1/32 Kawasaki Ki-45 Kai Tei
Toryu (Nick)
Super Wing Series
Zoukei-Mura – SWS No.13
Z Modelami Zoukei Mury do czynienia za bardzo nie miałem, bo jakoś nie kręcą mnie imitacje bebechów zamknięte w kadłubie. Szczególnie, że zazwyczaj i tak połowy detali brakuje, a z kolei połowa z tych, które jednak są, i tak jest nazbyt uproszczona. ‘Ale przecież poszycie z przeźroczystego plastiku’ – ktoś powie. No tak. Ani to estetyczne, ani dobrze wymyślone. Czyli opcja jest, ale mogłoby jej nie być. Pomijam wreszcie taką kwestię, że jednak unikam modeli o przesadnych gabarytach. No ale tak się jednak złożyło, że trafił w moje ręce model Ki-45 tego niszowego producenta z Japonii. A zatem wszystko na wskroś – wielki model:
…szczegółowe wnętrze i przeźroczyste poszycie. A wszystko to w gargantuicznym pudle
Jak widać, nawet nie mieści mi się ono na stanowisku do fotografowania. Bo jest odrobinę większe niż choćby buteleczka farby
A w pudle pełno plastikowych ramek, z których każda spakowana jest w osobny worek. Aż chciałoby się w to wszystko wskoczyć!
Faktem jest, że za tę objętość odpowiada prosty fakt zdublowania wielu wyprasek (w tym tych największych). Całe bowiem poszycie jest tutaj w dwóch wariantach – bezbarwnym i zwykłym, z szarego plastiku
I za każdym razem są to dokładnie te same ramki, wtryśnięte jedynie z różnych rodzajów tworzywa. Mimo to, nawet gdyby nie liczyć dubletów, mamy tutaj całkiem okazałą ilość plastikowych wyprasek
Czyli wygląda to tak:
Na bogato.. Na bogato jest też w kwestii instrukcji. A właściwie.. to skomplikowane. Przede wszystkim jednak trzeba przyznać, że pomysł na nią był fajny – wyglądem nawiązuje ona do instrukcji obsługi prawdziwego samolotu
Jej zawartość też miejscami wygląda jak połączenie takiej archiwalnej instrukcji obsługi i katalogu części zamiennych
Wszystko zaczyna się jednak od krótkiego rysu historycznego
Potem jest ogólne omówienie zestawu – dostępnych wariantów oraz konstrukcji modelu
Budowa podzielona jest na kilka rozdziałów. To roztropne. Roztropne jest również uzupełnienie rysunków opisujących montaż poszczególnych elementów i sekcji zdjęciami z budowy tychże. Wszystko to razem daje szczegółowe wskazówki, pozwalające uniknąć błędów w sklejaniu i rozwiewające właściwie wszelkie wątpliwości. Tylko niestety podane to jest w niezbyt przejrzystej formie. Nagromadzenie informacji, rysunków, schematów, opisów jest moim zdaniem mało czytelne. Może gdyby ilustracje były większe, wyglądałoby to lepiej. Ale nie są, zatem na wgryzienie się w ten opis trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu i uwagi
Opis malowania jest już prosty, typowy. Mamy więc kolorowe profile, w wersji rysunkowej dla jednego z wariantów…
…i w postaci zdjęć gotowego modelu dla drugiego
Dziwaczne są tu nieco sugerowane farby – i nawet nie kolory, co dobór producentów…
Skoro o malowaniach mowa, to oczywiście kalkomanie. Spora płachta…
…choć głównie za sprawą nalepek na białe powierzchnie pod Hinomaru i niemałe kółka tychże
Za druk odpowiedzialny był Cartograf, zatem jakość nie powinna budzić zastrzeżeń. I nie budzi
Kończąc temat malowanek, wspomnieć należy jeszcze o dołączonych do kompletu maskach na oszklenie, ciętych w jakiejś dziwnej folii. Niestety tylko na zewnętrzne powierzchnie
I to właściwie wszystkie akcesoria zawarte w tym zestawie. Poza plastikiem nie ma nic. I prawdę mówiąc nie bardzo jest tu pole na jakieś dodatkowe blaszki, bo to, co dostajemy w formie plastikowego wtrysku, w zupełności wystarczy do zbudowania całkiem szczegółowego modelu. Choć mimo tej szczegółowości, nitów projektanci poskąpili. Są zaznaczone jedynie te na łączeniach blach poszycia (przy okazji warto odnotować imitację zakładek nachodzących na siebie płacht), brak natomiast imitacji mocowań poszycia do żeber konstrukcji. A skoro o żebrach mowa, to te z kolei są odlane na wewnętrznych powierzchniach kadłuba. To znaczy odlane są cienkie podłużnice – wręgi to osobne elementy, wklejane razem z konstrukcją kabiny
Co ciekawe, ożebrowanie jest na kadłubie, jest wewnątrz stateczników, ale skrzydła są tam gładkie. Podobnie powierzchnie sterowe, ale to akurat oczywiste, że odtworzenie ich wewnętrznej konstrukcji w ten sposób byłoby niewykonalne.
Specyficznie, jako jeden element, odlany jest nos, w którym kryje się przednie działko. Siłą rzeczy pozbawiony wewnętrznych detali
Z detalami jest też tak sobie, choć już nie ze względów technologicznych, w przypadku zbiorników paliwa montowanych w kadłubie i centropłacie
Przy okazji mogę od razu rozprawić się z bezbarwnym poszyciem. Pomijając względy natury estetycznej, to jest ono kontrowersyjnym pomysłem od strony technicznej. Po pierwsze, bezbarwne elementy trudno skleić tak, by spoiny nie były dostrzegalne. Niezwykle trudno. Nawet jeśli się to uda, to wciąż pozostaje problem niektórych detali czy elementów konstrukcyjnych, które widoczne w ten sposób wyglądają po prostu dziwnie. Pomijam obecność tyleż niezbędnych, co jednocześnie wszechobecnych śladów po wypychaczach – w większości delikatnie wgłębnych, co czyni je wybitnie trudnymi do usunięcia z przeźroczystego plastiku. I wreszcie nawet jeżeli udawać, że widok dziwnych monolitów nie razi, a klejenie uda się czysto i schludnie, to pozostaje konieczność polerowania powierzchni. Jest ona bowiem mocno matowa, co sprawia, że powierzchnie są ledwie półprzeźroczyste. Dokładnie tak samo, jak w niektórych modelach Tamiya z przezroczystymi burtami. Tylko tam nie bardzo jest co eksponować, więc może i lepiej, że plastik ma aparycję mlecznego szkła. Tutaj jest co pokazać. Choć lepiej zrobić to po prostu przez zamknięte lub otwarte oszklenie kabiny (i otwarte wyprane panele inspekcyjne). Szkło, które jest naprawdę świetne – cieniutkie, przejrzyste, bez zniekształceń. W dodatku, w przypadku fragmentów otwieranych, w dwóch wariantach – co ogranicza konieczność klejenia i ilość delikatnych spoin
Zatem oszklenie żadnej dodatkowej obróbki nie wymaga. Nie można tego jednak powiedzieć o przeźroczystej tablicy przyrządów. Bo jest i taka
I wedle instrukcji podkleić ją trzeba kalkomanią, tak by przez przeźroczyste szkiełka widoczne były cyferblaty
Na marginesie – nie chodzi o nałożenie kalkomanii, tylko o podklejanie plastiku kartonikiem z kalkomanią. No tak czy inaczej, i tak budzików nie widać…
…bo tablica ma mocno matowy rewers
No ale opcji jest więcej. Można te kalkomanie nałożyć na element uprzednio pomalowany, już klasycznie, od frontu…
…albo odręcznie pomalować tablice z płaskorzeźbą nie tylko detali płyty, ale też wskazówkami i innymi drobiazgami na cyferblatach
Można też wstawić blaszany zamiennik. Wybór jak z wodą mineralną w hipermarkecie. Można skołowacieć. Wypada jednak się otrząsnąć i przyjrzeć pozostałym detalom wnętrza kabiny. Podłogi, wręgi i inne elementy konstrukcyjne, z ładnymi detalami, imitacjami różnych instalacji. Te ostatnie, choć są płaskorzeźbami, co wynika z ograniczeń technologii wtryskowej, prezentują się całkiem naturalnie i odpowiednio pomalowane będą robić świetne wrażenie. Oczywiście, o ile będą widoczne. Dziegciem w tych słodkościach są delikatne, ale jednak obecne ślady po wypychaczach – chciał, nie chciał – uplasowane pomiędzy różnymi detalami
Warto zatrzymać się na moment przy fotelach – o subtelnej konstrukcji i naprawdę cienkich ściankach
Uwagę zwracają tutaj imitacje pasów na poduszce…
…lub jeśli ktoś jest na tyle wysoki, że poduszki na krześle nie potrzebuje, to pasy odlane jako samodzielny element – od razu odpowiednio ukształtowane
Dzięki temu nie trzeba rozglądać się za elementami fototrawionymi (choć te oczywiście są dostępne). I prawdę rzekłszy, nie jestem pewien, czy w ogóle warto, bo mam przeczucie, że dobrze pomalowane plastiki będą wyglądały nie gorzej, a być może nawet lepiej niż nawet podretuszowana blaszka. Skoro o wnętrzu kadłuba mowa, to jeszcze dwa słowa o uzbrojeniu. W komplecie mamy więcej niż potrzeba do zbudowania któregoś z dwóch wariantów z tego zestawu. Imitacje działek i karabinów są całkiem przyzwoite. Dodatkowo lufy mają odpowiednie wykończenie dzięki zastosowaniu wielodzielnych form
W podobny sposób opracowane są końcówki rur wydechowych
Tym samym przechodzimy do silników. Bardzo ładnych zresztą. Z filigranowymi detalami, szczegółowych. Szczegółowych miejscami nawet zbytnio, bo we wnętrzu jest imitacja tłoków…
..acz obawiam się, że mimo to jak się je powiększy trzydzieści dwa razy, to nie zadziałają. Oprócz gwiazd i tłoków mamy kompletne oporządzenie jednostek napędowych, tak od frontu, jak i z tyłu. Producent przewiduje zresztą możliwość eksponowania miniatur tych silników na specjalnych kozłach zrobionych z odpowiednio przygotowanych fragmentów ramek. Tak czy inaczej, mimo dużej szczegółowości, wielu drobniejszych instalacji tu brakuje i trzeba zrobić je samodzielnie
A jak się już to wszystko zrobi, to można eksponować czy to dzięki ponownie dostępnym przeźroczystym elementom (choć lepiej nie), czy po prostu demontując osłony
Alternatywne obudowy ma także gondola podwozia. I tutaj raz jeszcze nie brakuje szczegółów, tak elementów konstrukcyjnych, jak i imitacji różnych instalacji
Samo podwozie również niebrzydkie. Konstrukcja wydaje się być przemyślana i solidna. Co ciekawe, również tutaj mamy plastikowe imitacje przewodów hamulcowych. Jako osobne elementy mają szanse być nawet użyteczne
I wreszcie koła. No z nimi jest tak, że o ile felgi są na odpowiednim poziomie szczegółowości…
…to opony już trochę mniej. Ale to znowuż wynika nie tyle z zaniechania czy podprogowej sugestii do prucia portfela na żywiczne zamienniki, a po prostu ograniczeniami technologii wtryskowej
Podsumowując – Ki-45 Zoukei Mury to imponujący zestaw (konsekwentnie unikam określenia ‘miniatura’, bo to WIELKI BYDLAK) i popis projektantów. Miejscami może popis dla samego popisu, choć trudno wskazać jakieś ewidentne bezsensowne rozwiązania. Tak skomplikowana konstrukcja każe liczyć się z potencjalnymi problemami w montażu. Ale tego inspekcja ramek, jak bardzo skrupulatna by nie była, nie zweryfikuje. Zatem trzeba zbudować…
KFS
P.S. Zapraszam również na omówienie paru waloryzacji do tego modelu
Fajnie, że będziesz budował. Fajnie też, że ZM zrobiła to a nie kolejne Zero. Dodałbym w sumie tylko tablicę Yahu i zestaw jak dla mnie będzie kompletny.
Prócz Yahu jest jeszcze kilka rzeczy wartych uwagi
Widziałem juz parę relacji z budowy i tylko okolice tylnej kabiny wymagają deliaktnego podszpachlowania
Spełnienie moich najbardziej perwersyjnych pragnień, dzięki za materiał!
O kupie liści mówię, a nie o modelu (sam wywołałeś wilka z liści!).
Do modelu nic nie mam, choć na pasy zwróciłem uwagę.
Żeby merytorycznie było, to bardzo podobał mi się materiał o Wildcacie. Na niego już ostrzę kły!
Pozdrawiam 😉
<3