1/35 The Icon
W lutym 1954, Marilyn Monroe i Joe DiMaggio byli w podróży poślubnej w Japonii. Ktoś zwąchał okazję i Marilyn została poproszona o szybki wyskok do pobliskiej Korei, by swoimi występami podnieść morale stacjonujących tam wojsk. Bidulka DiMaggio, chorobliwie zazdrosny o swoją nową żonę z Playboya, przez kolejne cztery dni musiał cierpieć, patrząc jak blondyna pręży się przed wyposzczonymi wojakami – w sumie cirka stu tysiącami tychże. Jej natomiast bardzo się podobało. Jak wspominała, była to wówczas najlepsza rzecz, jaka przytrafiła się jej w życiu – nigdy wcześniej nie czuła się jak gwiazda, patrząc w dół na tabuny uśmiechających się do niej kolesi. Tyle rysu historycznego. Bo tak naprawdę wszystko wzięło się po prostu z tego, że miałem ochotę skleić sobie miniaturę M38 z AFV. Sympatyczny mały łazik, ale sam w sobie niezbyt imponujący. Traf jednak chciał, że debiutował w służbie podczas Wojny Koreańskiej. A jak się poszuka zdjęć z początku jego kariery, to na wielu pojawia się wraz z Panią DiMaggio. Tej inspiracji nie można było zignorować.
Figurki
Znając siebie, byłem pewien, że jak posklejam samochodzik, to mój zapał opadnie. Dlatego całe przedsięwzięcie zacząłem od uporania się z figurkami. Oczywiście by móc je dopasować, musiałem do pewnego stopnia posklejać model. Ale w zasadzie tylko tyle, ile było to na danym etapie niezbędne. Do rzeźbienia przygotowałem sobie Magic Sculp, Green Stuff oraz komplet podstawowych narzędzi – tak gotowych, jak i przygotowanych samodzielnie z polistyrenu czy też bambusowych patyczków impregnowanych cyjanoakrylem
Prace nad samymi figurkami zacząłem zaś od rzeczy najtrudniejszej – głowy Marilyn. Szybko zrozumiałem, na jak trudny temat się porwałem. Sprawy nie ułatwiał fakt, że Marilyn jaką znamy to dzieło sztuki makijażu (a z czasem również skalpela). Rzeźba musiała być kompromisem, ponieważ nie byłbym w stanie wymalować tak niewielkiej twarzy na wskroś rzeźbie. Prace nad tym elementem trwały kilka dni. Po licznych przeróbkach, dodawaniu lub odejmowaniu detali, głowa była prawie gotowa
Wystarczyło ponownie przemodelować czoło i usta, a także dodać więcej włosów (mieszanka Magic Sculpa i Green Stuff działa najlepiej do ich robienia). Ostatecznie uznałem, że zrobiłem to jak umiałem najlepiej
Mając gotową głowę mogłem zabrać się za szkielet do wyrzeźbienia postaci. Zacząłem od przygotowania kawałków masy w zgrubnym kształcie butów, bioder i torsu. Wszystkie elementy połączyłem miedzianym drutem
Skalpelem i pilnikami nadałem butom właściwy kształt i wielkość. Dolepiłem też podeszwy z Magic Sculpa
By kontynuować prace, musiałem skleić główne elementy kadłuba pojazdu. Gdy były gotowe, mogłem wymodelować pozę figurki
Kolejnym etapem było obłożenie szkieletu niewielką ilością masy, aby utrwalić wybraną pozę
Dzięki temu, że szkielet był cieńszy niż prawdziwe ciało, mogłem swobodnie modelować ubranie i fałdy. Stopniowo dodawałem kolejne fragmenty. Zacząłem od butów. Następnie zabrałem się za spodnie
Ponieważ musiałem wielokrotnie sprawdzać dopasowanie figurki do modelu, spodnie rzeźbiłem etapami, każdą nogawkę z osobna
Zanim zabrałem się za dalsze elementy ubrania, musiałem zamocować głowę oraz ulepić szyję
W dalszej kolejności mogłem uformować koszulę. Podobnie jak poprzednio, robiłem to etapami – zaczynając od pleców, a potem stopniowo dodając lewą i prawą stronę na przodzie
Lekko stojący kołnierz ulepiłem z mieszanki Magic Sculpa i Green Stuffu
Niewielka ilość masy dociśnięta do powierzchni koszuli, a następnie przycięta skalpelem, pozwoliła mi zrobić kieszenie
Lepienie lewej dłoni bezpośrednio na szybie pojazdu byłoby niewygodne. Dlatego użyłem kawałka spienionego PVC jako podkładki
Nożem odciąłem nadmiar masy oraz nadałem wstępny kształt dłoni
Następnie wymodelowałem palce i pozostałe detale
Ostateczny kształt nadałem po utwardzeniu masy – niezbędne było delikatne szlifowanie
Ponownie – by utrwalić kształt ramienia – drut obłożyłem niewielką ilością masy
Ulepienie rękawa koszuli było dość skomplikowane, ponieważ musiałem go dobrze dopasować do wiatrochronu, ale też nie na tyle, by uniemożliwiało to zdjęcie figurki z modelu
W prawej ręce postanowiłem umieścić kurtkę lotniczą (w której Marilyn często podczas tych czterech dni w Korei paradowała). Zacząłem zatem od ulepienia zaciśniętej dłoni. Następnie z drutu zrobiłem stelaż
Kolejne porcje masy dokładałem stopniowo, ponieważ kurtka miała się opierać o fotel i wymagało to częstego sprawdzania dopasowania
Fakturę futra na kołnierzu uzyskałem odgniatając diamentowy frez na jego powierzchni
Po wykończeniu prawego rękawa koszuli, całą figurkę przeszlifowałem wełną stalową
Na koniec dodałem wszelakie guziki
Jako kierowcy użyłem figurki z The Bodi.
Oczywiście wymagała modyfikacji – nie tylko w celu dopasowania do tego konkretnego modelu. Musiałem zmienić fragmenty umundurowania oraz głowę
Dopasowanie wymagało zeszlifowania zarówno siedziska, jak i samej figurki
W miejsce oryginalnych przykleiłem Mickey mouse boots, czyli ocieplane, wysokie, sznurowane kalosze. Odcięte z jakiejś figurki DML
Kolejnym charakterystycznym detalem, który musiałem ulepić, była futrzana czapka, podobna do radzieckich uszanek
Na czas malowania figurki zamocowałem tymczasowo na korkach od wina. Zacząłem od natryśnięcia szarego podkładu
Następnie aerografem naniosłem od góry farbę białą, a od dołu czarną, uzyskując sztuczne cienie
Do malowania twarzy Marilyn użyłem farb z zestawu AK-Interactive AK3010, ale tylko jaśniejszych odcieni. Finalne rozświetlenia zrobiłem 70.815 Basic Skintone z Vallejo
Czerwone usta pomalowane farbą 093 Crystal Red z Ammo okazały się zbyt intensywne. Dlatego zgasiłem je kilkoma transparentnymi warstwami AK3012 Light Flesh
Twarz i dłonie kierowcy pomalowałem farbami z zestawu AK3010 zgodnie z załączonym do niego tutorialem
Dalej mogłem zabrać się za kolorowanie ubrań. Użyłem tu różnych odcieni zieleni z zestawu Lifecolor CS-11 Olive Drab
Gotowe figurki zabezpieczyłem matowym werniksem
Akcesoria
Co prawda M38 nie jest wielkim pojazdem, ale jednak pustka w tylnej jego części byłaby zauważalna. Dlatego postanowiłem dorobić parę drobiazgów. Po pierwsze zwiniętą plandekę na jednym z nadkoli. W tym celu zmieszałem Magic Sculp z Green Stuff. Rozwałkowałem uzyskaną masę na nawoskowanym papierze po naklejkach
Gotowy placek przyciąłem nożykiem w kształt prostokąta
Następnie zwinąłem go i umieściłem na nadkolu
W dalszej kolejności mogłem wymodelować fałdy. Użyłem tych samych narzędzi, którymi rzeźbiłem figurkę
Gdy masa utwardziła się, dodałem imitacje pasków
Kolejnym elementem była walizka. Klocek spienionego PVC przycięty na odpowiedni kształt zacząłem oklejać paskami polistyrenu
Następnie przykleiłem płytki polistyrenu 0.25 mm na górę i dół
Przycięte krawędzie zeszlifowałem papierem ściernym
Z drutu cynowego zrobiłem rączkę, a pozostałe detale z różnych profili polistyrenowych
Gotową walizkę pomalowałem C72 Intermediate Blue z Mr.Color. Aby uzyskać na niej kraciasty wzór, natrysnąłem C370 Azure Blue, używając kawałka firanki jako maski
Na koniec wystarczyło pomalować detale oraz zrobić delikatnego łosza
Ciąg dalszy dalszy prac nad winietką znaleźć można w kolejnym materiale:
Polecam również uwadze galerię gotowej pracy
KFS, 2014
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Jedno slowo: wow. Wyglada epicko.
Dziękuję
robi wrażenie