1/48 Caudron-Renault CR.714 C1 (early)
Dora Wings – 48047
Caudron CR.714 Cyclone to bez wątpienia ciekawy rozdział w historii lotnictwa francuskiego. Oraz polskiego. Była to niezbyt udana, wywodząca się z linii samolotów wyścigowych konstrukcja, oparta na koncepcji myśliwca taniego i lekkiego. Jedyny poważny epizod bojowy odegrała ona w walczącym w kampanii francuskiej Polskim Dywizjonie Myśliwskim GC 1/145 “Varsovie” , stąd duża popularność tej maszyny wśród rodzimych miłośników lotnictwa i modelarzy
Źródło: Wikimedia
Aparycja Caudrona Cyclone wywołuje skrajne reakcje – od zachwytów po obrzydzenie. Dla mnie nawiązania do opływowej estetyki wyścigowych maszyn z lat 30-stych XX wieku zawsze działały na plus, więc nie będę ukrywał, że podoba mi się ten samolot i kiedyś, w czasach prehistorycznych, zbudowałem już jego miniaturę w skali 1/32 (Azur). W 1/48 na rynku dostępny jest od dawna model wydany przez RS Models, ale nigdy nie wpadł w moje łapska; między innymi ze względu na dość wysoką cenę i opinię short-runa wymagającego dużo pracy. Tymczasem wreszcie pojawiła się dla niego godna konkurencja ze stajni Dora Wings. Dlatego zakupiłem go przy pierwszej okazji i teraz podzielę się pierwszymi wrażeniami.
Wewnątrz atrakcyjnego pudełka, utrzymanego w jednolitej dla Dory estetyki, i okraszonego atrakcyjną ilustracją z PLUSEM (co nie zaskakuje w świetle krótkiego RYSU historycznego, który zawarłem powyżej), znajdziemy części modelu zabezpieczone w jednym plastikowym woreczku.
Główne elementy modelu to sześć ramek z jasnoszarego plastiku.
Sporych rozmiarów blaszka fototrawiona zawiera przede wszystkim elementy kokpitu, takie jak tablica przyrządów, pasy itp.
Części przeźroczyste cztery elementy zawarte na niewielkiej ramce. Dwa płaskie okienka wbudowane w kadłub za kabiną, oraz środkowa, odsuwana do góry część są idealnie przeźroczyste.
Wiatrochron, ze względu na skomplikowany kształt (i konieczność wkomponowania w niego części celownika – taka jest specyfika tej konstrukcji) jest już mniej przejrzysty, ale nie ma tragedii.
Wracając jeszcze do części odsuwanej, to domyślnie mamy wersję zamkniętą, natomiast wykonanie wariantu z otwartą kabiną wymagać będzie pewnej chirurgii i wsparcia się materiałem źródłowym, ale nie powinno być to skomplikowane.
Skoro jesteśmy przy oszkleniu, to miłym dodatkiem jest gotowy arkusz masek do malowania, ciętych w folii.
Arkusz kalkomanii zawiera oznaczenia dla czterech maszyn i jest bardzo dobrej jakości.
Cienki film, nasycone kolory bez rastra, wyraźne drobne napisy, zegary i inne wskaźniki do tablicy przyrządów i kabiny – wszystko sprawia bardzo dobre wrażenie. A skoro mowa o kalkomaniach, to warto od razu przybliżyć warianty malowania. Trzy z nich to ten sam atrakcyjny wizualnie francuski kamuflaż (ten sam jeśli idzie o paletę kolorów, natomiast wzór plam, jak to u Francuzów, jest na każdym egzemplarzu inny) i oznaczenia z szachownicą.
Wariant czwarty to już jednolicie zielone górne powierzchnie i francuskie oznaczenia. Każda z maszyn została również przedstawiona na archiwalnej fotografii.
Instrukcja zresztą, w formie zgrabnej kolorowej książeczki, ogólnie sprawia bardzo dobre i estetyczne wrażenie.
Zaraz na drugiej stronie wita nas obiecująca (z punktu widzenia oczekiwań merytorycznych wobec modelu) adnotacja, stanowiąca podziękowania za pomoc w opracowaniu modelu dla Franciszka Strzelczyka, znanego miłośnika i znawcy tej konstrukcji. Jest on m.in. współautorem monumentalnej książki “Caudrony nad Francją” (w wersji angielskiej “Caudron-Renault CR.714 Cyclone. The Ultimate Story”), która jest doskonałym źródłem informacji o CR.714 i GC 1/145. Książkę te zdecydowanie polecam jako dokumentację przy budowie modelu Caudrona.
Kolejne etapy budowy pokazane są estetycznie i przejrzyście, wraz z sugestiami kolorystyki poszczególnych elementów.
Numery farb podane są dla kilku producentów: Mr. Hobby, Tamiyi, Ammo MiG, Hataki i Lifecolor.
A jak wyglądają elementy plastikowe? Jak wiadomo, Dora Wings produkuje swoje modele w technologii short run, ale reprezentują one generalnie górny zakres jakości w tej kategorii (zresztą sporo modeli tej firmy było już recenzowanych, a nawet budowanych na tym portalu). Od razu muszę zaznaczyć, że bardzo jasny plastik (dużo jaśniejszy niż sugerują to obrobione zdjęcia) w opisywanym modelu sprawił mi mnóstwo problemów przy fotografowaniu, szczególnie dużych elementów i detali ich powierzchni. Inna sprawa, że detali tych na powierzchni kadłuba i skrzydeł nie ma zbyt wiele – CR.714 miał całkowicie drewnianą konstrukcję.
Powierzchnie kadłuba i skrzydeł są gładkie i błyszczące, a linie podziału delikatne i równe. Może niezbyt głębokie, ale o ile nie będzie się ich zalewać Humbrolem z pędzla, nie wymagają poprawiania.
Wewnątrz kadłuba znajdują się odtworzone detale burt kabiny pilota.
Z kolei na wewnętrznych powierzchniach skrzydeł znajdziemy nie tylko szczegóły sufitu komór podwozia, ale także detale klap, które można wykonać w pozycji otwartej.
Niewątpliwie jest to miłą niespodzianką, bo wiele modeli dużych producentów nie posiada “w standardzie” takiej opcji. Same klapy również mają subtelną fakturę.
Niestety, obecność detali klap na skrzydłach spowodowała powstanie jamek skurczowych na górnej powierzchni tychże.
Na szczęście w tej okolicy prawie nie ma detali powierzchni, więc zaszpachlowanie i wyszlifowanie tej ułomności nie będzie żadnym problemem. Notabene, jest to jedyna niedoskonałość wtrysku, jaką znalazłem na wypraskach.
Model zaskakuje liczbą detali, jak na stosunkowo prostą maszynę. Jest między innymi kilkuczęściowy silnik (majaczący później od przodu jedynie przez otwór chłodzący).
Kabina również jest bogato wyposażona.
Sam fotel pilota to aż cztery elementy (choć pewnie wynika to z ograniczeń zastosowanej technologii przygotowywania form).
Zapewne z tych samych powodów, koła należy skleić z dwóch połówek…
… a później wpasować w nie felgi – bardzo zresztą szczegółowe.
Golenie podwozia wyglądają dobrze, podobnie jak pokrywy tegoż – z detalami również po stronie wewnętrznej.
Śmigło zaprojektowane jest jako całość, co oszczędzi typowego dla short-runów mozolnego pozycjonowania łopat.
Wiele najdrobniejszych detali zebranych jest na najmniejszej ramce F.
Podsumowując, model sprawia bardzo dobre wrażenie, jeśli będziemy pamiętać o technologii w jakiej został przygotowany. Pewnie nigdy nie doczekamy się miniatury tego samolotu od Tamiyi, więc należy cieszyć się z tego co jest. Mnogość detali, wzbogaconych o blaszkę fototrawioną, powinno pozwolić bez większych problemów zbudować szczegółowy model Caudrona. Pewna ubogość powierzchni (wynikająca z paździerzowej konstrukcji oryginału) ułatwi budowę (nie trzeba nitować!), a atrakcyjne francuskie kamuflaże z nawiązką zrekompensują tę pozorną nudę. No i nie zapominajmy, że Dora pracuje obecnie w warunkach wojennych, a mimo to wypuszcza kolejne atrakcyjne modele. Warto ich wspierać, a w kolejce podobno czeka m.in. MS.406, który doskonale uzupełniłby temat polskiego lotnictwa w Francji.
Artur “Arcturus” Osikowski