1/24 Doozy Series: Pay Phone
AK Interactive – DZ 011
Z akcesoriami dioramowymi i winietowymi do skali 1/24 jest dość krucho. W sumie to nie dziwne, bo jednak zdecydowana większość współmodelarzy zainteresowanych pojazdami w miniaturze poprzestaje na polerowaniu na nich lakieru. Popyt jest zatem nie za wielki, a podaż adekwatna. Dostępne we wtrysku są jakieś pojedyncze duperele, głownie wyposażenie warsztatów. A reszta to żywice. A z dostępnością żywic bywa różnie, szczególnie w sytuacji, gdy wytwarzane są na bardzo dalekim wchodzie czyli w Japonii. Bo z Japonii właśnie pochodzi firma Doozy, z którą jakiś czas temu zwąchało się AK-interactive, wciągając do oferty szereg niewielkich dodatków – mniej lub bardziej oczywiście na myśl przywodzących stacje benzynowe. Bo są to głównie dystrybutory paliwa, ale też lodówki, automaty z napojami czy gazetami. Przy czym orlenki się raczej dzięki nim nie zbuduje, bo swoją aparycją wskazują wyraźnie na bycie sprzętem typowo imperialistycznym, amerykanckim. Nie inaczej jest z omawianą tu budką telefoniczną. Zainteresowała mnie ona z powodów, o których gdzie indziej, natomiast bez wątpienia jest to automat jednoznacznie kojarzący się ze stanami zjednoczonymi. Nawet jeśli owe stany znamy wyłącznie z filmów czy GTA.
Zestaw spakowany jest w dość zgrabne i niebrzydkie pudełko ze sztywnej przeźroczystej folii. Boxart to zdjęcie naprawdę udanie wymalowanego modelu i całe mnóstwo napisów – żeby nie było wątpliwości, że to produkt japoński – Japończycy najwyraźniej lubią jak jest dużo literek na pudełku. A samo opakowanie zupełnie dobrze zabezpiecza zawartość – tym bardziej, że worek z odlewami jest dodatkowo owinięty skrawkiem folii bąbelkowej
Owa zawartość to dwie kostki z żywicznymi odlewami, kawałek drutu, kalkomania oraz instrukcja montażu
Budka telefoniczna nie jest skomplikowaną konstrukcją, zatem nie można spodziewać się zbyt wielu elementów
Odlewy są na naprawdę wysokim poziomie – brak bąbelków, przesunięć. Tu i ówdzie widoczne są jedynie delikatne błonki będące artefaktami cięcia gumowej formy.
Wzór był przygotowany najpewniej analogowo, ale za to niemal perfekcyjnie. Miejscami może nawet zbyt perfekcyjnie. Bo granica kasetki na monety we wzorze była zrobiona zbyt głęboko, jak na to, jak bardzo jest cienka i delikatna. Efektem tego wiotka guma formy w tym miejscu ma tendencje do falowania – a co za tym idzie, także w odlewach mamy fale dunaju. Babolem dyskwalifikującym model bym tego nie nazwał, ale psuje jednak ogólne pozytywne wrażenie..
Dołączona do zestawu kalkomania jest wydrukowana na najwyższym poziomie
Detali zbyt wielu w niej nie ma, ale te, które są cieszą jakością
..przy czym mamy tu do czynienia z potężną zdradą i oszustwem. Bo te – jak wspomniałem – ładne kalkomanie nijak się mają do tego, co obiecywać może boxart. No ale dobra – te napisy krzaczkami mogą głosić, że model z pudełka może się różnić od tego z obrazka – tak często jest na etykietach zabawek. Tymczasem instrukcja montażu i aplikacji naklejek potwierdza wersję z frontu opakowania. I nijak ma się do tego, co znajdziemy w zestawie – zarówno w kwestii dizajnu jak i choćby numerów przypisanych poszczególnym kalkomaniom
I niczym wobec tego jest kolejna drobna zdrada, gdyż instrukcja wspomina, że kabel słuchawki ma być przyciętym odcinkiem winylowego wężyka. Tymczasem w komplecie dostajemy kawałek miedzianego drucika, który moim zdaniem jest jednak odrobinę zbyt cienki. To niewielkie rozczarowanie, ale tez i żadne zaskoczenie, ponieważ jest tajemnica poliszynela, że w pewnych kręgach defraudacje wężyków są na porządku dziennym.
KFS