1/48 ADM-160 MALD
Eduard – 648623
Czeski Eduard od wielu lat dostarcza nam nie tylko całkiem przyzwoite modele plastikowe i zatrzęsienie blaszek fototrawionych oraz masek, ale też i sporo innych przydatnych dodatków. Przede wszystkim żywicznych. Eduardowska seria uzbrojenia i podwieszeń to chyba najcenniejsze źródło takiego wyposażenia dla modelarzy specjalizujących się we współczesnym lotnictwie. Niby to wszystko truizmy, ale warto to podkreślić: Czesi robią najlepsze uzbrojenie do współczesnych odrzutowców i już.
Jako że obecnie używane przez NATO bomby i pociski wykorzystywane są w ograniczonym asortymencie, także producenci modeli nie mogą w nieskończoność oferować coraz to nowych rodzajów ich miniatur. Widać to powoli także u sąsiadów z południa: w przypadku uzbrojenia amerykańskiego niemal wszystko, co powinno pojawić się w ofercie, jest już wyprodukowane i sprzedawane. Trzeba było więc sięgnąć po nieco mniej znane środki nacisku amerykańskiego lotnictwa.
Szczerze mówiąc, gdy kilka miesięcy temu przeczytałem o planie wydania takiej żywicy, musiałem zerknąć do Internetu, żeby sprawdzić, co to w ogóle jest ten cały ADM-160. I nie powinno to dziwić, bo ten latający wabik nie jest standardowym wyposażeniem współczesnych samolotów myśliwskich i szturmowych. Pocisk ten (nazwijmy go tak roboczo, choć nie ma on żadnej głowicy bojowej) służy wyłącznie do oszukiwania i przeciążania wrażej obrony przeciwlotniczej. Może być wystrzeliwany w dużych ilościach np. przez bombowce B-52 i – symulując echo radarowe prawdziwych myśliwców – odciągać uwagę baterii przeciwlotniczych od prawdziwych samolotów atakujących na innym odcinku frontu.
fot. ze strony: https://www.thedrive.com/
Nie byłem pewien do jakiego modelu można by podpiąć żywiczne ADM-160 w skali 1:48, ale zetknąłem się z fotografiami F-16 przenoszących takie wabiki. Jak się okazuje, MALDy póki co przenoszą oficjalnie właśnie tylko F-16 i bombowce B-52. A jako że modeli B-52 w 1:48 nie ma zbyt wielu na rynku, więc w praktyce zostaje nam tylko F-16.
Model pocisku otrzymujemy w ilości 3 sztuk zapakowanych w solidny kartonik, teoretycznie chroniący przed zgnieceniem (w praktyce jednak kurier In-Postu dał radę kompletnie zmiażdżyć inny podobnie opakowany produkt wysłany w tej samej paczce).
Zestaw, jak to u Czechów, poza żywicami zawiera blaszkę fototrawioną oraz kalkomanie. Kto kiedykolwiek kupił jakieś żywice tego producenta, ten wie, czego się spodziewać.
Co do samych pocisków (jakoś pasuje mi to określenie bardziej od zalatującego wędkarstwem „wabika”) to wykonane są bez zarzutu. Otrzymujemy oddzielnie korpus urządzenia, skrzydła (które można zamontować w pozycji złożonej i rozłożonej) oraz drobne elementy prawdopodobnie będące osłoną wlotu powietrza. Wszystko subtelnie i czysto wykonane oraz ponitowane.
ADM-160 wyprodukowano na razie w kilku wersjach. Eduard nie podaje, którą odtworzył, ale patrząc na przekrój poprzeczny kadłuba wydaje mi się, że jest to wersja ADM-160B, produkowana przez firmę Raytheon i znajdująca się już w pewnych ilościach w arsenale US Air Force. Tak więc z pewną dozą prawdopodobieństwa można sobie zafundować takie podwieszenie pod modelem F-16 bez obawy, że wyjdzie nam science-fiction. O wersji B świadczy też długość żywicy, po przeliczeniu w skali dająca niemal dokładną długość AIM-160B, czyli nieco ponad 280 cm. Skoro wygląda jak B, ma przekrój jak B i długość jak B, można śmiało założyć, że to wersja B.
MALD ma dość charakterystyczną kratownicę na ogonie (anteny służące do zmylenia radarów?) i Eduard nie poszedł na łatwiznę odlewając je z żywicy, tylko zrobił je z 3 elementów, bardzo delikatnych blaszek fototrawionych. Nie jestem przekonany czy da się to łatwo skleić w całość bez przesunięć, ale wygląda to efektownie. No i jest to prawdziwa kratownica, a nie dołki w żywicach, które trzeba mozolnie zalewać washem, żeby zasymulować istnienie otworków.
Kalkomanie – jak zwykle u Eduarda lepiące się (ale tylko odrobinę), jak zwykle średniej jakości. Napisy eksploatacyjne to jakieś nieczytelne robaczki, ale nie powinno to jakoś gryźć oczu na gotowym modelu.
Tak czy inaczej, fajnie, że Czesi wypuścili taki bardzo nietypowy dodatek, ale z drugiej strony trochę smutno się robi, bo świadczy to, że w temacie amerykańskiego uzbrojenia do współczesnych myśliwców nie zostało już zbyt wiele do wydania.
Dariusz Żak
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard