1/35 Humber Scout Car Mk.I
Bronco – CB35016
Budowa cz.2
W pierwszej części relacji z budowy Humbera, ostatnim zdjęciem zasygnalizowałem, co z nim dalej pocznę.
Osobiście lubię, gdy na pancerzu samochodu pancernego/czołgu/ciężarówki/dżipa/itd. (niewłaściwe skreślić) jest jakiś bambetlowy rozgardiasz. Jak wiemy, załogi w czasie wojny wożą ze sobą cały dobytek, a że wewnętrzne, wygodne i ergonomiczne schowki zazwyczaj zajmuje jakaś tam nikomu niepotrzebna amunicja, to niestety są zmuszone trzymać wszystko na zewnątrz. Inna sprawa, że obładowane modele jakoś tak zawsze bardziej mi się podobały aniżeli zbudowane tak jak je Pan Stwórca w zakładzie stworzył.
W przypadku broncowego skołt kara miałem do wyboru dwa dedykowane zestawy tobołków. Pierwszy pochodzący z kraju piwem i knedlikami płynącego, od Black Doga, a drugi z naszego rodzimego raju (tak przynajmniej w TVP twierdzą), a konkretnie z firmy PanzerArt. Od pewnego czasu kupuję produkty polskie i stwierdzam, że ich elementy żywiczne dużo lepiej układają się na modelu. W przypadku czeskich wyrobów niestety wiele razy w ruch musiały iść szlifierka i pilniki, aby tobołki “wskoczyły” na żądane miejsce. Inaczej jest z PanzerArtem. Tutaj na wszelkie niedoskonałości wystarcza filiżanka gorącej wody. Namaczamy, rozgrzewamy i układamy. I tyle 🙂 W tym konkretnie zestawie procedurę tą musiałem zastosować jedynie na płachtach leżących na prawym przednim błotniku. Z mojej strony dołożyłem stelaż na tylny zbiornik paliwa (pochodzący zapewne z czołgu Valentine), gdyż nie sądzę, by ciężki zbiornik po prostu tak sobie lewitował nad tylną płytą. A oto rezultat ładowania tobołków na model:
Tak przygotowany model był gotowy do właściwych prac malarskich. Na pierwszy ogień poszedł podkład German Grey od Vallejo.
Ponieważ planowałem użyć farb AK Real Colors, a nauczyłem się nimi malować w formie cienkich, transparentnych powłok, porozjaśniałem powierzchnie modelu psikając aerografem jasnoszarą Tamiyą.
No i wspomniane malowanie eRCekami. Uzyskany kolor porozjaśniałem dodając do bazowej farby S.C.C.15 Olive Drab nieco jasnego beżu Pale Sand.
Do dalszych prac na powierzchni zastosowałem farby olejne 502 Abteilung. Dodane teraz agresywniejsze kontrasty na dalszych etapach ładnie zgrają się z punktowym łoszem.
Po porządnym wyschnięciu olejnego renderingu mogłem zabrać się za kolorowanie reszty miniatury. Całą paletą farb Vallejo pokolorowałem i wstępnie wycieniowałem wszelkie skrzynki i tobołki, jakimi obwiesiłem Humbera.
Po aplikacji błyszczącego werniksu mogłem wreszcie nałożyć kalkomanie. To zdecydowanie najsłabszy element zestawu. Kalki dość mocno się błyszczą – choć całkiem dobrze reagują z płynami zmiękczającymi – a wspomniana przy okazji pierwszej części instrukcja umiejscowienia oznaczeń jest kolokwialnie mówiąc do d… Nieodzowne jest tu posiłkowanie się zdjęciami prawdziwych pojazdów. Malowanie, jakie wybrałem, to okładkowy “Jinks” – gdyż jeśli wierzyć kaszaniastej instrukcji, tylko tam występował tytułowy podwójny Vickers.
Po ponownym zabezpieczeniu powierzchni błyszczącym lakierem, podkreśliłem detale wykonanym znów samodzielnie z farby 502 Abteilung łoszem punktowym.
Dla urozmaicenia koloru dodałem delikatne “rainsy” z dwóch mocno rozcieńczonych farb AK Real Colors.
Każdy szanujący się wóz bojowy musi być poobijany. Gąbką i małym pędzlem załatwiłem ten problem w sposób oszczędny, mając na uwadze, że Humber na początku swoich bitewnych przygód nie mógł być za bardzo styrany.
Farbami olejnymi dorobiłem jeszcze troszkę zacieków i nieco “fałszywych” cieni dla uwypuklenia bryły.
Następnie jeszcze trochę docieniowałem bambetle i lekko zardzewiłem krawędzie włazów.
Nadszedł czas na prace na podwoziu pojazdu. Dół miniatury pokryłem lakierem do włosów, po czym natrysnąłem warstwę beżowej farby Buff od Tamiyi…
…a następnie aktywowałem wodą lakier do włosów i gdzieniegdzie pościerałem szorstkim pędzlem farbę.
Koła potraktowałem w nieco inny sposób. Najpierw bieżnik pomalowałem “Kurzową” emalią od AK, a potem w mokrą masę powbijałem nieco pigmentu.
Dalsze pacykowanie podwozia wykonałem ziemistą emalią, którą “strzepywałem” wykałaczką z pędzla tworząc nieregularne odpryski. Nadmiar korygowałem zwilżonym w terpentynie pędzlem.
Ostatnim etapem było dodanie kilku oleistych zacieków w okolicach zawieszenia i dyferencjału.
Na górze kadłuba dodałem odrobinę pigmentu oraz dokleiłem wszelkie włazy, karabin, koła i drzwi.
Na koniec przetarłem karabin i krawędzie “Prawdziwym Metalem – Gun Metalem” z AK-Interactive.
Pojazd został ukończony i prezentował się tak:
I to zasadniczo byłby koniec, gdyby nie zasada, że KAŻDY mój model musi mieć podstawkę. A jaka podstawka według mnie jest najlepsza? Taka, żeby pokazywała naturalne środowisko, w którym dany pojazd występował 🙂
Postanowiłem, że mój Skołt Kar będzie ładnie wyglądał na tle germańskiego bunkra. A więc do dzieła!
Bunkier wyciąłem ze styroduru kupionego w markecie budowlanym. Następnie obłożyłem go balsą, aby uzyskać charakterystyczne ślady deskowania na odlewach żelbetowych. Dodatkowo w listewkach wyciąłem ostrym nożem słoje i wymodelowałem je dodatkowo szczotką drucianą. Na kilku zdjęciach z epoki zauważyłem, że drzwi do bunkrów osadzano w takiej owalnej niszy, nieco cofnięte od lica ściany. Wydało mi się to ciekawe i warte oddania w mojej miniaturze. Owalny otwór zaznaczyłem i wyciąłem ostrym skalpelem, wyszlifowałem brzegi, a następnie wypełniłem odpowiednio dociętym depronem 5 mm. Z tego samego materiału wykonałem też schodkowy otwór strzelnicy. Całość nakleiłem na docięty kawałek zwykłego styropianu, zaś boki winietki obiłem zielonym depronem.
Grunt od lat robię w ten sam sposób. Na wilgotną masę kleju do glazury sypię ziemię, małe kamyki i nieco piasku, po czym odciskam wszelkie ślady i koleiny. Dodałem też drewnianą skrzynkę własnej produkcji i pół Panzerartowej niemieckiej beczki paliwowej. Całość zalałem budowlaną emulsją gruntującą.
Z HIPS-u wykonałem drzwi, z drutu mocowania na siatkę maskującą nad wejściem, a z kawałka puszki aluminiowej – stalowy kątownik. I to w zasadzie wystarczyło.
Całość pokolorowałem farbami Tamiya, a następnie postarzyłem olejami od 502 Abteilung. Zastosowałem tu technikę laserunku, z tym że wykonaną całkowicie pędzlem. Na bunkier nałożyłem najpierw ten sam ciemnoszary podkład Vallejo co na pojeździe, a następnie mocno rozcieńczoną farbką Tamiya XF-54 nanosiłem kolejne, mocno transparentne warstwy. Gdy któraś warstwa wydawała mi się zbyt ciemna, gdzieniegdzie metodą “mokre w mokre” dodawałem warstwę mocno rozcieńczonej bieli XF-2. Dzięki temu, że nie czekałem aż poprzednia warstwa wyschnie, kolory mogły się wzajemnie “przegryzać”, tworząc ciekawe i całkiem naturalne efekty. Gdy efekt mnie zadowolił, pozwoliłem całości wyschnąć, a następnie użyłem farb olejnych do pin washa, renderingów itp. – dokładnie jak na Humberze. Charakterystyczne rdzawe zacieki z kotw na stropie odtworzyłem siuwaksem Rust Streaks z AK-Interactive. Natomiast zielone ślady alg w załomach bunkra to farba Olive Green z 502 Abteilung. Drzwi poobijałem metodą na lakier do włosów, prezentowaną kilka akapitów wyżej przy okazji kurzenia pojazdu. Tak przygotowany budynek zabezpieczyłem Ultra Matt-owym lakierem bezbarwnym AK-Interactive.
Dodałem roślinność z NOCH-a i naturalnych ingrediencji zbieranych na spacerach. W tym miejscu pragnę podziękować Przemkowi Sołtysiakowi za tę wspaniałą zieleninkę, którą mi sprezentował 🙂
Pigmenty od AK dopełniły całość i teutoński bunkier był gotowy.
Na koniec wystarczyło dodać dwie figurki pochodzące z Panzer Art, które otrzymałem od Pawła Leszczyńskiego (jeszcze raz ogromne dzięki Pawle!!). Dostałem także czajniczek. A ponieważ obie figurki trzymają kubki, mogłem dzięki temu spotęgować wrażenie, że scenka dzieje się w okolicach godziny piątej 🙂 Całość pokolorowałem farbkami Vallejo i przyprószyłem wspomnianymi wcześniej pigmentami.
I nareszcie koniec !
A tak wygląda finał mojej przygody z Broncowym Humberem:
Witold Socha
Mam pytanie stosujesz lakier do włosów do modeli lotniczych aby uzyskać podobny efekt
Great build!