1/35 Pz.Kpfw.I Ausf.B
Takom – 2145
W 2021 roku Takom podarował braci modelarskiej bardzo fajny i ciekawy zestaw dwóch malutkich teutońskich czołgutków – Pz.Kpfw.I Ausf.A i Ausf.B w skali 1/35. Zawartość pudełka została już omówiona. Zestaw został podzielony pomiędzy dwóch fanatyków plastikowych zabawek i takim sposobem Witek zbudował świetną miniaturę wersji Ausf.A, zaś mi w udziale przypadła wersja Ausf.B.
Gdy tylko Panzer wylądował na moim biurku, ochoczo zabrałem się za jego budowę, która okazała się czystą przyjemnością. Części pasowały do siebie idealnie (o czym przekonywał również Witek w swoim artykule). Model udało mi się poskładać i przygotować do malowania w przeciągu dwóch dłuższych wieczorów.
Z moich ingerencji w to, co proponuje nam producent w pudełku, dodałem jedynie spawy w okolicach dolnej tylnej płyty pancernej i obudowy mechanizmu napinania gąsienic. Wykonałem je z Green Stuffu.
Wymieniłem również wszystkie uchwyty na narzędzia, podobnie jak postąpił Witek w swoim modelu, na wydrukowane na drukarce 3D.
Przyznam szczerze, że rozpadały się w drobny mak od samego patrzenia na nie, jednak po krótkiej chwili namysłu dobrałem odpowiednie narzędzie, dzięki któremu diabeł okazał się…nie taki straszny. A efekt finalny jest zdecydowanie lepszy niż uchwyty odlane razem z osprzętem. Według mnie najlepszych sposobem na wycinanie takich elementów jest użycie żyletki.
Swój model przygotowałem do malowania podobnie jak Witek, jednak z tą różnicą, że u mnie cały układ jezdny był całkowicie rozmontowany.
W pierwszej kolejności pokryłem wszystkie elementy doskonałym podkładem od Mr.Hobby.
Podkład rozcieńczałem Mr.Color Leveling Thinnerem w proporcjach… jak to u mnie na przysłowiowe oko. Podczas tego procesu ciśnienie na manometrze kompresora ustawione miałem na około 0,6 bara.
Dałem dobę na porządne wyschnięcie Surfacera (chociaż w dotyku jest suchy już po dosłownie pięciu minutach) i mogłem przystąpić do właściwego budowania koloru. Tutaj zrezygnowałem z kamuflażu, który proponuje Takom, i cały pojazd postanowiłem pokryć kolorem Dunkelgrau. Temat malowania pojazdów niemieckich w okresie kampanii wrześniowej i zachodniej w 1940 roku wywołuje sporo dyskusji i sporów. Ja stanąłem po stronie opcji, że jednak we Francji (bo z tego okresu postanowiłem wykonać miniaturę) czołgi mogły być już malowane jednolicie. Jako kolor bazowy wybrałem farbę Tamiya XF-63 German Grey, którą już na samym starcie delikatnie rozjaśniłem białym kolorem XF-2. Mieszankę tę rozcieńczałem przy pomocy MLT (Mr.Hobby Leveling Thinner), dzięki czemu farba dała piękną, lekko satynową powłokę. Duża część młodych adeptów modelarstwa ma problem z malowaniem farbami Tamiyi, gdyż używa dedykowanego X-20A i nierzadko na powierzchni modeli powstaje efekt ziaren piasku. Spowodowane jest to tym, że farba po prostu wysycha zanim dotrze do malowanej części. Ja (i nie tylko) polecam stosować MLT, który da satynowe wykończenie, lub Mr. Color Thinner, który pozwoli zachować matowe wykończenie bez problemów z ziarnistością powierzchni.
Na plus farby XF-63 przemawia fakt, że jest naprawdę szara.
Kolejnym krokiem było wykonanie delikatnego preshadingu. Do tego celu użyłem farby Mr.Hobby C137 Tire Black, którą delikatnie obmalowałem wszystkie miejsca styku płyt pancerza i miejsca, które naturalnie również byłyby zacienione. Farba była dosyć mocno rozcieńczona.
Kolejnym krokiem było całkowite rozjaśnienie całej bryły pojazdu. Przy tej miniaturze zrezygnowałem z mojej ulubionej techniki, czyli Color Modulation, i poszedłem inną drogą. Użyłem mianowicie mocno rozjaśnionej białym kolorem bazowej farby XF-63. Mieszanka ta była również bardzo mocno rozcieńczona – można rzec, że na tym etapie malowałem zabarwionym rozcieńczalnikiem. Zastosowałem tutaj technikę podobną do distressingu. Kolor nanosiłem w sposób podobny do tego, w jaki samolociarze wykonują tak zwane marmurki, czyli nie psikałem po całych powierzchniach dużą ilością farby niczym lakiernik samochodowy, ale punktowo robiłem jakby malutkie szlaczki i wężyki. Dlatego tak ważne jest mocne rozcieńczenie farby i małe ciśnienie 0.5-0.8 bara. Dopiero jak osiągnąłem satysfakcjonujący mnie efekt, cały model z odległości około 30 cm lekko pokryłem mgiełką wcześniej wykonanej mieszanki farb. Finałem tego etapu było pokrycie całej bryły samym rozcieńczalnikiem. Operację tą należy przeprowadzać ostrożnie i oczywiście na małym ciśnieniu, żeby nie zalać, a jedynie nanieść mgiełkę MLT na model. W żadnym, ale to żadnym wypadku nie można dotknąć przed wyschnięciem żadnego elementu miniatury, bo powłoki malarskie mogą zejść do gołego plastiku. Zabieg ten ma na celu zespojenie poszczególnych warstw farby, jak i wygładzenie powierzchni. Jak można zauważyć na fotografiach, kolor nie jest jednolity, a jako że kładłem bardzo transparentne warstwy, poprzedni ciemniejszy kolor przebija spod spodu. Moim zdaniem daje to bardzo ciekawy efekt. Wszystkie wizjery i klapy rozjaśniłem trochę mocniej, a śruby i zawiasy pomalowałem pędzelkiem jeszcze bardziej wybielonym szarym.
I zestaw chemii użytej do tej pory.
Tymi samymi kolorami potraktowałem również elementy układu jezdnego.
Następnym etapem było nałożenie nalepek. W tym przypadku wybrałem oznaczenia 5. Kompanii 36. Pułku Pancernego, należącego do 4. Dywizji Pancernej podczas działań we Francji w 1940 roku. Jak to już zauważył i przekonał się na własnej skórze Witek, kalkomanie to najsłabszy punkt zestawu. O ile na płaskich powierzchniach nie ma z ich aplikacją żadnego kłopotu, o tyle na wieży, gdzie jest masa załamań, problem już jest. Ja do ich ułożenia użyłem bardzo dobrego płynu do naklejek Tamiya Mark Fit Super Strong. Oczywiście zanim to nastąpiło, cały model potraktowałem lakierem błyszczącym Mr.Hobby GX100 – świetny produkt godny polecenia.
Po dokładnym wyschnięciu kalkomanii zabezpieczyłem je wspomnianym już lakierem i zabrałem się za weathering. W moim warsztacie tym pierwszym krokiem brzydzenia jest wash. A dokładnie wash punktowy, o którym wspominałem chociażby podczas budowy jednego z moich teciaków. Do tego celu użyłem gotowego produktu firmy z Półwyspu Iberyjskiego – Ammo-1005 Dark Brown Wash. Teoretycznie jest on rekomendowany do zielonych pojazdów, jednak doskonale sprawdza się jako substancja uniwersalna, a w każdym razie ja go tak traktuję.
Po około trzech godzinach zebrałem nadmiar patyczkami higienicznym, a że cała operacja odbywała się na błyszczącej powierzchni, nie było z tym ani żadnego problemu, ani nie trzeba było patyczków w żadnym rozcieńczalniku maczać. Należy robić to jednak delikatnie i z wyczuciem, żeby nie zetrzeć wszystkiego – stąd też taki długi czas schnięcia siuwaksu na modelu. Pomalowałem jeszcze trzonek siekiery farbką Ammo 036 Old Wood i odstawiłem model na dobę do wyschnięcia.
W kolejnym kroku, mówiąc w gwarze zlepiaczy plastiku i nie tylko, model poobijałem. Starałem się zrobić to jak najsubtelniej, żeby efekt nie był przesadzony. Najpierw przy pomocy kawałka gąbki i jasnej farby Ammo 210 Grey Blue zrobiłem uszkodzenia farby w miejscach najbardziej na to narażonych. Następnie, ponownie używając gąbki, jasne obicia wypełniłem i przygasiłem kolorami Ammo 044 Chipping Color, 042 Old Rust i – symbolicznie – 040 Medium Rust. Przy pomocy pędzelka dokonałem korekt i pojazd był gotowy na dalsze zabiegi upiększające….a może jednak brzydzące 🙂
Tłumik potraktowałem tymi samymi kolorami, którymi robiłem obicia – z tą różnicą, że tutaj naprawdę farby nie żałowałem. Oczywiście całą operację wykonałem gąbką.
W tak zwanym międzyczasie przygotowałem sobie gąsienice, które w pierwszej kolejności pokryłem farba Ammo 042…
…a następnie zrobiłem płukankę z farby Ammo 040.
Mogłem zabrać się za układ jezdny. W bardzo prosty sposób pobrudziłem burty i spód kadłuba – mianowicie w pierwszym ruchu naniosłem cienką warstwę specyfiku Ammo 1704 Heavy Earth, a następnie wklepałem pędzelkiem, w mokrą jeszcze substancję, pigmenty: Ammo 3004 Europe Earth, Ammo 3014 Russian Earth i bardzo małą ilość Ammo 3018 Middle East Dust. Gdy wszystko porządnie wyschło, w okolice mocowania wózków jezdnych i mechanizmu napinania gąsienic zaaplikowałem Ammo 1408 Fresh Engine Oil. W ten sam sposób postąpiłem z kołami jezdnymi. Na gąsienicach natomiast zrobiłem płukankę z Ammo 1400 Kursk Soil i póki było to wilgotne, wklepałem w nie wyżej wspomniane pigmenty, a miejscami naniosłem jeszcze Ammo 1002 Track Wash. Gdy traki wyschły, nadmiar pigmentów usunąłem sztywnym pędzelkiem, a miejsca styku z podłożem i narażone na wycieranie, przetarłem pigmentem Ammo 3009 Gun Metal. Całość poskładałem do kupy i czołżek stanął na gąsienicach. Wracając do traków – po raz kolejny odsyłam do świetnego poradnika jak malować gąsienice autorstwa Kamila.
Po złożeniu układu jezdnego, miniaturę pokryłem matowym lakierem GX114 i tutaj bardzo, ale to bardzo ważna informacja – do jego rozcieńczania w żadnym wypadku nie należy używać MLT, gdyż nie osiągniemy matowego efektu. W tym celu należy zastosować Mr.Color Thinnera – tego z niebieską etykietą. Drewniane części wcześniej pomalowane Ammo 036 Old Wood pokryłem Oilbrusherem Ammo 3512 Dark Brown i po około 30 minutach zebrałem nadmiar miękkim pędzelkiem.
Używając tego samego Oilbrushera co wcześniej, wycieniowałem jeszcze wszystkie łączenia płyt pancerza i zakamarki, wzmacniając efekt washa. Cienkim pędzelkiem maluję linie, które następnie rozcieram okrągłym, i co ważne – suchym, nie moczonym w niczym pędzelkiem. Jeżeli efekt uznam za przesadzony, kolor można bez problemu usunąć np. patyczkiem higienicznym.
Tworzenie efektu delikatnego zakurzenia rozpocząłem od naniesienia w wybrane miejsca kropek Oilbrushera Ammo 3516 Dust, które następnie zalałem Eko-1 (rozcieńczalnik do olei, obecnie towar deficytowy, gdyż producent zakończył jego wytwarzanie. Na szczęście zastąpić go można modelarskim rozcieńczalnikiem do emalii) i porozprowadzałem do uzyskania odpowiedniego efektu. Po wyschnięciu otrzymałem moim zdaniem ciekawie wyglądającą, zakurzoną powierzchnię.
Dopiero po wyschnięciu mogłem nanieść jeszcze korekty, do których wykorzystałem jeszcze specyfik Ammo 1208 Rainmarks Effect.
Ostatnim krokiem było zabezpieczenie całości paroma warstwami mgiełki matowego GX114…
…a po obrysowaniu ołówkiem krawędzi narażonych na uszkodzenia w trakcie eksploatacji, mogłem model uznać za ukończony i…cieszyć się widokiem kolejnej miniatury, która zasiliła moją kolekcję. Tym sam też opowieść, którą rozpoczął Kamil recenzją, a Witek kontynuował swoim świetnym warsztatem, można uznać za zakończoną poprzez moją wizję wykonania tego malutkiego czołgu.
Rafał Buber Kubić
w jaki sposób formujesz gąsienice by już miały gotowy kształt do montażu?
Podklejam się do pytania. Gumowe gąski lepiej sklejać ze sobą przy zakładaniu, czy lepiej zrobić to wcześniej? da się je bez problemu założyć wcześniej złączone?
Tak się to robi: https://www.kfs-miniatures.com/1-72-a-34-comet-mk-1a-budowa/
W tym modelu były odcinki proste i podwójne ogniwa na łukach.Całe gąsienice posklejałem na kołach przymocowanych do kadłuba na patafix bez doklejania błotników i górnej części .Nie kleiłem również gąsienic do kół.Jak wyschły porządnie to je zdjąłem .