1/48 AG-330 Start Cart
Hypersonic Models – HMK 4801
Na wstępie, serdeczne podziękowania za koszmarne opóźnienie tejże recenzji, należą się brytyjskiej Royal Mail oraz Poczcie Polskiej. Tak czy inaczej paczka od Naczelnego dotarła ledwie miesiąc później niż powinna, a w niej opisywany zestaw od Hypersonic Models
Hypersonic Models to firma z siedzibą w Japonii prowadzona jednoosobowo przez Jeffreya Kubiaka, która znana jest głównie z dodatków do istniejących już na rynku modeli innych producentów. AG-330 to ich pierwszy wypust w technologii wtryskowej i biorąc pod uwagę tradycję firmy od razu mamy do czynienia z zestawem multimedialnym, co w dzisiejszych czasach jest już raczej normą na rynku modelarskim. Można zadać sobie pytanie, dlaczego taki dość dziwny i raczej niszowy temat, tym bardziej, że dobrego modelu SR-71 Blackbird, do którego opisywany wózek startowy jest akcesorium niezbędnym, zwyczajnie na rynku nie ma. Mamy tylko datowany na rok 1982 zestaw Italeri, pakowany również przez Tamiyę i Testorsa. Wieść gminna w modelarskim półświatku niesie o kooperacji Hypersonic Models i greckiego GasPatch, i ma z niej rzekomo powstać zupełnie nowy model SR-71 w skali 1:48. Jak będzie, czas pokaże. Na razie mamy jednak tylko wózek – i jemu się przyjrzyjmy.
Zestaw zapakowany jest w ładne i solidne kartonowe pudełko, które w należyty sposób chroni zawartość.
W środku znajdziemy cztery ramki z szarego plastiku, instrukcję, niewielką blaszkę fototrawioną oraz arkusik kalkomanii, którego wydruk zlecono włoskiej firmie Cartograf. Model na pierwszy rzut oka wygląda bardzo dobrze, detale są ostre, nie zaobserwowałem jamek skurczowych czy śladów po wypychaczach w irytujących miejscach.
Ramka A to kręgosłup modelu, a więc gros elementów tworzących główną konstrukcję wózka.
Kwestia, która budzi moje obawy, to umiejscowienie kanałów wlewowych i ich wielkość oraz kształt, szczególnie na drobnych elementach o profilu cylindrycznym. Ich usunięcie z ramek i obróbka może okazać się problematyczna. Jeden z zagranicznych portali pokusił się o wiwisekcję i tamże budujący zdecydował się zastąpić owe części profilami polistyrenowymi o odpowiedniej średnicy. Którą opcję wybierze budujący modelarz, zależeć będzie od posiadanych narzędzi, cierpliwości i umiejętności. Przejdźmy do tego, co na ramkach. Na zbliżeniu można zaobserwować wspomniany przeze mnie problem kanałów wlewowych, choćby na elementach numer 13, 15, 19 czy 20.
Fajnym ficzerem natomiast jest zaakcentowanie ugięcia ogumienia, co w skali 1:48 wciąż nie jest takie oczywiste.
Ramki B, C oraz D to kolejne elementy modelu, o których na siłę rozpisywać się nie ma sensu.
Jedyne, co warto zaznaczyć, to podobny problem z wlewami przy filigranowych cylindrycznych elementach. Sugerowałbym ich wykonanie z grubszej cyny, co pozwoli nawiercić końcówki wydechów.
Elementy fototrawione są integralną częścią modelu, dodającą finezji detalom, których wykonanie w technologii wtryskowej byłoby zwyczajnie niemożliwe bez kompromisu w kontekście ich rozmiaru i wyglądu. Mamy więc fototrawione siatki, deskę rozdzielczą i inne drobiazgi, które dodadzą finezji budowanej miniaturze.
Oczywiście ktoś może zakrzyknąć słowami Naczelnego, że zdrada i nóż w plecy modelarza, bo co zrobić z zegarami?!? Bez obaw, producent zadbał o modelarza i wspomniane zegary oraz inne napisy dostajemy w postaci znakomitej jakości kalkomanii, za której wydruk – jak wspomniałem – odpowiedzialny jest włoski Cartograf.
A tak wyglądają kalkomanie na zbliżeniach.
Na koniec, w moim odczuciu wisienka na ciastku, bo tortem to bym tego zestawu, choćby ze względu na rozmiar, nie nazwał. Mianowicie instrukcja. Bardzo fajnie zaprojektowana i wydrukowana w formie kolorowej książeczki, która w bardzo prosty i przejrzysty sposób prowadzi nas przez kolejne etapy budowy miniatury.
Malowania mamy do wyboru dwa. Należy je wybrać przed rozpoczęciem budowy, gdyż do wyboru mamy wersję wczesną “Buick” (żółtą), stosowaną w latach 60-tych i 70-tych, oraz wersję późną “Chevy” w kolorze Marine Corps Green FS 24052 stosowaną od końca lat 70-tych.
Hypersonic podaje jako datę rozgraniczającą rok 1983, jednakże warto będzie skorzystać z materiałów źródłowych budując własną miniaturę.
Mamy zatem do czynienia z moim zdaniem fajnym debiutem w technologii wtryskowej. Temat ciekawy, bez wątpienia nietuzinkowy. Pozostaje teraz czekać na oficjalne informacje na temat repliki SR-71 w skali 1/48 lub podjąć się wyzwania, jakim jest wiekowy model od Italeri.
Marcin Starszewski
Lekki, miły, a zarazem rzeczowy- bardzo przyjemnie minsie czytało, czekam na kolejne 🙂