1/32 Luna & Selena
Armoured sports car
Madness of the street
Suyata – MS001
Suyata w poszukiwaniu swojego miejsca na rynku próbuje różnej tematyki modelarskiej. W jej skromnym wciąż jeszcze katalogu znajdziemy, oprócz paru typowych modeli redukcyjnych, różne dziwactwa – stylizowane figurki czy też zestawy swoją stylistyką i formą opracowania kierowane do młodszego odbiorcy. Trafiły się również typowe narzędzia, choć w nietypowym anturażu. W katalogu tego producenta pojawił się wreszcie pojazd będący przedmiotem niniejszego opisu, czyli futurystyczny samochód wyścigowy
Już opakowanie dość precyzyjnie opisuje zawartość. Boxart przedstawia wizualizację tego, co znajdziemy wewnątrz pudełka – czyli lambo-podobny wehikuł o sportowej sylwetce, ale wykończeniu na pograniczu postapokaliptycznego Mad Maxa i dystopijnego Cyberpunka. Przyjęta kolorystyka bliższa jest temu drugiemu. No i jest przedstawiona na obrazku figurka
Z informacji wynika natomiast, że nie ma części metalowych, zatem model nie będzie miał realistycznej wagi jak tamiyowskie czołgi w skali 1/48 :>
Nazwa zestawu wskazywać by mogła, że do czynienia mieć będziemy z całą serią zapewne podobnych pojazdów
Pomimo upływu paru miesięcy od premiery, zapowiedzi kolejnych podobnych miniatur wciąż się nie pojawiły. Mamy zatem jedynie Lunę – czyli takim właśnie imieniem nazwany pojazd, oraz Selenę, czyli pojazdu kierowniczkę. Mamy również – z czym spotykam się po raz pierwszy – sugerowaną BackGroundMusic – czyli muzykę tła do tego zestawu
Zatem odpalamy…
…i zaglądamy do pudełka
Wewnątrz jest kolorowo – o czym za moment, bo najpierw dwa słowa o instrukcji. Jej pierwszą kartę zdobi obrazek niekoniecznie bezpośrednio powiązany z modelem…
…choć niewątpliwie stanowiący inspirację do aranżacji podstawki pod tę miniaturę. Potem – ciekawostka – historyjka obrazkowa…
…ale krótka jak te, które znaleźć można w gumach do żucia. Moim zdaniem o ile pomysł był fajny, to jego potencjał zmarnowany absolutnie. Podobna stylizowana grafika jest jeszcze jedna – na końcu książeczki. I tutaj mamy ister egi, czyli plakaty reklamujące kolejne modele Suyaty
A właściwie, to książeczkę z instrukcją wieńczy legenda do mapy…
…której ledwie fragment znaleźć można z boku opakowania
To jednak ponownie pozwala dywagować, że mogły być plany na jakąś większą serię podobnych tematycznie modeli. Zostawmy jednak spekulacje. Poza kolorowymi obrazkami instrukcja montażu jest właściwie całkiem typowa, choć w całości wydrukowana w kolorze i różnymi elementami nawiązująca wizualnie do tematyki
Instrukcji malowania modelu nie uświadczymy, bo teoretycznie malować go nie trzeba. Do wtrysków użyto bowiem kolorowego plastiku. ściślej, dwóch kolorów – ciemnoszarego i pomarańczowego
Jako trzeci kolor można wskazać plastik przeźroczysty, bo jest on zabarwiony ciemnym brązem
Na marginesie – brawa dla Suyaty, bo ramka z szybami została dodatkowo zabezpieczona przed zarysowaniami folią streczową
Z kolei w woreczek strunowy spakowane są opony
Dwa różne typy – inny profil na przód i inny na tył. Bieżnik w obydwu przypadkach taki sam – niezbyt wyrafinowany
Odlane są z dość twardej gumy, zatem obróbka i usuwanie szwów mogą okazać się odrobinę kłopotliwe. Z drugiej strony, jest to gatunek gumy, który reaguje na rozpuszczalnikowe kleje do polistyrenu, zatem może nie obróbka mechaniczna, a chemiczna zda tutaj egzamin. Jak na miniaturę pojazdu przystało, koła mają się obracać. A pomóc w tym mają między innymi specjalne tulejki
Rzecz powszechna w modelach japońskich producentów, i u wielu producentów miniatur pojazdów cywilnych – w ogóle. Tylko w tychże tulejki odlane są z winylu, dość sztywnego i odpornego na wszelaką chemię. A w zestawie Suyaty są… gumowe. I ponownie z gumy, która reaguje na klej do plastiku. Paradne. Ale gorzej, że nieperaktyczne.
Miniaturę pojazdu uzupełnia skromny arkusz kalkomanii…
…z paroma drobnymi emblematami i rysunkami, które śmiało i nawet wygodniej byłoby namalować ręcznie. Deska rozdzielcza jest, jaka jest – lepsza taka niż żadna. Ale w sumie dobrze, że nie jest bardzo eksponowana przez przydymione oszklenie
Jak już było po wielokroć anonsowane na opakowaniu, w komplecie jest również figurka kierowniczki. Ta znalazła się w osobnej ramce…
..i – jak widać – figurki są tak naprawdę dwie. Dwie, ale jednocześnie bez mała identyczne. I wielka szkoda, że jednak jedna z nich nie jest przystosowana do posadzenia wewnątrz pojazdu
Wszystkie niemalże części są zatem zdublowane – zarówno korpus, jak i detale, w tym fansi plecak (co prawda odlany dzięki wielodzielnej formie, ale i tak wymagający nie mniej obróbki, niż gdyby był sklejany z kawałków)
Różne są głowy – jedna w nietypowym kasku…
..i nie, to nie jest fragment twarzy, a przyłbica w takiej formie
Natomiast druga jest nakrycia pozbawiona
I w sumie szkoda, że skoro już na tło polecana jest muzyka Die Antwoord, to figurce nie zrobiono fryzury kojarzonej z tą, jaką nosi Yo landi – przy okazji pasowałaby bardziej do klimatu.
O ile samochodu teoretycznie malować nie trzeba, to laleczkę już owszem – producent zamieszcza sugestie kolorów
Kończąc temat figurki – jeszcze o jej wielkości – z głową to będzie tak nieco ponad 6cm, czyli z grubsza tyle, ile wskazywałaby na to skala
I wracamy do samochodu. Jak pokazuje instrukcja, jest to zestaw dość rozbudowany, elementów jest niemało. Po części wynika to z podziału kolorystycznego. Ale jednak tylko po części. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o jakość detali, to jest już skromnie. To znaczy są ostre i wyraźne, jest ich dużo, ale w wielu miejscach dają o sobie znać daleko idące uproszczenia i braki. Szczególnie we wnętrzu kabiny
Jak jednak wspomniałem, przez ciemne oszklenie, mimo iż jest świetnej jakości, nie będzie owo wnętrze bardzo mocno eksponowane
Pewnym rozczarowaniem może być brak możliwości ustawienia przednich kół w dowolnym skręcie, co do pewnego stopnia ogranicza aranżację modelu na podstawce
Felgi szczegółowe, na pewno ładniejsze od opon. Jedyny problem to skala, w której wybór zamienników jest ograniczony
Im bardziej na zewnątrz, tym więcej mamy detali, zarówno na coraz bardziej zdobnych powierzchniach, jak i w formie osobnych części, od elementów karoserii, przez specyficzny pancerz czy raczej ‘egzoklatkę’, po odrobinę groteskowe uzbrojenie
Uzbrojenia można jednak przecież nie montować. Zresztą temat modelu daje nieograniczone pole do modyfikacji, przeróbek konstrukcji czy nawet samego kolorowania i aplikowania śladów eksploatacji, różnego rodzaju i różnej intensywności. Szkoda jedynie, że wciąż nie ma innych podobnych modeli czy zestawów komplementarnych z figurkami czy akcesoriami. Przydałyby się.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Suyata