1/48 Albatros D.V
Profipack
Eduard – 8113
Parę lat temu – w związku z jubileuszem Wielkiej Wojny Eduard obiecywał zaprezentować cztery nowe modele. Ostatecznie jednak zaprezentował znacznie więcej szmatopłatów. Sęk w tym, że nowy wśród nich nich był tylko jeden – SE.5a. A cała, liczna reszta to wznowienia dość leciwych zestawów. O sprawie 2wspominał już Xmald w recenzji Spada. A omawiany tu model Albatrosa to też staruszek – jego pierwsze wypraski światło dzienne ujrzały w 2002 roku – czyli model ma szanse być starszy od niejednego współmodelarza, który weźmie się za jego budowę. Ja tam nie narzekam – co prawda fanem szmatopłatów wielkim nie jestem, to jednak Albatros jest dla mnie jednym z najładniejszych samolotów ever. Niemniej jednak zobaczmy jak próbę czasu znosi jego miniatura z czechosłowacji.
Wszystkie plastikowe elementy modelu mieszczą się w dwóch szarych ramkach
Nawiasem mówiąc, owe ramki dostępne są również sauté w edycji Overtrees
1/48 Albatros D. V OVERTREES
Eduard – 8113x
To się może przydać, bo Albatrosy miały całe mnóstwo atrakcyjnych malowań. A już w samym modelu dostajemy pięć do wyboru (wiec zamiast wybierać, które zmalować, można zrobić kilka miniatur)
Pięć malowań, czyli jedno więcej, niż w pierwszej edycji. Nowe są zatem kalkomanie
Jak widać do lozengi dodane są jako osobne nalepki paski do nałożenia na żebra
Z bajerów ułatwiających malowanie jest też maska pomagająca nanieść pasy na ogon w jednym z proponowanych wariantów
Kalkomanie mają zupełnie przyzwoity nadruk (choć jak czytałem, są pewne kontrowersje związane z kolorem lozengi – jak zawsze zresztą)
Niestety o dobrym nadruku ciężko mówić w przypadku kolorowanej blaszki. Na szczęście jednak sprowadza się on do opasów i dość groteskowego w wyglądzie kawałka sklejki (cyferblaty wskaźników – również umiarkowanie udane śmiało zastąpić można kalkomaniami)
Nawiasem mówiąc – gdyby ktoś zdecydował się posiąść Overtreesa albo miał jakąś łikendową edycję, to owa blaszka jest również dostępna osobno
Albatros D. V PE-set
Eduard – 81134-LEPT
No ale zastanawiałem się we wstępie, czy sam leciwy już przecież model daje radę. Otóż moim zdaniem wygląda nadzwyczaj dobrze. Oczywiście patrząc na ramki nie sposób ocenić składalności elementów zestawu, ale to, co można, zasługuje na ocenę wysoką. Wyraźne i ostre są detale na kadłubie czy skrzydłach. Te ostatnie mają ładnie, acz zupełnie nieprzesadnie podkreślone ugięcia płótna
Inne powierzchnie, czy detale tez są zupełnie szczegółowe i filigranowe. Silnik na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco uproszczony, ale do niego jest nieco kolejnych detali, a i w oryginale nie była to wybujała konstrukcja
Chłodnice karabinów wyglądają tak, jak mogą wyglądać ażurowe chłodnice we wtrysku. Ale do ich waloryzacji jest przeznaczona blaszka
Fotel pilota nie oszałamia..
..ale fotel można zasłonić wklejając obecną w zestawie figurkę pilota (czy w jakimś jeszcze zestawie edka był ludzik?). Oczywiście po zaszpachlowaniu ziejącej w jego brzuchu jamy skurczowej
KFS
Zestawy przekazane do recenzji przez firmę Eduard