1/35 Unimog S 404
Europe and Africa
AK Interactive – AK35505
Budowa cz. 1
Za mną pierwszy etap prac przy Unimogu 404S AK Interactive, który jakiś czas temu mogłem dla Was opisać.
Od początku – mając do wyboru dwa zestawy AK – wiedziałem, że wezmę ten, w którym są kalkomanie do malowania chorwackiego, z okresu wojny o niepodległość tego państwa. W końcu Bałkany, była Jugosławia – znacie mnie, jasna sprawa…
Chciało mi się wreszcie skleić coś bez gąsienic, na kołach, bo nie miałem takiej okazji od jakichś 2 lat. Jednak sama goła ciężarówka, nawet jeśli w jakimś dziwnym kamuflażu… no to tak nie za bardzo.
Wyjazd urlopowy w tamte strony i wizyta m.in. w karlovackim muzeum utwierdziły mnie w przekonaniu, że musi być wóz z Chorwacji, a przebywanie w tym rejonie świata, że trzeba zrobić też jakąś fajną podstawkę „w klimacie”. No i tak kontemplowałem, co z tym fantem zrobić…
Przypomniało mi się, że nasz Redaktor Naczelny podesłał mi kiedyś ZPU-1 z Menga, a te wkm-y – w niedużych liczbach, ale jednak – pojawiały się na Bałkanach.
Wycyganiłem też do tego zestawu bardzo fajną lufę Mastera, za co dziękuję producentowi. A od siebie dodałem mały, ale zgrabny zestaw blaszek Voyagera stworzony z myślą o pick-upie Menga – przy czym 90% części na arkuszu jest zaprojektowanych dla ZPU, a nie samego samochodu.
Tak oto powstał pomysł na mały, zgrabny guntruck, który wprawdzie nie ma potwierdzenia w materiale źródłowym, ale jak najbardziej będzie mieścił się w kanonie tego, co w byłej Jugosławii można było obejrzeć. Zarazem dało mi to też więcej swobody, niż przy dotychczasowych modelach robionych na podstawie zdjęć.
Skoro miała być też podstawka, sielski klimat (choć wojenny), słonko Dalmacji i te sprawy, to nie mogło zabraknąć garści wojenno-sielskich utensyliów, które wylądowałyby na pace Unimoga, tudzież w jej okolicy.
W ten oto sposób w mojej głowie jeszcze przed pierwszym cięciem wszystko z grubsza się poukładało – lubię mieć zaplanowany przynajmniej główny kierunek, do którego zmierzam budując model.
W takim razie – pierwsze cięcie i zaczynamy!
Składanie modelu rozpocząłem tak, jak Pan Bóg i instrukcja przykazuje, czyli od ramy podwozia. Sklejenie jej nie nastręczyło żadnych trudności; wszystko pasowało, a długie, boczne części ramy nie były zwichrowane, więc wszystko zeszło się dokładnie w tych miejscach, w których trzeba.
W kolejnych punktach – bo tym razem szedłem z instrukcją zgodnie jak po sznurku, (w przeciwieństwie do poprzedniej budowy T-34), producent każde nam skleić elementy zawieszenia oraz silnik.
Silnik i skrzynia biegów posiadają całkiem sporo detali, poza oczywiście kablami i instalacjami wszelkiego rodzaju. Niewielki to problem, bo kto chce, to sobie to dorobi, a z drugiej strony przez brak siatkowanego grilla i ułożenie silnika pod kabiną – nic z tego nie będzie widać, jeśli nie otworzymy maski – a i wtedy oczom ukaże się wyłącznie górna część jednostki napędowej (inna sprawa, że producent otwartej maski nie przewiduje, więc czekałaby nas tu dość zaawansowana chirurgia plasticzna).
W drobną konfuzję może wprowadzić sposób zobrazowania w instrukcji montażu silnika – na obrazku, nie wiedzieć czemu, jest on ułożony bokiem i przez dłuższą chwilę zastanawiałem się „co producent miał na myśli”.
Ostatecznie jednak silnik i skrzynia po prostu pasują w ramę tak, jak należy i nijak nie da się tego zamontować inaczej – czyt. źle.
Jeśli chcemy mieć wyjmowany silnik np. do malowania, to w tym momencie musimy przestać słuchać instrukcji – przyklejenie wałów napędowych, dyferencjałów i mniejszych części układów napędu, zawieszenia i kierowniczego uniemożliwi nam ruszenie czegokolwiek bez połamania pozostałych części. Ja jednak się posłuchałem, bo – jak już się rzekło – nie bardzo istnieją możliwości, żeby silnik w sensowny sposób wyeksponować, a i mój pomysł na model był inny. Stąd pojawiły się kolejne detale.
Jedyną zmianą, którą postanowiłem wprowadzić było zrobienie przedniej osi ze skręconymi kołami. W tym celu odciąłem elementy, które w rzeczywistości byłyby ruchome.
Po ich wklejeniu wystarczyło dodać kilka pozostałych detali. Uczynienie przegubów napędowych „skręconymi” wymagało jeszcze tylko delikatnego dogięcia końcówek drążka kierowniczego w odpowiednich kierunkach – tak, aby trafiły we właściwe miejsca montażu. Jedna część – D23 – wymagała minimalnego skrócenia o 2 czy 3 mm. Była to więc naprawdę prosta operacja.
Po zmontowaniu wszystkich detali ramy mogłem na blu-tack założyć koła. Rama prezentuje się bardzo fajnie – sporo tu detali, byłoby co pokazać, dorabiać i co malować… ale to może innym razem.
Zająłem się szoferką. Ta składa się z kilku większych części i szeregu małych, m.in. osłon silnika, deski rozdzielczej itd. Wszystko jednak bardzo dobrze do siebie pasuje.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie spieprzył i tu udało mi się zamontować przód kabiny… do góry nogami. Naprawdę.
Zajęło mi dłuższą chwilę ogarnięcie dlaczego górna część maski z klapą coś nie bardzo pasuje i nie wygląda jak w oryginale. Na szczęście Extra Thin Cement wybacza takie błędy i można było delikatnie rozkleić wszystko i poprawić.
Gdy doszedłem z maską do ładu i składu, nie pozostało mi nic innego, jak wkleić brakujące detale – mniejsze i większe.
Wstępne pasowanie z ramą wyszło przyzwoicie – jednak przez wzgląd, że pod kabiną jest dość ciasno, szoferka ma tendencje do przekrzywiania się. Klejenie raczej będzie wymagało kropelki CA tu i tam, żeby nic się nie przekosiło – ale to dopiero po malowaniu.
Złożenie paki nie nastręczało żadnych trudności. Jeśli zrobimy to zgodnie z instrukcją, a więc zaczynając od tylnej burty, później bocznych i na końcu przedniej, tej za kabiną, to wszystko pięknie się spasuje. Jedynie mocowania paki do ramy (części D1+D2+D40) warto w trakcie klejenia spasować z ramą – łatwo bowiem części D1 i D2 pokrzywić w jedną czy drugą stronę i potem może być problem.
Postanowiłem sobie minimalnie utrudnić robotę idącą dotąd w zasadzie prosto z pudła.
Zasobnik, który znajduje się pod paką, z prawej strony Unimoga wykonałem od podstaw z polistyrenu 0,2 mm – bardzo lubię ten materiał, wygodniej pracuje mi się z nim niż z blachą. Wieko skrzynki pocieniłem pilnikiem i wkleiłem jako otwarte – dodając imitacje ograniczników otwarcia.
Zamierzałem coś tam upchnąć po skończeniu budowy, żeby było nieco ciekawiej.
Zrezygnowałem z podwyższeń burt znajdujących się w tylnej części paki – a to przez wzgląd na montaż ZPU-1 – jeśli miałoby ono mieć jakiekolwiek szersze pole ostrzału, to w/w tylko by przeszkadzały.
ZPU-1, jak już wiecie z poprzedniego materiału o lufach do KPW, czekał gotowy na ten moment.
O samym modelu nie ma co za dużo pisać – to kilka części na krzyż i dobrze zaprojektowana, pasująca blaszka. No, może poza tym, że jak ktoś zwrócił mi uwagę – nie jest to wcale ZPU-1 a przeciwlotnicza wersja tego wkm, czyli ZGU-1. Nie pytajcie mnie proszę o konkretne różnice między ZPU a ZGU, bo to dla mnie terra incognita – m.in. dlatego też posługuję się cały czas nazwą z pudełka zestawu.
Burty Unimoga są dość wysokie, a ZPU-1 małe, stąd pojawił się problem, jak zamontować działko tak, żeby miało to jakiś sens i logikę. Po przeglądnięciu zdjęć setek przeróżnych guntrucków uznałem, że najrozsądniej będzie ustawić wkm na podstawach, dzięki którym znajdzie się on powyżej burt, umożliwiając nieskrępowane strzelanie.
Jednocześnie przygotowałem coś na wzór stalowych kątowników, które stanowiłyby dodatkowe ograniczniki ewentualnego poruszania się wkm-u z powodu odrzutu. W gruncie rzeczy nie wiem, czy było to konieczne – patrząc na filmy, w których ZPU-1 strzela można zauważyć, że podstawa bardzo stabilnie stoi na ziemi – nie drga ani nie przesuwa się.
Na koniec wzbogaciłem wszystko paroma śrubami i spawami.
Model złożyłem na sucho do zdjęć. Zastanawiałem się, czy wkm umiejscowić na środku paki, czy przy jej tyle, ostatecznie uznałem, że jest on na tyle lekki, że spokojnie może być tuż przy tylnej burcie paki.
Takie ustawienie dało mi spory kawałek paki do zagospodarowania. Na początek wybrałem sobie ze swoich szpargałów rzeczy, które chciałbym umieścić jako ładunek.
Plandeka Eureka XXL nie pasowała idealnie do miejsca, w którym chciałem ją położyć, więc z Green Stuff-u dolepiłem trochę fałd, dzięki którym wszystko pasuje do burt i podłogi paki.
W głowie cały czas miałem Unimoga jako aktora w sielskiej scence, dlatego stworzyłem też “stolik biesiadny” – są to w rzeczywistości imitacje skrzynek z amunicją 14,5 mm, które zrobiłem z polistyrenu 0,2 mm. Wymiary wziąłem ze skrzynki Menga, następnie skleiłem je razem, od góry przykrywając pytką polistyrenu 0,5 mm.
Na tak przygotowany plastikowy stelaż położyłem rozwałkowaną masę Tamiya Epoxy Putty dociętą w prostokątny kształt. Tak powstał “obrus”. Gdy masa była jeszcze plastyczna, wcisnąłem w nią widoczne na zdjęciach biesiadne utensylia – kufle, butelki, jugosłowiańskie racje żywnościowe Triglav Model, nóż Abera, puszkę konserw itd.
Z resztek masy i kilku innych pierdółek stworzyłem sobie skrzyneczkę rozmaitości…
Żeby jednak nie było zbyt sielsko, wszak to pojazd wojskowy i to na wojnie – trzeba było zadbać o jakąś broń. Poszedłem w dość dziwny, na pierwszy rzut oka zestaw – PPSz i Thompsona.
Jednak jak pokazują zdjęcia z epoki, a także znaleziska chociażby naszych żołnierzy, w wojskowych magazynach stron biorących udział w konfliktach na Bałkanach można było znaleźć naprawdę przeróżne uzbrojenie, niekoniecznie to najnowsze. A że Jugosławia brała uzbrojenie zarówno od USA jak i ZSRR, w magazynach miała sprzęt poniemiecki, a w czasie wojen po rozpadzie tego państwa angażowały się także państwa arabskie i Iran, to robi nam się z tego naprawdę solidny miszmasz uzbrojenia, umundurowania, etc.
W tym momencie model w zasadzie był gotowy. Była to stosunkowo szybka i bezproblemowa budowa. Jedyny większy babol, w postaci (chwilowo na szczęście!) odwrotnie zamontowanego grilla zawdzięczam sam sobie, więc nie ma o czym mówić. Oczywiście, można by się czepić, że wystarczyłoby otwory pozycjonujące zaprojektować tak, żeby nie dało się ich spasować w pozycji odwrotnej, ale od tego mamy instrukcje, oczy oraz rozum i godność modelarza, żeby na takie rzeczy zwracać uwagę.
Śmiało mogę powiedzieć, że Unimog w pudełku AK Interactive to bardzo przyjemny model, wzbogacony żywicznymi kołami i świetnymi malowaniami, dzięki czemu do rąk dostajemy nietuzinkowy i solidny zestaw. Nie mam wiedzy, żeby ocenić czy jest on też merytorycznie zgodny z oryginałem. W każdym razie, w trakcie budowy, podczas której trochę posiłkowałem się zdjęciami oryginałów nie zanotowałem żadnej naprawdę rzucającej się w oczy zdrady – co oczywiście o niczym nie świadczy.
Kamil Knapik
Jeśli podobają Ci się moje artykuły i modele możesz wesprzeć mnie symboliczną kawą poprzez serwis buycoffee.to. Zapewne kawy za to nie kupię, ale nowe farby – jak najbardziej!
Ten wkm jako system to jest ZPU-1, ZGU-1 to chyba nazwa podstawy.
Love this build and I am looking forward to seeing it painted. I also am building the same model but with a ZSU23-2 Gun.