1/35 Avro 671 Rota Mk.I RAF
MiniArt – 41008
Cierva C.30, która kupiona na licencji przez Avro przybrała nazwę 671 (albo Rota Mk.I), to wiatrakowiec, czyli pół samolot, pół śmigłowiec. Siła nośna wytwarzana była, zamiast skrzydeł, przez 3-śmigłowy wirnik, a napęd stanowił gwiazdowy silnik zamocowany na nosie kadłuba.
MiniArt tym modelem stworzył sobie całkiem duże pole do wszelakich reedycji, ponieważ ten pseudo-samolot latał m.in. w barwach brytyjskich, niemieckich, japońskich, a nawet polskich (i są na to kwity – źródło »). Poza tym, w momencie, w którym piszę tę recenzję MiniArt już wypuścił C.30 od Focke-Wulfa oraz wersję cywilną. Przed Drugą Wojną to było całkiem popularne latadło, mimo, że powstało tylko ok. 140 egzemplarzy.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do Kolibri, którego recenzowałem już jakiś czas temu, egzemplarze C.30 znajdują się w paru muzeach, więc modelarze, którzy cenią sobie dokumentację zdjęciową, mogą tutaj liczyć na jakieś materiały.
Wracając do tematu modelu: pudełko takie jak w Kolibri, czyli odpowiednie do modelu w tej skali. Dokładnie tak samo jak w Kolibri, w pudełku otrzymujemy przede wszystkim powietrze, bo wypraski są równie niewielkie. Mimo, że to już drugi raz, to znów czuję się dziwnie, gdy na to patrzę. Po prostu jakoś tak nieswojo.
Pierwszy rzut oka na instrukcję, i od razu człowiek ma wrażenie, że od Kolibri do Avro, MiniArt przeszedł długą drogę na przód. Instrukcja zrobiona jest w formie renderów 3D, a nie rysunków. Model wydaje się być zdecydowanie bardziej zmyślnie zaprojektowany i wyraźnie mniej pocięty (chociaż trzeba wziąć pod uwagę, że tutaj konstrukcja jest znacznie prostsza). Nie wyciągnąłem jeszcze ramek z worka, a już czuję większą ekscytację, niż w Kolibrze.
Śmigła można zostawić w układzie “do lotu” oraz – co jest fajnym ficzerem – w opcji transportowej, czyli “uczesanej”.
Skoro już przy instrukcji jesteśmy, to malowania są cztery, i jak nazwa modelu wskazuje, wszystkie RAF-u.
Białe:
Treningowe żółto-zielono-brązowo-czerwone:
…oraz dwa wojskowe:
Poza tym w pudełku znajduje się 9 wyprasek, z czego jedna jest x3 (po jednym śmigle na każdą), oraz jedna – przezroczysta – zawiera owiewki pilota i nawigatora/ instruktora (czy kim tam był ten z tyłu).
A
Ab
3x Ac
Ca
Ad
D
C
Miałem napisać, że łopaty wirnika są ładnie ugięte… ALE po chwili odkryłem, że każda łopata wygięta jest inaczej i raczej nie jest to efekt zamierzony, a bardziej deformacja wypraski. Nie chcę w tym miejscu siać paniki. Tak to po prostu wygląda na wyprasce, może po wycięciu łopaty wrócą do zamierzonego wygięcia (chociaż szczerze w to wątpię).
Koła wyglądają poprawnie. Detale są całkiem ładne i bardzo wyraźne. Osobiście bym wolał piasty wklejane, bo łatwiej się wtedy maluje, ale nie ma co narzekać. Da się zrobić odręcznie maski.
Stateczniki poziome są trochę mydlane w porównaniu do reszty modelu.
Ugięcia płótna na pół-żebrach są trochę przesadzone. Zwłaszcza od spodu, gdzie profil jest praktycznie płaski. Normalnemu człowiekowi by to pewnie nie przeszkadzało, ale ja skleiłem za dużo Wignutów, żeby mogło mnie to zadowolić. W każdym razie i tak lepiej, że to jest, niż jakby miało tego nie być. Przygasi się preshadingiem.
Wsporniki wirnika wyglądają bardzo fajnie. Wypustki do łączenia ich z kadłubem mogłoby być trochę dłuższe, ale nie powinno być większych problemów z ich zamocowaniem.
Fotele wyglądają bardzo dobrze… jak na model w skali 1:72, a to jest 1:35. Od tyłu to nawet gorzej. Zupełnie jak nie z tego modelu. Dobrze, że chociaż pasy są w zestawie 😉
O przednim podwoziu miałem pisać, że w wyprasce wygląda na bardzo delikatne… ale mogę od razu powiedzieć, że jest bardzo delikatne, bo moje przyszło złamane i powyginane. Mówiąc szczerze, nie bardzo wiem, jak mam to naprawić, bo proste już raczej nie będzie.
Ta wypraska ewidetnie była nielubiana przez braci i siostry… 😀 Kolejny ułamany element:
Reszta drobnicy, drobna i bardzo wyraźna. Ciężko narzekać na detal w tym modelu (poza krzesłami oczywiście).
Silnik wygląda całkiem ładnie. Żebra na cylindrach są drobne i wyraźne, a przód silnika ma wyraźnie zarysowane śruby i elementy łączenia elementów. Żeby trochę ponarzekać, powiem, że szkoda, że silnik nie jest bardziej pocięty. Otóż cylindry i korpus mają różne kolory. Osobiście wolałbym to pomalować osobno, a nie bawić się w maskowanie.
Popychacze są połączone z wypraską w taki sposób, że usuwanie śladów po łączeniu będzie całkiem bezproblemowe. Wydech tak samo.
Z kolektorami dolotowymi będzie trochę pracy, bo łączeń z wypraską jest sporo, ale i tak mogło być gorzej. Na szczęście kolektory nie będą bardzo widoczne w gotowym modelu (wydech je osłania praktycznie z każdej strony 😉
Miałem pisać, że śmigło napędowe jest okropnie skopane… ale zapytałem wujka Google i okazało się, że ten wiatrakowiec serio miał takie.
Tablice są takie, jak widziałem w zdjęciach oryginału, czyli proste.
Osłony dzioba mają super detale.
Kadłub wygląda jak Wingnut. Chyba nic więcej nie muszę pisać. Wystarczy zobaczyć:
Kalki są wyprodukowane przez Ukraińską firmę Decograpf i wyglądają tak:
Zegary mogłyby być wyraźniejsze, ale nie jest źle.
Podoba mi się, że niektóre napisy wyglądają jakby były malowane odręcznie. Celowo są krzywe i nierówne. Jestem bardzo na tak!
Blaszka nie jest przesadnie duża, ale znajduje się na niej sporo elementów. Mamy tutaj dwa komplety pasów, piasty śmigła, blaszki do silnika i wirników, parę dźwigienek oraz kilka innych elementów kadłuba.
Podsumowując, model znacznie prostszy od Kolibri tego samego producenta. W mojej skromnej opinii też znacznie ładniejszy, mniej frustrujący i nie da się też ukryć, że wyraźnie nowszy (czyt. o niebo lepiej zaprojektowany). Osobiście martwi mnie w nim tylko “seryjnie” rozwalone podwozie i różne wygięcie łopat w wypraskach. Poza tym… nie mogę się doczekać, jak zacznę go kleić. Podoba mi się! Dajcie znać w komentarzach, który “dziwnopłat” MiniArtu podoba Wam się bardziej 😉
Kamil Trembacz
Zdecydowanie ten, szczególnie w wersji cywilnej. Dziś wskoczyła zapowiedź, szkoda, że nie ma polskich kalek
Też nad tym ubolewam 🙂 Chociaż w przypadku polskiego malowania, to źródła chyba nie podają nawet w jakim on w ogóle był kolorze.
Tom 196 Wielkiego Leksykonu Uzbrojenia Wrzesień 1939 pod tytułem Wiatrakowce prezentuje kilka zdjęć polskiego C.30. Twierdzą tam że malowany był na kolor niebieski ze srebrnymi łopatami i srebrnymi/białymi napisami.