1/35 StuG.III Ausf.G – Early Production
Blitz Series
Takom – 8004
W zasadzie to zupełnie nie dziwię się entuzjazmowi, z jakim Witold opisywał model Pz.Kpfw. III Ausf.M z Takom/Blitz. Mając w rękach kolejną miniaturę z tej serii, bazującą na tym samym podwoziu, całkowicie podzielam jego – nie bójmy się tego słowa – zachwyt. Choć może trochę dlatego, że mam pewną słabość do pojazdów z rodziny Pz. III… Tak czy inaczej, podobnie jak wszystkie poprzednio tu omawiane modele, kolejny zestaw z linii Blitz jest solidnym i bardzo ładnym opracowaniem. Dla przypomnienia – seria ta ma w założeniu oferować zestawy stosunkowo nieskomplikowane w budowie, z pewnymi uproszczeniami, choć bez szkód na jakości detali. Czyli w sumie tak jak Tamiya, tylko bardziej szczegółowo. To sprawia, że pudełko jest całkiem obfite w elementy plastikowe
I nie tylko plastikowe, bo w komplecie jest też mała blaszka. Zawartość jest zresztą zasygnalizowana już na boku pudełka
Oczywiście część ramek występuje tu w więcej niż jednym egzemplarzu – nietrudno zgadnąć, że głównie dotyczy to tych zawierających elementy układu jezdnego
Mamy zatem po dwie ramki A – z kołami, wahaczami i inną drobnicą, oraz kolejne dwie takie same, z gąsienicami
Po szczegółowe spojrzenie na te elementy odsyłam do recenzji przygotowanej przez Witolda, bo to te same wypraski, co w modelu Pz. III. Również taka sama jest jeszcze jedna, mniejsza wypraska:
Cała reszta to już zupełnie nowe opracowanie:
W tym również kadłub – z wanną włącznie
Do tego jest jeszcze niewielka blaszka, której większą część zajmują siatki na wloty powietrza
W skrócie – bardziej bogato niż w modelach Tamiyi, ale nie tak dużo gratów jak w Dragonach. A jak wygląda to z bliska? StuG nie ustępuje jakością Panzerowi – ponownie mamy do czynienia z bogactwem detali (nawet w miejscach mało eksponowanych), w tym na uwagę zasługują delikatne i całkiem realistycznie wyglądające imitacje spawów
Za nieco kontrowersyjne uznać można wykonanie narzędzi saperskich, a ściślej, ich zapinek. Są bowiem imitacje uchwytów klamry, ale otwór w nich jest zaślepiony. Rozumiem względy technologiczne (gdy coś takiego robił Dragon, to detale te były zdecydowanie zbyt masywne), rozumiem chęć zapobieżenia uszkodzeniom takich delikatnych klamerek. Zdaję sobie również sprawę, że większość z nich i tak przylega do pancerza czy błotnika. Ale nerwica natręctw i tak nakazywać będzie nawiercenie tych otworów – lub prościej – wymianę uchwytów zapinek na fototrawione aftermarkety
Jak widać, niektóre elementy są naprawdę maleńkie i drobne. A niektóre nawet bardziej – tu już samo wycinanie z ramki może zakończyć się małą katastrofą
No dobrze, gdzie zatem te uproszczenia? Ano – podobnie jak w modelach Tamiya – tam, gdzie ich nie widać. Bo wnętrze nie jest tu nawet zasygnalizowane
Nie ma nawet działa, niczego, co mogłoby być widoczne przez otwarte włazy. Nawet peryskopy są pozbawione detali…
…choć gdyby ktoś chciał wetknąć we włazy figurki, to może to zrobić bez problemu, ponieważ pokrywy mają odtworzone szczegóły po obydwu stronach
Na koniec uzbrojenie. Karabin maszynowy ładny, tylko widać, że wyłuskanie go z ramki będzie pracochłonne
Przy okazji jego pancerna osłona wydaje się odrobinę nazbyt pancerna…
Nieco pilnikowania będzie również niezbędne przy obróbce lufy – cała jest z plastiku
Choć hamulec wylotowy, dzięki zastosowaniu wielodzielnej formy, jest nawet całkiem szczegółowy
Suwakowe formy, prócz wanny, użyte zostały jeszcze dla lepszego odtworzenia wlotów powietrza…
…oraz końcówek lin holowniczych
O ile bowiem w Pz.III liny były całkowicie z plastiku, tutaj w zestawie dostajemy mosiężną linkę
Jeśli model na etapie budowy prezentuje się tak dobrze jak w ramkach, to jest to jednak świetna rzecz. A prezentować może się dobrze, bo główne elementy konstrukcyjne są doskonale dopasowane
Tyle o plastiku, pora omówić jeszcze warianty malowania. Producent podpowiada pięć:
Kolorówki firmowane przez Ammo, zatem w podpowiedziach farb znajdziemy wyłącznie błotne akryle tego producenta. Szkoda. Pojazdy nie mają zbyt wielu oznaczeń, zatem wszystkie niezbędne symbole zmieściły się na niewielkim arkuszu kalkomanii.
Podsumowując – szkoda, że nie 1/48.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Takom
Zamiast upierdliwych fototrawionych zapinek proponuję drukowane “mj-miniatures”, sztos.
Upierdliwe sa tylko te niewłaściwie zaprojektowane i nie wiadomo po co ruchome
Właśnie dotarłem do końca montażu tego modelu. Dawno, dawno żaden model mnie tak nie zmęczył jak tytułowy StuG. Coś wyraźnie “nie pykło”. Słabe spasowanie, zbyt grube kanały wlewowe, tak że człowiek nie wiedział, czy to cześć ramki, czy już cześć modelu. Wszędzie trzeba było coś poprawić, doszlifować, kuleje współosiowość elementów. Na kołach duże przesunięcia form, Do tego dość kuriozalna kolejność montażu ( przyklej wszystkie narzędzia na błotnikach, a dopiero potem wklej kazamatę, która wcale nie jest idealnie spasowana z wanną ). Błędne rozwiązania przy włazie, które sprowadzają się w zasadzie do wyboru – zrobię właz zamknięty , ale poprawnie merytoryczny , czy z wystawioną lunetą, ale w układzie ” z czapy”. Nie pomaga też mała rozmiarami instrukcja, która zamiast pomagać niekiedy mnoży wątpliwości.
O układzie narzędzi na błotnikach nie wspominam , bo to trochę radosna kompilacja z różnych wersji StuG-a i wtedy będą zmuszony wejść w merytorykę.
Na pocieszenie jest to, że po sklejeniu wygląda jak StuG. I jak najbardziej da się skleić.