1/32 Ki-84 Hayate
Hasegawa
Budowa
Kilka lat temu (zdaje się, że w okolicach 2017 roku) dostałem zlecenie na zbudowanie Ki-84 w skali 1/32. Dość specyficzne, bo prócz montażu różnych zestawów waloryzacyjnych, życzeniem zamawiającego było otwarcie licznych paneli dostępowych. To zaś wiązało się z koniecznością zrobienia od podstaw sporych fragmentów wnętrza płątowca. A jak by tego było mało, na poszyciu miały pojawić się imigracje jego spracowania i ugięć. Ponieważ tego ostatniego nigdy nie chciało mi się robić, stwierdziłem, że skorzystam z okazji i podejmę wyzwanie.
Prace nad modelem zacząłem od fotela. Tu miałem do wyboru żywiczny z zestawu Airesa i metalowy, Eduarda. Ten ostatni wymagał jednak złożenia
Gotowy fotel z blaszek uznałem za wyglądający najlepiej ze wszystkich. Oczywiście oryginał z modelu od razu zdyskwalifikowałem
Jak się okazało, żywiczna waloryzacja kabiny sama również wymagała waloryzacji. Wzór do niej ewidentnie powstał na bzie oryginalnego elementu z modelu, a autor dodał nieco detali, Ja postanowiłem dodać kolejne, z niewielką pomocą blaszek Eduarda
Burty kabiny uzupełniłem o detale fototrawione, kilka dodatków własnych wystruganych z różnych kawałków polistyrenu oraz odrutowanie zrobione z ołowiu
Do zamocowania fotela musiałem użyć plastikowych elementów stelaża z modelu
Tylna wręga kabiny w zestawie żywicznym również była nieznacznie zmodyfikowanym elementem z modelu. Dlatego wolałem użyć plastikowego oryginału
W sprawie półki z instalacjami montowanymi na wrędze ponownie miałem wybór między Airesem i Eduardem. Raz jeszcze wybrałem blaszki, uzupełniając je o biały plastik i ołowiane odrutowanie
Opierając się na zdjęciach egzemplarza muzealnego, zdecydowałem pomalować kokpit ciemną zielenią C129. Pozostałą część wnętrza zaplanowałem w jasnym podkładowym kolorze C127. Ten ostatni musiałem wiec nanieść na tylną powierzchnię wręgi i koniec podłogi kabiny
Wybrane powierzchnie i detale rozjaśniłem mieszanką koloru bazowego C129 i niemal białego C311 Gray FS36622
Różnymi winylowymi farbami (Vallejo, AMMO, Hataka) pomalowałem detale
Do poduszki fotela użyłem farb z zestawu AK Interactive Leather and Buckles
Imitacje szkieł zegarów w tablicy przyrządów zrobiłem kroplami bezbarwnego lakieru Gauzy Agent
Aby wyeksponować detale, użyłem emalii AK026 Slimy dark grime, rozcieńczonej Fast dry thinnerem ABT113
Vallejo 70.967 Olive green, rozcieńczaną w różnych proporcjach, rozjaśniłem krawędzie detali o namalowałem delikatne rysy na powierzchni
Imitacje odprysków i zadrapań odsłaniających metal zrobiłem srebrną kredką akwarelową
Aby uzyskać imitację błota na podłodze kabiny, użyłem Tamiya Weathering stick ..Mud. Niewielką ilość pasty zaaplikowałem zwilżonym w wodzie pędzelkiem
Pomalowane elementy kabiny poskładałem w całość
Dzięki temu mogłem upewnić się czy całość dobrze pasuje do kadłuba (w przypadku żywic Airesa nie jest to takie oczywiste). Na szczęście wszystko było OK.
Mając gotowa kabinę, mogłem zabrać się za wnętrze kadłuba. Zacząłem od otwarcia pokrywy radia. Jej granice naciąłem igłą krawiecką
Następnie brzegi otworu wyszlifowałem pilnikami
Następnie wyznaczyłem pozycje wręg wewnątrz kadłuba
Na powierzchniach widocznych przez otwór radia przykleiłem kwadratowe pręciki polistyrenowe 0.5×0.5mm
Pocieniłem je w okolicach otworu, tak by wyglądały na częściowo schowane za jego bocznymi ściankami, jak jest to w oryginale
Cieńsze i płaskie profile różnej grubości posłużyły mi do robienia poprzecznych listew szkieletu. Ponieważ to pracochłonna robota, przyklejałem je tylko w miejscach widocznych przez otwory w poszyciu
Gotową kratownicę mogłem ozdobić detalami. Zacząłem od przedłużenia podłogi kabiny. Następnie dodałem akumulator i instalację sprężonego powietrza.
Z małych kółek wyciętych z pomocą wybijaka z RP Toolz oraz pręcików 0.2 zrobiłem cięgna napędu klap
Kolejnym krokiem była półka na osprzęt radiowy oraz mechanizm napędu sterów
Elastyczną nić imitującą linki przewlokłem przez podporę w środku kadłuba, a końcówki przykleiłem do plastikowego ‘klocka’, który zamontowałem w ogonie
Pewnym problemem okazała się aparatura radiostacji. Co prawda zgromadziłem całkiem obfitą dokumentację do tego samolotu, to jednak informacje na ten właśnie temat okazały się bardzo skromne. Budując te elementy od podstaw, musiałem posiłkować się materiałami dotyczącymi innych samolotów
Na przeciwległej burcie wystarczyło zamontować imitację metalowego zbiornika.
Tym samym wnętrze kadłuba było gotowe do malowania
Musiałem jednak zrekonstruować jeszcze pokrywę otworu dostępowego do radia. Zaczałem od odrysowania kształtu na kawałku taśmy maskującej
Posłużył on jako szablon do wycięcia samej pokrywy – z blaski, na którą nakleiłem polistyren 0,2mm
Następnie całość uzupełniłem o niezbędne szczegóły
Na początku procesu malowania całe wnętrze pomalowałem podkładem ze srebrnego lakieru Hataka C008
Widoczne powierzchnie pokryłem Mr.Color C127 Cockpit color. Z kolei sam tył kadłuba pomalowałem na czarno, pogłębiając sztucznie cień
Detale wnętrza pokolorowałem winylowymi akrylami Vallejo model color. Do elementów w kolorze naturalnego metalu, w tym linek użyłem Vallejo Metal Color
Do łosza użyłem emalii AK20174 White & winter camo, którą nałożyłem na powierzchnie zwilżone white spiritem
Nadmiar emalii usunąłem i rozprowadziłem wilgotnym pędzelkiem
Farbą olejną Abteilung 502 ABT-035 Buff rozświetliłem wręgi i inne wystające detale
Po wklejeniu kabiny pilota mogłem naciągnąć i zamontować kolejne linki sterów
Przed sklejeniem połówek kadłuba kawałkiem taśmy maskującej zaślepiłem otwór radia na czas dalszych prac
Detale
Na tym etapie postanowiłem zając się licznymi detalami i drobniejszymi sekcjami konstrukcji. Zacząłem zatem od silnika. Do jego waloryzacji znajdziemy całkiem sporo elementów fototrawionych w zestawie Eduarda
Niektóre blaszki które imitują instalacje, lepiej zastąpić drutem, który nie jest płaski
Szczególnym przykładem są imitacje przewodów elektrycznych, które zrobiłem z drutu ołowianego 0.4mm
Gotowych elementów silnika nie sklejałem w całość, dla łatwiejszego malowania
Najpierw na wszystko nałożyłem AK 757 Black Primer and Microfiller
Dla głównych elementów użyłem AK476 – Xtreme Metal – Steel natomiast przednią cześć silnika pokryłem AK479 XM Aluminium
Aby wyeksponować detale, zrobiłem wash z płynu Lifecolor TSC 208 Smoke
Pomalowane podzespoły silnika mogłem skleić w całość, ostrożnie przeplatając i układając druciki instalacji elektrycznej
Drobne elementy żaluzji chłodnicy wygodniej było mi zlutować przed wycięciem z fototrawionej ramki
Dopiero gotowy element zamontowałem w odpowiednio spreparowanej części plastikowej
W podobny sposób postąpiłem z waloryzacją osłon podwozia – najpierw zlutowałem elementy blaszane w płytce, a dopiero gotowe umieściłem we właściwym miejscu
Samo lutowanie nie jest procesem skomplikowanym, a daje spoinę nieporównanie bardziej solidną niż każdy klej. Ten ficzer był bardzo istotny na przykład w przypadku wnętrza klap. Najpierw przylutowałem drobne wręgi
Następnie powierzchnie blach poszycia pokryłem cienką warstwą cyny
Posmarowane pastą lutowniczą elementy złożyłem ze sobą na sucho. Następnie całość podgrzałem palnikiem.
Zlutowaną konstrukcję mogłem powyginać bez obawy, że poszczególne elementy się porozpadają. A zależało mi na tym, żeby blaszane poszycie nie było idealnie płaskie
Aby móc zamontować waloryzację, ze skrzydła musiałem wyciąć spory kawał plastiku. Otworzyłem też niektóre inspekcje – te które udało mi się zidentyfikować, co kryją pod spodem
Wycinanie takich otworów to proces prosty, ale odrobinę pracochłonny. Najpierw igłą krawiecką pogłębiałem ich granice
Następnie mogłem wywiercić odpowiedni kształt
Oraz wyrównać krawędzie z pomocą precyzyjnych frezów Molding flash sander z Hobby elements
Aby uzyskać imitacje cienkich ścianek, musiałem wyfrezować plastik od spodu. Użyłem gumowego frezu do polerowania akrylu, który delikatnie usuwał kolejne warstwy tworzywa
Ponieważ klapki zostały zniszczone podczas wiercenia, musiałem zrobić nowe, bazując na płytce polistyrenowej 0.25mm i różnych profilach plastikowych
We wnętrzu skrzydła zbudowałem fragmenty instalacji widocznych przez otwarte inspekcje – kawałki wręg a pomiędzy nimi fragmenty popychaczy lotek oraz tył działek
W górnych powierzchniach skrzydeł zrobiłem inspekcje kryjące wlewy paliwa
Poprawiłem też wygląd kółka ogonowego. W modelu wygląda ono jak powiększony element w skali 1/72.
Zacząłem od nawiercenia widelca oraz poprawienia detali, które odlane jako jeden element były zbyt uproszczone
Oryginalną, niezbyt udaną imitację skórzanej osłony konstrukcji, zastąpiłem nową ulepiona z Green Stuff
Skoro o podwoziu mowa, to nieco uwagi wymagały golenie. Prócz dodania przewodów, zwaloryzowałem nożyce wahacza. Użyłem mieszanki elementów z modelu oraz blaszanych. Sam zamiennik Eduarda wydał mi się bowiem zbyt płaski. Do wycięcia niezbędnych tu różnych kółek, jak zwykle, niezawodny okazał się punch and die set z RP Toolz
Dopasowałem też wydechy. Te z modelu planowałem wymienić na żywice Quickboost. Niektóre z nich wymagały jednak podklejenia polistyrenem 0.2, dla lepszego dopasowania do osłony silnika
Pracując nad detalami, przygotowałem też celownik. Użyłem detalu z zestawu Airesa, który nie wymagał dodatkowych waloryzacji.
Metalowe lufy i pitota spatynowałem w w AK174 photoetch burnishing fluid. Nie chodziło jednak o nadanie im w ten sposób ostatecznego wyglądu. Zauważyłem, bowiem, że na tak przygotowanych elementach metalowych farba trzyma się nieco lepiej
Budowa
Gdy uporałem się z wszelką drobnicą, mogłem zając się budową i wykończeniem powierzchni. By skleić skrzydła, musiałem pomalować fragmenty wnętrza, widoczne przez otwarte klapki. Najpierw natrysnąłem na nie czarny Fine surface primer MRP-85
Na to nałożyłem właściwy kolor- Xtreme metal 488 Matte Aluminium
Sklejenie połówek kadłuba wymagało nieco uwagi. Powierzchnie styku plastiku z blaszanymi wnętrzami klap posmarowałem epoksydowym klejem dwuskładnikowym
Z kolei w gniazda wręg wzmacniających centropłat wlałem niewielką ilość Roket Plastic Glue deluxe materials, który nie wysycha błyskawicznie
Dzięki temu mogłem spokojnie złożyć i spozycjonować połówki skrzydeł. Na czas schnięcia dobrze wszystko ścisnąłem klamerkami
Sklejony kadłub również pozostawiłem na dłuższą chwilę, do wyschnięcia pod delikatną presją
Gdy obydwa podzespoły były gotowe, upewniłem się, że pasują do siebie. A że pasowały idealnie, mogłem zabrać się dalsze prace
Zacząłem od pogłębienia niektórych linii podziału używając Mr. Scribber Narrow type
Niektóre linie pogłębiłem piłką żyletkową JLC
Potem mogłem rozpocząć żmudny proces robienia imitacji pofalowanej blachy. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że nieco nazbyt żmudny, bo pewne opisane ponieważ etapy śmiało można pominąć. Zresztą, o podstawach drapania ugięć poszycia przygotowałem swego czasu krótki roboczy filmik
Wówczas jednak zacząłem od narysowania linii nitów. Wymiary z planów przenosiłem cyrklem. Następnie używając taśmy 3M narysowałem siatkę na skrzydłach i kadłubie
Gumowym frezem do akrylu wyfrezowałem delikatne rowki na narysowanych liniach
Tam, gdzie obawiałem się uszkodzić detale, rowki wydrapywałem łukowatym skalpelem
..a potem było już łatwo. Wystarczyło różnymi gradacjami gąbek ściernych wyszlifować brzegi wydrapanych rowków
..czyli długotrwały proces szlifowania i polerowania powierzchni. Nic trudnego, ani widowiskowego. Po prostu dużo nudnej pracy
Uporawszy się z pofalowaną blachą, mogłem przystąpić do nitowania. Nagniotłem otworki narzędziem RB productions Rivet-R, z kółkiem o skoku ząbków 1.5mm
Brzegi otworków po nitowaniu są lekko wypukłe. Dlatego dobrze jest je wygładzić. Tutaj ponownie skorzystałem z pomocy gąbek polerskich
Na koniec, cały model przetarłem różnymi gradacjami Mr. Laplos polishing cloth
Kadłub i skrzydła na czas powyższych prac miałem osobno, dla wygody operowania niemałymi jednak elementami. Nadszedł jednak czas by je ze sobą skleić. Nim to zrobiłem, wewnętrzne powierzchnie, które mogły być dostrzegalne w gotowej miniaturze, pokryłem C127 Cockpit color
Co prawda, jak wspominałem wcześniej, obydwa segmenty pasowały do siebie bardzo dobrze, to jednak nie obyło się bez subtelnego szpachlowania i szlifowania na spodzie
Gdy skrzydła były połączone z kadłubem, mogłem – bez obawy o uszkodzenia – zwaloryzować wnęki podwozia. Zamontowałem w nich szereg blaszek Eduarda. I podobnie jak w silniku, proponowane przez tego czeskiego producenta płaskie imitacje przewodów, zastąpiłem drutem ołowianym różnej grubości
Na podstawie zdjęć, zbudowałem też pylon do montowania podwieszanego zbiornika paliwa
Tym samym, model był gotowy do prac malarskich
Temu etapowi poświęcona jest jednak druga część artykułu
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S. Rezultat wszystkich prac znaleźć można w galerii gotowego modelu