1/35 ZSU-57-2
Hobby 2000 – 35001
Budowa
Jakiś czas temu kierownik naszej ekipy zrobił recenzję modelu Takoma wydanego przez Hobby 2000. Tak się złożyło, że mojej osobie przypadł zaszczyt wyłuskania części z ramek i poskładanie wszystkiego w całość. Temat może nie tak popularny, jak wszelkiej maści kotowate upstrzone w krzyżyki, ale jednak bardzo atrakcyjny. Tym bardziej, że możemy go wykonać w malowaniu z plusem za Orła – i w takim właśnie planuję to zrobić. Mowa bowiem o samobieżnym zestawie przeciwlotniczym ZSU-57-2. W tym przypadku liczba 57 oznacza kaliber w milimetrach, natomiast 2 to liczba luf. Wieża zawierająca uzbrojenie została osadzona na podwoziu bazującym w dużej mierze na czołgu T-54, nie jest to jednak ten sam kadłub w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mamy tutaj i cieńszy pancerz, i inną konstrukcję płyty czołowej czy wreszcie najbardziej rzucające się w oczy cztery zamiast pięciu kół jezdnych – czyli pojazd jest krótszy. W latach 1957-1961 również Wojsko Polskie otrzymało 129 egzemplarzy tego pojazdu. Z ciekawostek dodam jeszcze, iż pojazd – a właściwie podwozie i wieża – były produkowane w tym samym zakładzie, co opisywany niedawno T-34-85, czyli w omskiej fabryce nr 174. Armaty były wytwarzane w Krasnojarsku, w zakładzie nr 946. Montaż całości następował w Omsku. To tyle gwoli wstępu.
Budowę standardowo zaczynamy od sklejenia kadłuba. Składa się on z dachu z przednią górną płytą i wanny. I tutaj pierwsza uwaga – w moim egzemplarzu cały dach wygięty był w łuk – podejrzewam, że jedną z przyczyn była długość elementu, jego cienkość i otwór na wieżę. W części P7, czyli wspomnianym dachu, zanim połączymy go z dolną częścią musimy nawiercić od wewnątrz dwa otwory…
…wkleić żaluzje silnika…
…i peryskopy kierowcy, a w przypadku chęci wykonania otwartego luku waditiela, jego wspornik. Wnętrze wieje jednak pustką.
Wspomniane powyżej wygięcie nie miało na szczęście większego wpływu na sklejanie, a wszystko okazało się być spasowane bardzo dobrze.
Oczywiście i detale spodu nie zostały pominięte, a jak łatwo zauważyć, błotniki to osobne elementy. Czyli składanie zestawowych traków mamy ułatwione. Rozwiązanie takie opisywałem między innymi podczas budowy innej sowieckiej machiny, czyli Klimenta .
Następnie przygotowałem sobie koła wraz z trakami, i niestety na tych jezdnych wykryłem poważną zdradę. Mianowicie, producent chciał się wykazać i bandaże odlał osobno – na nieszczęście zrobił to z kawałkiem stalowej części koła i niestety gdy koło złożymy do kupy, powstaje szczelina, której być nie powinno. Tak, tak – błoto załatwi sprawę 😉 A suma summarum, idea łatwiejszego malowania bandaży legła w gruzach, bo i tak trzeba maskować.
No są też i plusy w postaci oddzielnych dekielków piast i odtworzonych łożyskach tocznych wewnątrz kół. W przypadku budowy jakiegoś wraku bądź mocno zużytego weterana – idealna sprawa.
Istnieje również możliwość budowy świeżaka, bowiem na bandażach odwzorowano szew po formie.
Koła napinające i napędowe bez uwag, czysta formalność w składaniu…
…natomiast z gąsienicami zeszło się przy obróbce. Każde ogniwo – jak zauważył Kamil podczas recenzji – wymagało usunięcia śladów po wypychaczach. Te, na szczęście, były na tyle płytkie, że obeszło się bez szpachlowania. Wystarczyły same narzędzia ścierne.
Po tych ruchach ponownie wróciłem do kadłuba i zamontowałem wahacze. Tutaj zwrócę uwagę, że każdy z nich należy obrobić w miejscu, które wkładamy w otwór. Jeżeli tego nie zrobimy, jak również delikatnie nie obrobimy samego otworu i wahacze będą wchodziły ciasno, będzie to skutkowało tym, że koła jezdne nie będą równolegle ustawione względem kadłuba tylko, niczym w pustej Tatrze, ustawią się pod kątem do wewnątrz.
Pasuje.
Po prawidłowym ustawieniu wahaczy, założyłem wszystkie koła mocując je przy pomocy Patafixu…
…i zabrałem się za montaż traków. Poszło szybko i bezproblemowo. Składałem je po parę ogniw i delikatnie zalewałem cienkim klejem.
Zacząłem od tych części gąsienic, na których pojazd stoi.
Przy czym dałem im parę godzin na wyschnięcie.
Jakość sprawdził mój pomocnik, Wam również z pewnością znany 🙂 …
…i zabrałem się za wieżę, która tak mnie wciągnęła, że resztę gąsienic odłożyłem na później. Pierwszą czynnością było przygotowanie podstawy obu armat.
Elementy P3 i P2 – te z lewej strony powyższego zdjęcia – niestety nie pasują do siebie idealnie, a ich krzywe sklejenie będzie się odbijać czkawką podczas późniejszej próby wpasowania armaty w wieżę. Mi się trochę zeszło z tym elementem, a i tak nie wyszło idealnie.
Następnie według instrukcji podoklejałem kolejne składowe…
…i złożyłem obie części zamkowe armat. Tutaj obeszło się bez problemów, jednak każdą część przed złożeniem należy poddawać obróbce papierem ściernym.
Ostatecznie jednak szczegółowość i wierność względem pierwowzoru zasługują na pochwałę.
A obie armaty idealnie pasują do podstawy.
Ażeby mieć podczas późniejszego malowania wygodę i dostęp do wszystkich zakamarków, elementów tych nie wkleiłem na stałe.
W tak zwanym między czasie dokończyłem gąsienice, które podzieliłem na dwie części. Następnie przymierzyłem uzbrojenie do spodu wieży. Wrócę jeszcze raz do złego spasowania podstawy – potencjalnym zlepiaczom proponuję właśnie na początku pasować podstawę armat do otworów montażowych w elemencie P6.
Kolejnym krokiem było przygotowanie kosza wieży.
Producent bardzo sprytnie umieścił ślady po wypychaczach – wewnątrz stelaży na amunicję – dzięki czemu będą one niewidoczne po wklejeniu naboi.
Podstawę armat natomiast uzupełniłem o pozostałe elementy i zespół stereoskopowego celownika.
Tutaj kolejna uwaga – elementy mechanizmu obrotu wieży muszą zgrywać się z jej spodem…
…tak samo jak elementy mechanizmu podnoszenia armat.
Sam zespół celownika również zamontowałem na sucho, z myślą o późniejszym demontażu do malowania.
Całość spasowana jest poprawnie.
Musimy jednak obchodzić się ze wszystkim delikatnie, gdyż w wieży im więcej elementów, tym jest coraz ciaśniej.
Kolejnymi elementami były lufy, które możemy zastąpić metalowymi toczonymi zamiennikami Abera. Są one co prawda dedykowane miniaturze Trumpetera, ale spokojnie zaadaptujemy je do omawianego modelu. Ja pozostawiłem zestawowe, a przy pomocy takich narzędzi doprowadziłem je do kultury…
…i zmontowałem armaty w całość.
Jeżeli ktoś będzie chciał – tak jak ja – malować osobno łoże i obie puszki, musi powiększyć z lewej strony otwór, żeby potem można było wszystko sklecić do kupy. Inaczej się nie da, gdyż część zamkowa ze względu na tuleję, która wchodzi w łoże, będzie się blokowała o mechanizm podniesienia lufy. Z prawej strony nie ma takiej konieczności. Ja przy pomocy skalpela zrobiłem to w dosyć brutalny i ordynarny sposób – nie będzie to w żaden sposób widoczne.
Złożyłem jeszcze siedziska celowniczych, które wkleimy dopiero po pomalowaniu i złożeniu wszystkiego…
…oraz wkleiłem wszystkie elementy znajdujące się na ścianach wieży. Oświetlenie przed montażem potraktowałem od środka Liquid Chrome Molotowa…
…i tym sposobem całość miałem gotową do malowania.
Siedziska celowniczych przymocowałem na Patafix.
Jednak zanim zacząłem kolorowanie, przy pomocy tamijowej taśmy i Patafixu zabezpieczyłem miejsca łączenia elementów. Dzięki takiemu zabiegowi będziemy mieli później mocne i trwałe połączenie.
W pierwszym kroku malowania wnętrza, wszystko pokryłem podkładem One Shot Black Ammo…
…natomiast jako kolor bazowy wybrałem farbę Tamiya XF-65, którą rozcieńczałem przy użyciu…
…tak, tak, Lacquer Thinner. Nie jest to wcale jakiś nowy sposób i z pewnością wielu modelarzy potwierdzi moje słowa, że jest to absolutnie lepsze połączenie niż z Thinnerem X-20A.
Jak łatwo zauważyć na powyższych fotografiach, czarny podkład w połączeniu z ciemną farbą daje ponury finisz. Dlatego całość należy rozjaśnić, żeby nasza miniatura nie była jedną ciemną bryłą. Ja wyznaję zasadę – im mniejsze, tym jaśniejsze. Do bazowego koloru dodałem zatem farbki o barwach białej i żółtej – jak to u mnie bywa – na oko, do uzyskania satysfakcjonującego mnie odcienia. Robiąc rozjaśnienia starałem się wszystko wycieniować w taki sposób, żeby wszelkie zakamarki pozostawić troszeczkę ciemniejsze.
Wnętrze wieży i kosza pokryłem białą XF-2, natomiast podłogę kosza XF-18 Medium Blue, do której dodałem potem odrobinę koloru białego i lekką ją wycieniowałem.
Wszystko zabezpieczyłem werniksem XF-22 i przy użyciu specyfiku Ammo-1000 i Oilbrushera Dark Brown podkreśliłem detale i zrobiłem delikatne ubrudzenia.
Tak samo postąpiłem w przypadku uzbrojenia. Dodatkowo zrobiłem również delikatne uszkodzenia farby przy użyciu farb Tamiya XF-21 i Ammo 044.
Delikatne ślady eksploatacji wykonałem również w koszu wieży…
…i zamknąłem ten etap kolorowania werniksem XF-86.
Podłogę wieży potraktowałem delikatnie pigmentem Ammo 3004 i gdzieniegdzie dodałem plamy oleju i smaru wykorzystując w tym celu specyfik Ammo 1408.
Po tych zabiegach wkleiłem na stałe podstawę armaty i siedziska celowniczych. Same siedziska pomalowałem czarnym kolorem, a następnie przy pomocy Oilbrusherów 3515 Ochre i 3525 Red Tile nakładanych metodą suchego pędzla, nadałem im trochę życia.
Niektóre krawędzie potraktowałem jeszcze zwykłym ołówkiem nadając im metaliczny wygląd.
Końcowym aktem było zamontowanie armat. Podczas całego procesu budowy wieży należy stale kontrolować położenie poszczególnych części, żeby w końcowym montażu wszystko się ładnie spasowało. U mnie nie odnotowałem większych niespodzianek. Dużo czasu natomiast zeszło mi na obróbkę każdego elementu.
Przygotowałem sobie jeszcze do pomalowania amunicję (tutaj też trzeba było się troszeczkę naskrobać), i żeby złapać trochę oddechu od wieży, zabrałem się za…
…jej nośnik, gdzie w pierwszej kolejności wkleiłem siatki wlotów powietrza do silnika i transmisji. Pasują idealnie. Dodatkowo wkleiłem haki holownicze i za pomocą Patafixu pomocowałem włazy kierowcy, zapasowe ogniwa traków, deskę falochronu i piłę, które oczywiście będę malował osobno.
Zanim wkleimy haki holownicze z tyłu pojazdu, należy pamiętać o fototrawionym elemencie TP-27, gdyż wchodzi on w szczeliny tychże.
W pudełku przydasiów znalazłem kawałek blaszki, który wykorzystałem jako mocowanie liny holowniczej na przednim pancerzu. Zestawowy odlany został z uchem liny i wyglądał topornie.
Następnie zabrałem się za błotniki…
…które mogłem przytwierdzić na stałe do kadłuba. Ich wsporniki znajdują się na zestawowej blaszce. Przy pomocy Green Stuffu wszystko “pospawałem”…
Jeżeli chodzi o spawy, to producent niestety nie popisał się w tym temacie i …praktycznie ich nie odtworzył nawet w tak newralgicznych miejscach, jak łączenie dachu i przedniej płyty. Szkoda, bo na przykład wieża jest zdetalowana na naprawdę wysokim poziomie…
…a brak spawów dziwi mnie tym bardziej, że w zestawie otrzymujemy nawet przewody instalacji paliwowej, co jest drugim przypadkiem jej odwzorowania w modelu z rodziny T-54/55 – po modelach Miniartu.
Jak to mówią – nikt nie jest idealny. Konieczne jest także wywiercenie otworów w przednim pancerzu, służących do montażu osłon reflektorów.
Samą lampę potraktowałem wewnątrz Liquid Chromem…
…żarówkę natomiast dorobiłem z takiego kawałka plastiku…
…zamknąłem szkiełkiem…
…i zamontowałem na swoim miejscu. Do malowania zamaskuję to kulką z Patafixu.
Mocowania lin na błotniku dorobiłem z kawałka polistyrenu…
…i złożyłem skrzynki narzędziowe. Mają bardzo ładne detale. Ta większa idealnie wpisuje się w pojazd z Orłem na wieży, z początku użytkowania tych wozów w Wojsku Polskim. W późniejszym czasie niektóre pojazdy podczas remontów wyposażano w skrzynie wykorzystywane w czołgach T-55, które miały inne przetłoczenia.
W ostatnim kroku zamontowałem lewy reflektor i pozostałe elementy wyposażenia…
…belka z tyłu oczywiście na Patafix ;)…
…i kadłub był gotowy do kolorowanek.
Tutaj jeszcze zwrócę uwagę na osłonę prawego reflektora – w przypadku malowania z Orłem montujemy część TP-23.
I wspomniana skrzynia charakterystyczna dla T-54 i początków użytkowania ZSU-57-2 w Wojsku Polskim.
Na tym zakończyłem ten etap budowy. Model z pewnością jest wymagający, chociażby ze względu na złożoność wnętrza wieży i młodym adeptom modelarstwa może sprawić kłopoty. Co nie znaczy, że sobie nie poradzą. Samo spasowanie i zdetalowanie miniatury stoją na naprawdę wysokim poziomie. Plusem jest oczywiście nietuzinkowość tematu.
C.D.N
Rafał Buber Kubić
też go robiłem, naprawdę fajny zestaw, choć składanie zusamen uzbrojenia momentami bywa męczące ze względu na dopasowywanie malutkich elementów… no i trzeba uważać przy sklejaniu tarcz wokół luf – mi gdzieś pociekło troszkę cienkiego kleju (czego nie zauważyłem) i już nie mam ich ruchomych :/ ale tak poza tym bardzo polecam bo pomimo kilku wspomnianych wyżej niedociągnięć, kawał dobrego zestawu. no a Takom to dobra firma 🙂
Cześć! Czy będzie dalszy ciąg warsztatu?
Postaram się w pierwszej połowie roku dokończyć ten model i zrobić drugą część.
Nadal cierpliwie czekam 😉
Właśnie wyciągnąłem model z magazynu rzeczy nie skończonych i uzyskał status priorytet 😉 Także coś się będzie działo.