1/48 Messerschmitt Bf 109E-4 “Emil”
Wingsy Kits – D5-10
Najnowszy jak dotąd zestaw z Wingsy Kits to kolejny drobny krok w kierunku rozwoju rodziny miniatur Bf 109E w skali 1/48. I choć drobny to w pewnym stopniu zamykający spory rozdział, w którym brakowało jednego niewielkiego, ale jednak istotnego elementu – ‘kanciastego’ oszklenia. I to właśnie znajdziemy w poniższym zestawie
Jak we wszystkich wcześniejszych modelach Wingsy, szkiełko jest w zasadzie perfekcyjne – delikatne, cienkie, bez zniekształceń
Do nowego oszklenia dostajemy również nowe maski. Niestety konsekwentnie cięte w folii
Zaprojektowane roztropnie, w tym biorąc pod uwagę specyficzną konstrukcję szprosów w tylnej części osłony. Problem jednak w tym, że linie cięcia są strasznie nierówne, co czynie te maski dodatkowo umiarkowanie użytecznymi (pomijając sam materiał)
Reszta zestawu to już rzeczy dobrze znane i opisane w recenzjach wariantu E-1 (bardzo szczegółowo) oraz E-3. Nie wspominając o relacji z budowy przygotowanej przez Piotra.
Czyli sześć ramek z szarego polistyrenu…
…oraz fototrawiona płytka, która również nie zmienia się od samego początku
Naturalnie nowy jest zestaw malowań, zaprezentowanych na osobnej, drukowanej w kolorze, na kredowym papierze karcie
Proponowane malowania opisane są w oparciu o jedną tylko paletę, na szczęście wcale popularną. Zresztą nie ma tutaj żadnych dziwacznych kolorów, zatem łatwo dobrać farby z palety ulubionej
Propozycje są cztery, jak na możliwości, jakie daje wariant E-4, w miarę ciekawe
Na osobnej planszy zaprezentowane jest rozmieszczeni napisów eksploatacyjnych – tym jednak razem kartka ta została wszyta do wnętrza książeczki z instrukcją montażu
Wspomniane napisy eksploatacyjne i różne napisy techniczne są zgrupowane na osobnej przestrzeni, ale jednak wciąż na jednym arkuszu kalkomanii, wraz z oznaczeniami niezbędnymi do konkretnych malowań
Jak i w poprzednich zestawach, za druk odpowiedzialny był Decograph, co oznacza bez mała perfekcyjną jakość. Bez mała, bo nalepki na łopaty śmigła mają niestety drobne przesuniecie koloru, ale poza tym wszystko jest bardzo wyraźne i szczegółowe. I bez wad
Podsumowując – kolejna ciekawa pozycja. Na ile konkurencyjna dla miniatur wcześniej dostępnych na rynku, w tym przede wszystkim Emili z Eduarda, zależy w dużej mierze od oczekiwań, jakie potencjalni nabywcy stawiają plastikowym zabawkom. O tym jednak więcej poczytać można w recenzji pierwszego modelu z rodziny Emili Wingsy Kits.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany do recenzji przez Wingsy Kits