1/24 Françoise
Dangerous Curves Series
Master Box LTD – MB24067
Jak już parokrotnie wspominałem, w przypadku figurek z Masterboxa jest loteria, żeby nie powiedzieć, że rosyjska ruletka. Pudełka niezmiennie zdobią atrakcyjne boxarty, ale z zawartością bywa różnie. Co do zasady, zawsze będzie pewien drobny dysonans pomiędzy tym, co na obrazku, a tym, na ile odzwierciedla on rzeczywisty model. W przypadku tego producenta dysonans ten bywa jednak załamujący, tak pod względem samej rzeźby, jak i jakości wtrysków. Na szczęście nie zawsze. Na szczęście również, przed zakupem można zrobić drobne rozpoznanie, i choćby same sylwetki figurek ocenić na podstawie publikowanych na stronie producenta materiałów – gdzie pojawiają się mocno przefiltrowane w programie graficznym zdjęcia – czasem rzeźb stanowiących wzór do tworzenia formy, czasem gotowych już, posklejanych modeli
O ile kilka poprzednich figurek z serii postaci w skali 1/24 w tym miejscu już rozczarowywała, to ten stylizowany na render obrazek sprawił, że tej postanowiłem dać szansę. Bo już wcześniej moją uwagę zwrócił boxart
Na odwrocie pudełka zwyczajowo znaleźć można instrukcję montażu, podaną w formie numerków przypisanych do poszczególnych fragmentów poskładanego już ludzika. Są też – pro forma raczej – sugestie odnośnie niezbędnych farb. W najlepszym razie – bazowych kolorów
Jest też ilustracja przedstawiająca ramkę z elementami. I to jest najbardziej rozczarowujące…z wielkiego w sumie pudełka (ustandaryzowanego – to raz – a dwa, na większym lepiej prezentują się obrazki tytułowe), wypada mała podłużna wypraska, spakowana w foliową kopertkę
No więc ramka – jak zwykle bogata w elementy. Jednak to dzięki temu często naprawdę nielichemu podziałowi można ominąć ograniczenia technologii wtryskowej. Szczególnie w sytuacji, gdy producent nie szasta wielodzielnymi formami
Dodatkowo taki podział pozwala ograniczyć ryzyko skurczu w grubszych elementach – większość bardziej masywnych części jest podzielona tak, by ścianki nie były zbyt grube
Czyli ogólnie nie jest źle. A jak to wypada w detalach? Moim zdaniem przypomina ludziki z ICM. Widać po niektórych elementach, że wzór był rzeźbiony ręcznie – przy czym widać to po umiarkowanej staranności tychże szczegółów. Nie jest to jednak typowe ‘mydło’. Całkiem fajna buźka, zepsuta jednak jakąś skazą nad prawą powieką, którą lepiej zawczasu zaszpachlować, żeby nie mieć walki z materią podczas malowania
Kapelusz w miarę zgrabnie uformowany – nie rzuca się nawet w oczy przesadna grubość ronda. Choć nad całością też warto będzie popracować na etapie przygotowania do malowania
Szalik poszatkowany, więc będzie trochę szpachlowania i szlifowania. Przy okazji też przyda się poprawić frędzle. Fałdy ubrania prezentują się nieźle, natomiast detale – jak wspomniałem, trzeba trochę ratować – albo odpowiednią obróbką, albo odpowiednim malowaniem
W przewidywalnej przyszłości postaram się zweryfikować, na ile pracochłonnej obróbki wymaga przygotowanie tej figurki do malowania. Tymczasem wydaje mi się, że jest jedną z tych, które można polecić komuś, kto chciałby się zmierzyć z ludzikami 70-75mm (a 1/24 to mniej więcej te właśnie gabaryty), ale żywi obawy przed popsuciem nietaniego żywicznego modelu. Choć w plastiku tej samej jakości technicznej – a co za tym idzie komfortu malowania – jednak nie dostanie.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to