1/35 T-34/85 Model 1945
No.174 Factory
Rye Field Model – RM-5040
Wiwisekcja
Czołgi T-34 i T-34-85 to jedne z najbardziej znanych wozów bojowych w historii oręża na gąsienicach. Nie dziwi zatem fakt, że doczekały się wielu miniatur w przeróżnych skalach. Także w skali jedentrzypięć mamy ogromny ich wybór, każdy znajdzie coś dla siebie. W tym roku do grona producentów modelu T-34-85 dołączył kolejny wytwórca z państwa środka – Rye Field Model, z miniaturą wozu z zakładu nr 174. Jak wygląda ona w pudełku, możemy zobaczyć w recenzji. Tam też objaśniłem wszystkie niuanse związane z tą konkretną wersją, zapominając jednak o jednej istotnej kwestii – ta wersja wieży ma także w przedniej części minimalnie dłuższy dach. Widać to między innymi po peryskopie ładowniczego – w wersji z zakładu 183 krawędź dachu jest bliżej niego. Tak czy inaczej, po dokładnym przeglądzie części w ramkach, model trafił na stół operacyjny celem przeprowadzenia wiwisekcji. Postanowiłem zbudować go prosto z pudła, żeby każdy miał rzetelny pogląd na to, co powstanie z elementów znajdujących się w zestawie. Tak więc na samym początku przygotowałem sobie dwie główne części – wannę i górę kadłuba. Na starcie stwierdziłem, że o ile wszystko będzie pasować, budowa będzie czystą przyjemnością – producent zastosował bowiem idealne w obróbce tworzywo.
Oczywiście nie mogłem się oprzeć i przymierzyłem wieżę…
…a następnie wyciąłem jeszcze parę elementów kadłuba.
I w tym miejscu pojawił się pierwszy błąd w instrukcji. Tylna płyta pancerna to element o numerze D22, natomiast w instrukcji podano J52…
…który w rzeczywistości przypisany jest dolnej tylnej płycie pancernej. Zatem nie szukamy w ramkach części J52, tylko D22.
Jedziemy dalej, czyli wklejamy sprężyny zawieszenia w wannę kadłuba. Tutaj numeracja jest już prawidłowa.
Z boku wszystko wygląda ślicznie… ale niestety zostanie zasłonięte przez koła jezdne. Niemniej plus za dokładne odwzorowanie nawet tego, czego widać nie będzie. A przydać się może, gdyby ktoś planował budowę miniatury pojazdu uszkodzonego.
Kolejnym krokiem było przygotowanie wszystkich elementów układu jezdnego. Bardzo pomocnym w tym wypadku okazało się użycie do ich składowania małego warsztatowego organizera. Pomysł ten wcale nowy nie jest, ale wart przypomnienia – dzięki niemu elementy mamy posegregowane i minimalizujemy możliwość ich zagubienia – tą radę kieruję raczej do początkujących adeptów modelarstwa.
Wahacze wymagają obróbki śladów po łączeniu formy, ale jak już wspominałem, tworzywo jest świetne w obróbce, a ślady niewielkie.
Gąsienice to odcinki proste…
…i pojedyncze ogniwa na łuki.
I ciach do organizerka 😉
Całość układu jezdnego była gotowa, więc nie pozostało mi nic innego jak złożyć wszystko do kupy. W pierwszej kolejności oczywiście wahacze.
W dalszej kolejności mechanizmy napięcia i mocowania kół napinających i osłony przekładni napędowych, czyli miejsca montażu kół napędowych. Wszystko posiada kołeczki ustalające i jest doskonale zilustrowane w instrukcji.
Koła jezdne posiadają oddzielne bandaże, jednak wklejane od wewnętrznej strony. Wiąże się to z tym, że jeśli chcemy je malować oddzielnie, to musimy również oddzielnie malować każdą z połówek kół, bo jeśli je skleimy, wtedy nie zamontujemy bandaży. Ja złożyłem koła w całość – będę malował od szablonu.
Jak widać, postanowiłem urozmaicić miniaturę i zastosowałem dwa rodzaje kół jezdnych. W zestawie mamy komplet pełnych kół i cztery z otworami ulgowymi (opis w recenzji).
Koła na wahacze przytwierdziłem patafixem. Nawiasem mówiąc, jest opcja, żeby się kręciły – serio. W tym celu nie wklejamy dekielków na łożyska, tylko zakładamy koła na wahacze, przytwierdzamy małymi kapselkami i montujemy dekielki. Wszystko obrazuje instrukcja. Jest tylko jeden szkopuł. Żebyśmy mogli sobie porobić brumm, brumm po dywanie, musimy zaopatrzyć się w pracujące traki 🙂
Zgodnie z instrukcją poskładałem gąsienice, z tym że ja podzieliłem je na dwa odcinki. Do czasu porządnego wyschnięcia spoiwa całość skleiłem taśmą Tamki. Dodam, że wszystko zeszło się idealnie.
Dolna część czołgu gotowa – czas na górną. W tym celu w pierwszej kolejności należy powiercić otwory od wewnętrznej strony – gdzie i jak, pokazuje instrukcja. Ciekawostką jest, że producent zadbał o modelarzy, którzy zechcą wymienić uchwyty desantowe na metalowe – również od wewnątrz mamy zaznaczone miejsca, które należy wywiercić.
Ja jednak pozostałem przy plastikowych, zestawowych – jak wszystko z pudełka, to wszystko. Dzięki temu, że tworzywo jest dosyć miękkie i elastyczne, żadnego z nich nie połamałem, a obróbka nie nastręczała problemów.
Duży plus za uszy do mocowania nakładek do jazdy po lodzie – są osobnymi detalami, a nie jak we wszystkich miniaturach trzyczwórek – przynajmniej tych, które znam – odlane razem z burtą kadłuba i błotnikami. Właz waditiela natomiast można wykonać jako ruchomy.
Z burt kadłuba należy zeszlifować wypustki, którymi zaznaczono miejsca montażu reflektora z prawej strony z przodu, i jednego z dwóch miejsc montażu piły z lewej strony – to ostatnie zostało zaznaczone na rysunku, prawe mocowanie lampy nie.
Na tym etapie wkleiłem również żaluzje transmisji i wlotów powietrza do silnika…
…i spasowałem całość z dołem.
Wkleiłem jeszcze rury wydechowe wraz z osłonami. Okrągły właz dostępu do rozrusznika umocowałem patafixem – będzie malowany oddzielnie.
Przyszła kolej na wieżę, której to montaż zaczynamy od wklejenia mechanizmu podnoszenia armaty, a raczej lufy, gdyż armata nie została nawet zaakcentowana…
…mamy natomiast następnego chochlika drukarskiego – elementy J3 i J4 należy zamienić miejscami.
Mechanizm zasłaniamy elementami K2 i K3…
…i zamykamy bryłę.
Takiego spasowania nie powstydziła by się nawet poczciwa Tamijunia.
Następnie wkleiłem peryskopy – tutaj kolejna uwaga: w elementach J35 należy minimalnie powiększyć otwory, żeby same peryskopy wchodziły w nie bez oporu. Osłony wentylatorów pasują idealnie.
Kolejne elementy to kopułka dowódcy, haki do podnoszenia wieży, uchwyty desantowe i mocowanie plandeki.
Pozostało wyposażyć kadłub w resztę mniejszych elementów, a wśród nich klapę nad żaluzjami transmisji. Fototrawionka pasuje idealnie do plastikowej części. Samej klapy nie montowałem do modelu na stałe – w pierwszej kolejności należy bowiem pomalować same żaluzje wraz z płytą stropową.
Dodatkowe zbiorniki paliwa i oleju były jedynymi składowymi, przy których zastosowałem w symbolicznych ilościach szpachlówkę – z jednej strony wklejamy do nich denka i to miejsce wymaga uszczelnienia na łączeniu. Uchwyty transportowe wykonane zostały z blaszki, tak samo jak taśmy mocujące same beczki. Te części również na stałe przytwierdzę do modelu po malowaniu.
W pancernych osłonach wlotów powietrza do silnika należy od wewnętrznej strony wywiercić otwory na uchwyty. Ja zastosowałem zestawowe i jakby ktoś również chciał to zrobić…
…niech nie szuka części o numerze C38, tylko C15 – to kolejny błąd w instrukcji i chyba ostatni, jaki wykryłem.
Tym sposobem kadłub był praktycznie gotowy. I tutaj jeszcze mała uwaga co do włazu mechanika-kierowcy. Proponuję zamiast części J9 zastosować J10. Przestudiowałem dziesiątki zdjęć i nie wiem, na czym wzorował się producent projektując taki wygląd włazu. Może ktoś z Was drodzy czytelnicy zna odpowiedź na to pytanie.
Zostały do zamontowania skrzynki narzędziowe i piła. Wspomniane części również będą kolorowane osobno.
Tak doszedłem do końca budowy i miniatura gotowa jest do malowania. Model nie jest skomplikowany ani trudny w budowie. Ilością części daleko mu do Miniartowskich wyrobów, co absolutnie nie jest żadnym minusem. Mi osobiście złożenie go zajęło trzy popołudnia. Na jego korzyść przemawia między innymi perfekcyjne spasowanie poszczególnych części, świetne w obróbce tworzywo, a z punktu widzenia fana sowieckich konstrukcji, odtworzenie ciekawej wersji Teciaka. Te parę błędów w instrukcji z pewnością nie wpływa niekorzystnie na odbiór całości. Jednym słowem polecam, bo każdy modelarz powinien sobie z nim poradzić bez problemu. Młodym adeptom proponuję jednak stosować zasadę – trzy razy przymierz, raz przyklej. Poniżej parę fotografii poskładanego na patafix modelu. Może dla kogoś okażą się pomocne jako uzupełnienie instrukcji.
Rafał Buber Kubić
Czekam z niecierpliwoscia na malowanie i zaczynam go sam sklejac.
In step 10, part J3 and J4 are correct in the illustration. You glue the parts into the top half of the turret. Parts K2 and K3 are also glued into the top of the turret. The coloured illustration shows J3 and J4 in the bottom of the turret half.
My mistake. I am looking at the instructions for the “Chinese Volunteer” version. Rye Field Model have changed part of the instruction sheet. They now show the top half of the turret, but the original is the bottom half.