1/35 Sd.Kfz.2 Kettenkraftrad
Mid-production
Tamiya – 35377
Rimejki to domena nie tylko branży filmowej i gierkowej. W modelarstwie od jakiegoś czasu też jest całkiem popularne sięganie po grane już wcześniej tematy i skonfrontowanie ich z nowoczesnymi technologiami. I choćby Tamiya od czasu do czasu zagląda w początki swojej produkcji i wybiera co by tu opracować na nowo. Tym razem trafiło na Kettekrada. Model wyprodukowany na początku lat siedemdziesiątych zestarzał się jednak bardziej niż niektóre inne zestawy w podobnym wieku. I pewnie tylko cena, oraz jednak łatwość budowy sprawiały, że ktoś jeszcze mógł się na niego skusić. Szczególnie, że również stary jak węgiel model Dragona, a w minionych latach spakowany przez kilku innych producentów, wyprzedza jakością Tamkę o kilka okrążeń. Czy pojawienie się nowego modelu japońskiego producenta zmienia lidera? Zobaczmy..
Już pudełko wskazuje, że nowe opracowanie nawiązuje do Kettenkrada z ubiegłego wieku. I nie chodzi tutaj o konsekwentne wzornictwo, ale o skład zestawu – mamy więc pojazd z kierowcą oraz dwóch idących obok piechurów, obsługi karabinu maszynowego
Po zdjęciu wieczka od razu widać, że nowy model jest bardziej drobiazgowy, skoro wymagał aż tylu ramek na pomieszczenie wszystkich elementów
Bo tych ramek jest pięć – pierwsza, z detalami układu jezdnego zdwojona
Do tego, co nieczęste, mamy niewielka blaszkę fototrawioną
..trawioną obustronnie; na różnice we wzorze i prawidłowe jej zamontowanie zwrócona jest zresztą uwaga w instrukcji
I tak, jest specjalne kopyto ułatwiające prawidłowe wyprofilowanie metalowych elementów
Na marginesie – w starym modelu w pokrywie silnika otworów nie było – ‘zdobiła’ je imitacja siatki, którą można było wyciąć i wstawić w te miejsca przycięte kawałki czarnej winylowej siateczki. Tak, by przez nią majaczył silnik. Tyle że w tym wiekowym modelu był on bardzo symbolicznie odtworzony. W omawianym tutaj układ napędowy jest nawet lepszy niż to, co zaproponował DML. Tym bardziej to dziwne, że mimo wszystko nie są to przesadnie eksponowane fragmenty całej konstrukcji
Jeżeli chodzi o kadłub, to nic szczególnego tu nie ma. Podzielony jest na osobne ściany, przy czym poszczególne fragmenty powinny całkiem sprawnie pozycjonować się nawzajem
Uwagę zwracają osobne panele, na których montuje się układ jezdny
W tym rejonie jest z jednej strony typowo dla Tamiyi – nieruchome monolity wahaczy, połączone ze sobą koła (choć łączenia w gotowej konstrukcji znikają z oczu), paski gąsienic z uformowanymi delikatnymi zwisami (jak również z delikatnymi śladami po wypychaczach na wewnętrznych płaszczyznach), oraz pojedyńcze ogniwa do nawinięcia na skrajne koła
..czyli typowa dla tego producenta dbałość o komfort budowy
Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z jednak ponadprzeciętną dbałością także o odwzorowanie konstrukcji – bo choćby gumowe nakładki gąsienic są osobnymi detalami
..choć na tyle, na ile się to dało zrobić, projektanci zadbali o ułatwienia w składaniu całości
Zupełnie nie najgorzej wygląda również przednie koło wraz z widelcem
Kół zresztą jest więcej – bo jeszcze dwa do ciągniętego przez pojazd wózka (który jest kolejnym nawiązaniem do starożytnego zestawu)
Gratów do wnętrza wózka nie ma; zamiast tego można go przykryć plandeką – całkiem realistycznie uformowaną
Wyraźnie lepiej, niż tapicerka tylnego siedziska Kettekraftrada
Pod względem uformowania materiału i tak najlepiej wypadają figurki – w nowoczesnym standardzie Tamiyi, będące najpewniej opracowaniem trójwymiarowego skanu prawdziwych ludzi w uniformach
Jeśli chodzi o ekwipunek i uzbrojenie nie jest to jeszcze poziom Gen2, ale już zdecydowanie nie ‘stara tamiya’
Choć mamy tutaj zabawne nawiązanie do starych modeli, bo do figurek przygotowane są również płaskie podstawki
To na podsumowanie jeszcze – kompletna instrukcja – w formie umiarkowanie praktycznej harmonijki – pokazująca, że to jednak zaawansowany model. Mimo iż miniatura w sumie niewielkiego pojazdu
Malowanie przedstawione jest na osobnej, wydrukowanej w kolorze i na papierze kredowym wkładce
I owszem, nie ma tu żadnych informacji o aplikacji kalkomanii, bo arkusik dołączony do modelu zawiera wyłącznie imitacje wskaźników tablicy przyrządów – zresztą umiarkowanie finezyjne
..co tłumaczy, że w modelu nie ma elementów imitujących tablice rejestracyjne – w tym szczególnie tej – charakterystycznej dla jednośladów i podobnych im konstrukcji – montowanej na błotniku. Powiedzmy, że to pole oddane producentom waloryzacji.
Podsumowując – typowa Tamiya, choć z paroma niespodziankami. Przy okazji model naprawdę rozbudowany i szczegółowy, jak na tak nienachalnych rozmiarów pojazd. I pomijając kwestie dostępności konkurencji w sklepach, to chyba jednak nowy lider w temacie Sd.Kfz.2 w skali 1/35.
KFS
P.S. Nic nie wskazuje, że powyższy zestaw ma cokolwiek wspólnego z modelem Kettekrada w skali 1/48. Wiele produkcji Tamiyi z ostatnich dwóch dekad było powiększeniami lub pomniejszeniami miniatur w tych dwóch podziałkach. Nowy ciągniczek gąsienicowy jest jednak bez wątpienia całkowicie nowym opracowaniem.
P.S.2 Do modelu blaszki opracował Eduard. Odnotowuję pro forma..
P.S.’ Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Tamiya
To jest całkowicie nowe opracowanie
Miałem stare wydanie tamki zostawiłem sobie kalki( runy SS) i sprzedałem, dragon lepszy był skleilem dwa …mam go … Teraz czekam na wydanie dodatków
Pozdrawiam Sławek
Mam poważne wątpliwości, czy kalkomanie tamiyi były warte chomikowania, wziąwszy pod uwagę ich jakość, jak również względy merytoryczne
Owszem były , wtedy….
Rok później zakupiłem wznowienie? i niestety runa zniknęły …posklejalem model z moimi pięciolatkami , pomalowały model plakatówkami…
Najlepiej zainwestowane 30 parę zeta
..ale to ‘wtedy’ to jest ’87, czy tak bliżej ’99?
Ale inwestycja istotnie, tłusta w profitach.
Kalkomanie w nowym wydaniu Keta sa dosc zalosne, na szczescie Archer ma zestaw uzupelniajacy te braki. Brak tablic i oznaczen tez jest dziwny, ale dosc latwo to uzupelnic. Mysle ze ta praktyka zwiazana jest z istnieniem mitycznych ‘nazistow’ i uczuleniem wielu panstw na symbole z nimi zwiazane.
Oznaczenia dywizji SS ‘wyparowaly’ z instrukcji i kalkomanii starego Keta Tamijuni przy wznowieniu starego jak swiat zestawu w latach 90-tych. Ciekawe komu to przeszkadzalo?
Tamiyi przeszkadzało. W dystrybucji w Niemczech i via Niemcy