1/32 MiG-23MF Flogger B
Transylvanian Flogger
Trumpeter – 03209
MiG-23 jest maszyną ciekawą, nie na tyle jednak, by chwycić mnie za serce. A przynajmniej tak było do momentu, gdy jeden z kolekcjonerów, dla których swego czasu budowałem modele, pokazał mi gazetę ze zdjęciami rumuńskiej maszyny z numerem bocznym 201
Wówczas to, moje nastawienie do tego samolotu zmieniło się radykalnie. Nietypowe i wszechobecne uszkodzenia farby, podmalówki, nienachalne ślady eksploatacji – to wszystko sprawiło, że bez wahania postanowiłem stawić czoła miniaturze Floggera
Budowa
Niestety MiG-23 z Trumpetera w skali 1/32 jakością detali przypomina raczej skalę 1/72. Ponadto, duża ilość aftermarketów wiązała się z koniecznością mniejszych, lub większych, modyfikacji elementów plastikowych. Drobnych korekt wymagały niektóre kształty. Wspominając o dużej ilości dodatków, miałem na myśli blaszki i maski Eduarda, żywiczne korekcje i waloryzacje Zactomodels, oraz wnęki podwozia i kabinę z Airesa. Znalazło się też kilka drobiazgów Quickboost, oraz toczona w metalu rurka pitota z MASTER
Waloryzacja wlotów powietrza Zactomodels zawiera szablony wskazujące prawidłowe rozmieszczenie ich mocowań
Klejem do papieru zamocowałem wycięte szablony do kadłuba modelu i nawierciłem otwory w odpowiednich miejscach
Następnie skleiłem ze sobą elementy żywicznego zamiennika kabiny
Poskładałem też fotel pilota. Fotrotrawione pasy jedynie dopasowałem do jego konstrukcji, pozostawiając je osobno na czas malowania
Aby zamontować żywiczną kabinę z Airesa, trzeba było mocno odchudzić burty kadłuba od wewnątrz. Użyłem do tego celu frezu zamontowanego w mikrowiertarce (#proxxonteam)
Aby wpasować żywiczną osłonę tablicy przyrządów, musiałem usunąć kolejne fragmenty plastiku
Korekty wymagały profile wlotów powietrza, których krawędź miała obrys daleki od ideału. Tutaj wyciąłem fragment oryginalnego plastiku, a w jego miejsce wstawiłem klin z polistyrenu 0.5mm. Po zalaniu cyjanoakrylem, całość wyszlifowałem na odpowiedni kształt
Wewnątrz wlotów zamontowałem brzechwy z zestawu Zactomodel. Te z zestawu były zbyt grube, z kolei blaszki Eduarda zbyt cienkie
Kabinę wkleiłem do kadłuba
Równolegle musiałem zamontować również wnękę przedniego podwozia z zestawu Airesa. Ponieważ była odrobinę zbyt krótka, powstałą szczelinę wypełniłem polistyrenem
Wewnętrzną stronę oszklenia zwaloryzowałem detalami z zestawu Airesa. Niektóre elementy zastąpiłem polistyrenem, gdyż żywiczne odlewy były zbyt zniekształcone, by męczyć sie z ich obróbka i dopasowywaniem
Gotowe elementy oszklenia zabezpieczyłem od wewnątrz maskami z Eduarda i płynem maskującym Liquid mask ABT115 (który zresztą jest umiarkowanie dobrym produktem – o czym więcej pisałem w osobnym artykule)
Na tym etapie mogłem pomalować wnętrze kabiny. Zacząłem od podkładu z Mr. Hobby C8
Jako koloru bazowego użyłem farby Mr. Paint MRP-01 Russia torquoise. Dodałem też nieco rozjaśnień, mieszając kolor bazowy z MRP-04 White
W ten sam sposób pomalowałem wewnętrzną stronę oszklenia, oraz fototrawione detale tablicy przyrządów
Odpowiedniego przygotowania wymagała również klisza z zegarami. Najpierw wybrane imitacje lampek pomalowałem od wewnątrz transparentnymi Ammo of MIG Crystal clear – Orange i Red
Następnie całą powierzchnie kliszy z zegarami pomalowałem od tylnej strony białą MRP-04.
Posiłkując się zdjęciami oryginału, pokolorowałem urządzenia i panele wewnątrz kabiny
Do podkreślenia detali użyłem farby olejnej 502 Abteilung ABT040 Faded green, rozcieńczonej White spiritem
Miksturę (mieszaną w różnych proporcjach) rozprowadziłem zakamarkach kokpitu i poczekałem aż wyschnie
Jasno beżową farbą Vallejo zrobiłem imitacje uszkodzeń lakieru, odsłaniające charakterystyczny podkład stosowany w radzieckich myśliwcach. Najpierw zaaplikowałem niewielką ilość akrylu gąbką, a następnie wykończyłem plamki cienkim pędzelkiem
Na koniec zrobiłem poważniejsze uszkodzenia, odsłaniające gołe aluminium. W tym celu, metalowym ostrzem zdrapałem warstwy farby, odsłaniając srebrny podkład C8
W podobny sposób wykończyłem pozostałe detale wnętrza, w tym fotel i owiewkę
Gotowe elementy kabiny poskładałem w całość. Przykleiłem też oszklenie. Jednak nie całe – na czas malowania wiatrochron zamocowałem jedynie za pomocą niewielkiej ilości fluidu maskującego
Nie mniejszej uwagi i pracy wymagała tylna cześć kadłuba. Żywiczne wnęki podwozia z Airesa okazały się nieco zbyt krótkie
Podobnie jak w przypadku przedniej wnęki, powstałe szpary wypełniłem paskami polistyrenu
Kolejnym drobnym wyzwaniem było dopasowanie dyszy silnika. Najpierw jednak musiałem dopasować do siebie poszczególne jej elementy. Wszystkie, bez wyjątku, musiałem solidnie odchudzić, by dało się je poskładać ze sobą
By zmieścić dysze wewnątrz kadłuba, musiałem mocno pocienić jego ścianki od wewnątrz
Przy okazji, imitację dalszej części korpusu silnika pozbawiłem wszelkich detali, które mogłyby kolidować podczas montażu
Gdy miałem już pewność, że wszystkie elementy są dobrze ze sobą spasowane, mogłem zabrać się za malowanie. Zacząłem od podkładu z AK757 Black Primer & microfiller
Wewnętrzne powierzchnie dyszy pomalowałem metalizerem z paletu Xtreme metal AK671 Metallic smoke
Końcówkę dyszy pokryłem AK484 Burnt metal
Z pomocą AK 674 Metalic purple, namalowałem imitacje przebarwień spowodowanych wysokimi temperaturami
Mr. Color C66 Bright green natrysnąłem na elementy dopalacza
Do podkreślenia detali użyłem emalii Dark wash MIG productions
Na elementach kadłuba, przed sklejeniem go w całość, zamontowałem wszystkie detale, które nie utrudniałyby dalszych prac. Użyłem głownie blach Eduarda. Niektóre z nich zastąpiłem jednak plastikiem – na przykład, zamiast metalowych kółeczek z blaszki, użyłem plastikowych wyciętych z pomocą RP Toolz Punch and die tool set
Po sklejeniu skrzydeł, wszystkie segmenty kadłuba miałem gotowe do dalszego montażu
O dziwo, spasowanie poszczególnych sekcji nie było najgorsze. Mimo to, niewielkie szpary miedzy przednią i centralną częścią kadłuba musiałem zniwelować z pomocą Mr. Filler putty z MRP. Tę dość płynną substancję najwygodniej było aplikować pędzelkiem od Tamiya extra thin cement
Gdy szpachlówka się utwardziła, okolice łączeń wygładziłem Mr.Grinding Cloth
W konsekwencji, musiałem odtworzyć zatarte linie podziału oraz nity. Użyłem igły krawieckiej i Mr. Scribber narrow MRP
Aby usunąć pył ze szlifowania, oraz wygładzić krawędzie wygrawerowanych linii, ‘pomalowałem’ je niewielką ilością Tamiya extra thin
Po sklejeniu bryły, mogłem zabrać się za montaż kolejnych detali
Nieco więcej uwagi wymagał składany stabilizator. Waloryzacja przygotowana przez Eduarda była niekompletna, musiałem wiec użyć kilku profili polistyrenowych
Po obróbce, pomiędzy statecznikami poziomymi a kadłubem, pojawiła się szczelina. Szczególnie widoczna w miejscu, gdzie powinien znajdować się wał, na którym się one obracają
Imitację fragmentu wału zrobiłem z kółek wyciętych w polistyrenie 0.5mm. Ponownie niezastąpiony okazał się RP Toolz Punch and die tool set
Dopasowanie tylnej części kadłuba także wymagało nieco uwagi. Przede wszystkim, drobnym frezem musiałem pocienić jej krawędź
Statecznik pionowy nie przylegał idealnie do kadłuba. Co więcej, powstała po jego wklejeniu szczelina miała różną szerokość
Żeby sobie z tym poradzić, zacząłem od wyrównania i pogłębienia szczeliny scriberem Trumpetera
Następnie, metalową szpatułką w zagłębienie wcisnąłem dwuskładnikową masę epoksydową Magic Sculp
Po jakimś czasie (użyta masa tężeje stopniowo i niespiesznie) nadmiar szpachlówki usunąłem tą samą szpatułką, ścinając nadmiar zaaplikowanej masy
Na koniec, wyszpachlowaną powierzchnię wygładziłem patyczkiem higienicznym zwilżonym w wodzie
Musiałem pogodzić się z nieścisłościami w konstrukcji przedniej goleni. Niezbędne modyfikacje osłabiłyby ją na tyle, że nie wytrzymałaby ciężaru modelu. Poprzestałem więc na uzupełnieniu jej o niezbędne instalacje
Gotową goleń zamontowałem we wnęce, z pomocą epoksydowego kleju dwuskładnikowego
Podwozie główne sklejałem stopniowo. Najpierw kilkoma kroplami bardzo płynnego cyjanoakrylu Deluxe materials Roket hot wzmocniłem łączenie goleni z wnęką podwozia
Gotowy fragment goleni okleiłem imitacjami instalacji z drutu ołowianego różnej grubości i profili polistyrenowych
Zupełnie niezależnie, podobne instalacje zrobiłem na końcówkach goleni
Po zmontowaniu podwozia w całość, połączyłem przewody instalacji, oraz uzupełniłem wszystko o brakujące detale, w tym fragmenty osłon
W dalszej kolejności, dopasowałem pylony uzbrojenia z Zactomodels. Niestety brak środkowego pylonu z żywicy zmusił mnie do wykorzystania zbiornika paliwa z zestawu Trumpetera
Kolejnym detalem wymagającym nieco więcej uwagi był błotnik przednich kół. Przede wszystkim, od wewnątrz musiałem pocienić jego ścianki, by zmieścił się we właściwym miejscu i nie kolidował z oponami
Ponieważ zarówno blaszka z modelu, jak i zamiennik Eduarda nie były dobrze dopasowane, ani nie miały wiele wspólnego z obiektem rzeczywistym, ożebrowanie na błotniku zrobiłem z polistyrenu 0.25 i 0.1 mm
Na koniec zająłem się oponami. W zestawie są one zrobione z gumy, która jest niezbyt juzerfrendli w obróbce. By usunąć nadlewki i nadać fakturze realizm, musiałem przeszlifować je grubym papierem ściernym
Najdrobniejsze elementy, na czas malowania, pozostawiłem w wypraskach, lub po wstępnej obróbce przykleiłem tymczasowo do kawałków ramki
Model był gotowy do malowania
Temu procesowi poświęcona jest już jednak druga część tego artykułu
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Rezultat prac nad tą miniaturą obejrzeć można w osobnej galerii
Dużo dobrej modelarskiej roboty.
O wzorze do malowania się nie wypowiadam, zawsze mnie uczono omijać samoloty tak zaniedbane…
Dziękuję bardzo. Jak widać, rumuńscy piloci nie byli tak przesądni :>
Raczej byli zdesperowani 🙃
To nie jest przesąd, brud maskuje usterki. Jeśli chcecie się czymś przelecieć, patrzcie na takie rzeczy. To może kosztować życie i to bez przesady.