest oszklenie. To prawda, nie jest idealnie przejrzyste, ale też i jego kształt oraz konstrukcja zupełnie nie przesłaniają kabiny. Bardziej istotny jest fakt, że wiatrochrony są naprawdę cienkie i delikatne, a w tym modelu to jest detal rzucający się w oczy
No i przypominam, że ten model to naprawdę szkrab (bo i w oryginale nie był to okaz gargantuiczny)
Budowa miniatury przedstawiona jest w sposób zwięzły i czytelny, w pięciu krokach
..i owszem, tak, każdy z modeli można zbudować w jednym z trzech wariantów
Jeszcze większy wybór mamy w temacie malowań – naprawdę różnorodnych
Do tego, jak łatwo zgadnąć, jest całkiem bogaty zestaw nalepek
Trzeba przy tym przyznać, że kalkomania jest nie tylko bogata, ale też wydrukowana na całkiem wysokim poziomie
..i nawet to, że w zestawie są dwie miniatury nie ułatwia wyboru..
KFS
A malowanie chińskie pominięto w schematach? Może fotka gdzieś umknęła 😉 W zestawie są kalkomanie jak widać.
Istotnie, dziwnie się nie wyświetlało, już naprawiłem; dziękuję za zwrócenie uwagi