1/32 Spitfire Mk.I/II RAF
High Definition Airbrush Masks
1ManArmy – 32DET013
Zupełnie niedawno w ofercie wielu rodzimych sklepów zagościł nowy producent – 1ManArmy. Z ofertą specyficzną i niewybujałą – parunastoma zestawami masek do samolotów w skali 1/32. Nie umknęło to uwadze współmodelarzy, a jednocześnie w pewną konsternację wprowadziły ich ceny – zauważalnie wyższe od cen innych masek dostępnych na rynku. Nie mam zamiaru dywagować, czy kwota, jaką trzeba zapłacić za te zestawy, jest wysoka, niska, adekwatna czy nie za bardzo – to już każdy będzie musiał ocenić wedle własnych oczekiwań. Warto jednak zwrócić uwagę, że maski z 1ManArmy trudno porównywać do konkurencji, bo konkurencji za bardzo one nie mają. Ta belgijska manufaktura zaproponowała bowiem coś jednak nowego (aczkolwiek niekoniecznie nowatorskiego). Ale po kolei. W moje ręce trafił zestaw przeznaczony do Spitfire Mk.I/II
Koperta celofanowa w formacie A4, wypełniona kartonem. Obrazki na froncie podpowiadają z czym mamy do czynienia – choć może ich estetyka daleka jest od schludności
Całkiem sporo makulatury – drukowane na kredowym kartonie instrukcje oraz niemałe arkusze masek, ciętych w papierze
Mam zatem instrukcję rozmieszczenia napisów eksploatacyjnych. Bo tak – sednem tych masek są właśnie one
Oprócz tychże napisów w komplecie są także rondle, jak również litery kodowe i numery seryjne do dwóch konkretnych maszyn
Znajdziemy tutaj również skróconą instrukcję obsługi tych masek
Jej rozwinięcie, już ilustrowane oraz wzbogacone o różne współporady i triki, dołączone jest na osobnym arkuszu
I wreszcie maski. Dwa niemałe arkusze papieru maskującego. Nieco bardziej sztywnego (i chyba minimalnie grubszego) od tego, który znamy ze szpulek tamiyowskich czy taśm innych producentów. Materiał przypomina mi ten, który do swoich masek do zabezpieczenia oszklenia stosuje Special Hobby
W papierze tym wycięte są wszystkie niezbędne szablony. Wycięte czy raczej wygrawerowane laserem – bo dzięki tej technologii można było uzyskać naprawdę cienkie i filigranowe wzory
Cięcia filigranowe, choć nie wszędzie hiper staranne
Nie wykluczam jednak, że może to zamierzony efekt. Ale może to również być rezultat jakichś ustawień lasera. Inna sprawa, że ani trochę nie zadaje to gwałtu faktom w skali. No dobrze – tak te maski wyglądają. A jak działają? W skrócie – działają dobrze. Potwierdzone info. Potwierdzone, ponieważ wraz z omówionym wyżej zestawem dostałem niewielką próbkę, która pozwoliła mi na przeprowadzenie rozpoznania walką
Tutaj ponownie instrukcja obsługi, choć już w bardzo skróconej formie. Zwraca jednak uwagę podkreślenie jednego z bardziej istotnych jej fragmentów
Bo owszem, kluczowy jest sposób aplikacji farby – o czym za moment. Sama próbka to komplet przykładowych ‘stencili’ oraz efekt ich użycia
Jakość w zasadzie taka sama, jak w maskach zestawowych, a niektóre szablony może nawet odrobinę bardziej delikatne
Wygrzebałem zatem ofiary eksperymentu
Jak wspomniałem, papier w którym wycięte są te maski, jest stosunkowo sztywny, zatem podczas odklejania z woskowanego podkładu nie zwija się ani nie deformuje
Tak, jak sugeruje to instrukcja obsługi, czasem trzeba usunąć drobne zbędne skrawki, które odeszły od podkładu wraz z właściwą maską…
…a potem hyc – na model
Zwracam uwagę, że zamaskować wypada całkiem niemałe okolice wokół malowanego oznaczenia, bo przy wskazanej tu technice aplikacji farby ryzyko odkurzu drastycznie wzrasta
Zacząłem od zabawy farbą białą
Jak się okazało, choć kładłem farbę delikatnie, to jednak udało mi się minimalnie zalać niektóre krawędzie szablonu. Tak czy inaczej, prezentuje się to nawet nieźle. Oczywiście w zagłębieniu granice malowanego znaku są rozmyte – ale tego przeskoczyć się nie da (a właściwie to zagłębienie powinno się zamaskować przed nałożeniem szablonu do malowania)
Do testów kolejnych szablonów użyłem farby czarnej, I tutaj już aplikowałem ją naprawdę bardzo ostrożnie – kolejnymi delikatnymi mgiełkami – dając przy tym każdej z położnych powłok wyschnąć (kilkanaście – parędziesiąt sekund w zupełności wystarcza)
Z rezultatem następującym:
Czyli w sumie tak, jak na próbce…
…i chyba fajniej niż w kalkomanii – bo tak jak w oryginale, znaki malowane od szablonu, tak i te w skali perfekcyjne nie są
Podsumowując – jest to oczywiście produkt niszowy, dla bardziej doświadczonych i bardziej wymagających modelarzy. Niewątpliwie jednak nie ma tutaj rozdźwięku między oczekiwaniami a rezultatem.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Maski przekazane do recenzji przez ich polskiego dystrybutora – Hobby 2000