1/35 PzKpfw.III Ausf.M mit schürzen
Blitz series
Takom – 8002
W pierwszej części relacji z budowy Takomowego Panzera III, przedstawiłem moje zmagania z klejenia do kupy bohatera tego artykułu.
Teraz nadszedł czas na to, co najbardziej lubię, a więc – malowanie !
Czołg pokryłem podkładem Vallejo w turbo-germańskim kolorze Panzer Grey. Nauczony doświadczeniem z wcześniejszych prac z Ak-owskimi Real Colorami, rozjaśniłem wybrane powierzchnie jasnoszarą Tamiyą. Tak przygotowany model był gotowy na przyjęcie pierwszych – właściwych – kolorków.
Bardzo odpowiada mi kolor Dunkelgelba od AK RC. Osobiście hołduję zasadzie, że model musi być pomalowany farbami mocno rozjaśnionymi w stosunku do wyjściowej saturacji, gdyż w procesie weatheringu wszystko i tak mocno ciemnieje. A więc tu rozpocząłem od nałożenia ciemniejszego koloru DG – RC059, na który nałożyłem – jako pośrednie rozjaśnienia – RC060. A jako rozjaśnienia bardziej agresywne – odrobinę Pale Sand do poprzedniej farbki.
Do reszty kamuflażu użyłem także eR Ceków. Zdecydowałem, że fajnym szczegółem będzie jeden panel osłony pochodzący z innego pojazdu. W tym celu pokolorowałem go nieco inaczej – we wzór podpatrzony w jednej monografii. Choć koniec końców, na gotowym modelu wymalowałem go jeszcze inaczej.
Kolejnym krokiem było pomalowanie wszelkich szczegółów na maszynie. Użyłem do tego całej palety farb Vallejo. Po wszystkim nałożyłem na model błyszczący werniks.
Proces postarzania – kwintesencja tego, co lubię najbardziej – w tym przypadku poleciałem klasyką czyli olejną biedronką. Niewielkie kropki farb 502 Abteilung nakładałem na model…
…a następnie ściągałem w dół pędzlem zwilżonym w terpentynie bezzapachowej. Dzięki temu na powierzchni tworzą się realistyczne smugi i przebarwienia. Tak przygotowany model odstawiłem na cały dzień na kaloryfer. Po tym czasie ponownie pokryłem model błyszczącym werniksem.
Przyszedł czas na kalkomanie, a co za tym idzie, dość problematyczny proces śledzenia prawidłowych pozycji oznaczeń w dość miniaturowej instrukcji. Okulary się przydają 🙂 Wybrałem oznaczenie z godłem na osłonach wieży, gdyż wydało mi się atrakcyjne. Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie zmienił, więc mój wóz otrzymał numer 613. Cyfry dobrałem z kalkomanii, które skrzętnie chomikuje od lat. Takomowskie kalkomanie całkiem dobrze reagują z płynami zmiękczającymi.
Kolejnym punktem był wash – punktowy 🙂 Wykonałem go z farb olejnych kupionych w sklepie dla plastyków.
Aby urozmaicić nieco powierzchnię panzera, wykonałem rendering AK-owskimi kredkami. Maczałem kredkę w wodzie, rysowałem niewielkie kropki na powierzchni – w tym wypadku schurzenach..
..a następnie rozmywałem je wilgotnym pędzlem.
Do zardzewienia tłumika użyłem niezawodnego setu Lifecolora – Dust&Rust.
Clue całego założenia czołgu są jego gąsienice. Robotę nad nimi zacząłem od pokolorowania Vallejowym Track Primerem gąsienic i kół ciemnoszarą farbką tego samego producenta. Celowo nie używam nigdy do opon czerni, gdyż według mnie robi za duży kontrast a co za tym idzie – nie wygląda zbyt naturalnie.
Brzydzenie gąsienic – od lat robię to zawsze tak samo. Metodą “mokre w mokre” nakładam emalie rdzawą i beżową – którą następnie blenduje przy pomocy terpentyny. Oba kolory ładnie się przegryzają i tworzą ciekawe efekty w zakamarkach ogniw.
Nabity bród wykonałem z suchych pigmentów AK o ziemistych odcieniach. Poprzyklejałem także nieco elektrostatycznej trawy, mającej imitować suchą trawę która przylgnęła do gąsienic pojazdu.
Ostatnim szlifem było przetarcie gąsienic olejnym metalizerem. Tak przygotowany układ jezdny był gotowy do montażu.
Jak wspominałem w pierwszej części relacji, lubię gdy na czołgu jest ładunek. W tym przypadku zestawiłem go z betów od PanzerArt, Blackdoga i Verlindena. Wszystko pomalowałem akrylami Vallejo.
Kropką nad “i” były dwie szmatki ulepione z masy Milliput, po wyschnięciu pokolorowałem je Valejkami.
Czołg jest jak pies – puścisz go na pole to wróci ubabrany 🙂 Dodałem niewielkie ilości prawdziwej ziemi i piasku w załomy pancerza. Utrwaliłem je klejem Gravel&Sand od AK.
Brudzenie dolnej części pojazdu zacząłem od nałożenia lakieru do włosów i pomalowaniu ich mgiełką z dwóch farb Tamiyi zmieszanych w proporcji 50/50.
Następnie aktywowałem warstwę lakieru do włosów wodą i pozmywałem farbę tworząc “brudną” podstawę pod dalsze pacykowanie.
Ponieważ zmagania pod Kurskiem były raczej suchą bitwą, skupiłem się nad stworzeniem suchego błota. Wykałaczką strzepywałem z pędzla drobiny emalii z serii Deposit AK. Dodałem też nieco ziemistych pigmentów, tych samych co przy pracach nad gąsienicami. Tak przygotowaną mieszankę “ściągałem w dół” pędzlem tworząc realistyczne przyschnięte zacieki.
Ostatnim efektem było dodanie oleistych zacieków, w okolicach odpowiednich do takowych.
W górne powierzchnie czołgu także wklepałem nieco pigmentu. Wszak w realiach realnych też musiał tam być 🙂
Ostatnim krokiem była imitacja opalenia lufy i tłumika. Tu użyłem pigmentu Carbon Black od Vallejo.
I w zasadzie czołg był gotowy.
I prezentował się tak:
Jednocześnie z czołgiem malowałem kurskie okoliczności przyrody.
Balsową chatkę zagruntowałem najpierw tym samym podkładem Vallejo jak podczas malowania pojazdu. Następnie nałożyłem kolory wyjściowe, którymi były “Japoński” brąz na ściany, i “Niemiecka” szarość na dach.
Postarzanie drewna wykonałem wyłącznie olejami. każdą deskę malowałem jasnym brązem od góry, a ciemnym od dołu i blendowałem razem w połowie. Między łączenia dodatkowo nałożyłem nieco szarości.
Aby ożywić nieco ponura chatkę, okiennice pomalowałem żywym odcieniem błękitu. Lubię takie kontrasty.
Do pokolorowania gruntu użyłem tych samych farb co przy pracach na podwoziu, plus Vallejami pomalowałem kamyki i płotek.
Trawę elektrostatyczną sadziłem ręcznie kępkami. Do mocowania użyłem kleju Patex do drewna.
Roślinność zagęściłem naturalnymi ingrediencjami znalezionymi podczas spacerów i w ogrodzie. Dodatkowo przyprószyłem nieco całość drobnym piaskiem. Wszystko utrwaliłem rozcieńczonym Wikolem.
Po wyschnięciu całość oprószyłem suchymi pigmentami. Tu użyłem ziemistych odcieni od AK Interactive.
Z balsy i kawałka plastikowej koszulki wykonałem drzwi i okiennice. Firanki wydrukowałem ze zdjęcia znalezionego w internecie i nakleiłem na czarny kartonik. Beczka natomiast pochodzi z zestawu Eureki XXL.
A tak prezentował się domek po montażu wszelkiej stolarki. Czarną farbą pomalowałem boki podstawki.
Mimo iż figurki kompletnie nie sprawiają mi przyjemności w montażu i malowaniu, to na scence absolutnie nie może ich zabraknąć. Trzech sołdatów z zestawu Dragona pomalowałem Trzecią generacją akryli AK… I muszę przyznać, całkiem fajne te farby 🙂
I tak doszliśmy do końca moich zmagań z Blitzowym Panzerem III ausf. M od Takoma.
A jak wyszło ?
Oceńcie sami 🙂
I tak moją kolekcję zasilił kolejny czołg w swoim naturalnym środowisku. Pracę nad nim będę wspominał dobrze, mimo kilku niedociągnięć sklejało się go bardzo dobrze, więc krytyczne opinie pojawiające się pod recenzją tego zestawu po prostu mnie śmieszą 🙂 To solidny zestaw który w prosty sposób pozwala nam uzupełnić szybko (BLITZ !!!!) naszą kolekcję teutońskich wynalazków bitewnych.
A co dalej ?
Czeka na mnie już kolejny zestaw ze stajni Takoma – tym razem współczesny !
Witold Socha
Jestem na tak. To mnie inspiruje do mini dioramy z Sd.Kfz 222 tylko, że w 1/72.
Może komuś się sklejalo go tak sobie, tudzież trafił felerny egzemplarz, tak to się zdarza. Wtedy paradna będzie opinia Witka Sochy.
Wniosek – nie komentować pod wpisami na portalu Sztarbały, bo jak się nie pokrywa z przemyśleniami autorów to owe opinie są zwyczajnie śmieszne.
Wiesz, to że tobie model nie wyszedł – nie znaczy że każdemu nie wyjdzie. Ale wiadomo – najłatwiej krytykować 😀 A może jednak lepiej zamiast płakusiać pod każdym modelem pz III na “portalu Sztarbały”, trochę poćwiczyć sklejanie ? Jak masz z czymś problem to napisz, a ja ci chętnie pomogę. Nie mam interesu w tym żeby nie dzielić się wiedzą w aspektach modelarstwa 🙂
Nie rozumiem, skąd ta buta u ciebie?
Komus się model nie podobał i ma prawo do swojej opinii. Jako, że ma ona subiektywne podłoże, to nazywanie jej śmiesznej, albo stwierdzenie, że jest ona śmieszną stawia ciebie w złym świetle. W końcu to ty prezentujesz swoje prace i przemyślenia. Dla kogoś też mogą być zatem śmieszne. Ogarnij się chłopie.
Modelu nie komentuje, bo nie ma co. Ładna bestia i tyle, trzej barbarzyńcy też. Mam pytanie co do olejnych farb – te Van Gogh są godne polecenia? Sam używam sporadycznie renesansów kupionych gdzieś dekadę temu, ale jakość jest średnia.
Modelu nie komentuje, bo nie ma co. Ładna bestia i tyle, trzej barbarzyńcy też. Mam pytanie co do olejnych farb – te Van Gogh są godne polecenia? Sam używam sporadycznie renesansów kupionych gdzieś dekadę temu, ale jakość jest średnia.
A to ja plakusialem? Ja się odniosłem do twojej głupawej wypominki jako takiej, nic więcej. Ja tej zabawki o której tu mowa nawet w rękach nie miałem.
Nie ma kiepskich zestawów, co najwyżej kiepscy modelarze.
Witek, jesteś moim bohaterem 😉
Oczywiście, że są kiepskie zestawy. Aż za wiele. Co nie zmienia jednak faktu, że kiepscy modelarze to czy ze złym, czy z dobry tak samo sobie nie poradzą. A dobrzy to będą ich raczej unikać, bo po co marnować energie i czas na rzeczy złe, skoro tyle jest innych, dobrych w koło