1/48 F-16 Jastrząb – Modele plastikowe
1/48 to w przeciwieństwie do mniejszej skali trochę inna sytuacja, zarówno jeśli chodzi o dostępność modeli jak i waloryzacji potrzebnych do zrobienia polskiego F-16. Bogactwo zestawów i akcesoriów różnych firm na rynku jest tak duże, że tylko budżet może nas ograniczać. Zacznijmy jednak od modeli.
Naturalnie najlepsze produkuje Tamiya i to w aż 3 różnych wydaniach nadających się do budowy Jastrzębia: F-16C/N Aggressor 61106 oraz dwa Thunderbirdy: 61102 i 89799. Nie są to jednak gotowe Blocki 52+, a jedynie Block 52, do których samodzielne doróbki lub żywiczne dodatki są konieczne. Warto jednak to podkreślić na samym początku: Tamiya oferuje absolutnie najlepsze modele F-16 na rynku i tu nie ma sensu na jakiekolwiek dyskusje. Kropka.
Zdjęcie: materiały promocyjne producenta
Są nie tylko poprawne merytorycznie, ale też znakomicie spasowane (choć nie bez drobnych felerów), pięknie ponitowane i ogólnie prezentują bardzo wysoki poziom detali i wykonania. Mimo tego, że są to zestawy z form powstałych w 2007 roku, jakościowo nie odbiegają w zasadzie (poza kilkoma drobiazgami) od najlepszych modeli z ostatnich lat.
Wspomniane 3 zestawy z Japonii mają to co dla nas najważniejsze: tzw. mały wlot powietrza, dyszę do silnika P&W, golenie podwozia głównego w „polskiej”, wzmocnionej wersji (części z wypraski K), odpowiednie koła (wypraska C) oraz elementy sterujące pokrywami podwozia jak i same pokrywy (elementy z wyprasek K oraz C).
Warto dodać, że zestaw Aggressora jest zrobiony z normalnego, szarego plastiku, podczas gdy dwa pozostałe zestawy zawierają wypraski z paskudnego, białego polistyrenu, na których trudno zobaczyć jakieś detale – biel plastiku niemalże oślepia. Dlatego ja wybieram i polecam Aggressora, choć jest on droższy. Aha, formalnie ten zestaw nie przewiduje budowy wersji Block 52, ale nie należy się tym przejmować – są tam wszystkie wypraski do zbudowania tej wersji myśliwca. Aggressor jest o tyle fajny, że można z niego zrobić także inne wersje i Blocki F-16, w tym także te z silnikiem GE. To tak na marginesie.
O ile Tamiya jest znakomitą bazą do budowy Jastrzębia, tak jest to tylko baza. Brakuje tu właściwej podstawy statecznika ze spadochronem, kilku anten i innych znaczących drobiazgów. Na szczęście wszelkie waloryzacje potrzebne do budowy polskiego myśliwca z reguły są dedykowane właśnie modelom Tamiya.
F-16 od Japończyków, sam w sobie niemal doskonały, ma jednak pewne wady. Było nie było, to model sprzed kilkunastu lat i jak na dzisiejsze standardy, nie zachwyca w pewnych obszarach. Chodzi przede wszystkim o detale kabiny i zwłaszcza wnęk podwozia – nieco uproszczonych. Choć mimo tego wciąż znacznie, znacznie lepszych od innych zestawów Vipera dostępnych obecnie na rynku.
Za to trzeba docenić, że podstawowe uzbrojenie z pudełka w znacznej części zaspokaja nasze potrzeby. Znajdziemy tu AIM-9X oraz AIM-120C, czyli 100% naszego uzbrojenia powietrze-powietrze.
Tamiya w ogóle nie ma w ofercie modeli w wersji D – gdyby ktoś nie wiedział. Jeśli Jastrząb z zestawu Tamki, to tylko jednomiejscowy C. Na D na razie się w ogóle nie zanosi od tego producenta.
Podsumowanie:
– wlot powietrza: jest
– dysza silnika: jest
– podstawa statecznika: brak
– anteny na wlocie: brak
– wnętrze przedniej pokrywy: brak
– światła pozycyjne: brak.
Co polecałbym wymienić:
– fotel pilota lub cały kokpit
– wnęki podwozia
– rurkę pitota
– podstawę statecznika ze spadochronem
– koła podwozia
– pylony.
Więcej o dodatkach w osobnym materiale.
No i jest jeszcze Hasegawa. Nie dość, że są to dość przyzwoite jakościowo zestawy, to jeszcze znajdziemy je w wersjach C i D, a nawet bywają takie dedykowane polskim maszynom. Trzeba jednak od razu podkreślić, że jakościowo to Tamiyę i Hasegawę dzieli może nie przepaść, ale znaczna różnica. Na niekorzyść tej drugiej, rzecz jasna.
Zdjęcie: materiały promocyjne producenta
Hasa produkuje dość uproszczone, choć mimo wszystko stosunkowo ładne miniatury F-16. Do ich zalet należą na pewno przyzwoite detale wykończenia powierzchni modelu, choć zabrakło nitowania na kadłubie. Co dziwne, bo skrzydła ich eF-ek są ładnie ponitowane – tak jak trzeba.
Również merytorycznie te zestawy nie należą do ostatnich. Gorzej jest za to z detalami. Wnęki podwozia i kabina są bardzo uproszczone i aż proszą się o wymianę na żywice. Podobnie wygląda dysza silnika. Brakuje dobrych podwieszeń, o ile w ogóle jakieś są, jak to u Hasegawy. Mimo tego są to solidne, niebrzydkie zestawy, z których zdolni modelarze potrafią czasami wykrzesać prawdziwe arcydzieła.
Na rynku mamy niemało wydań w wersji F-16 Block 52 (lub innych, z których można zrobić nasze Jastrzębie), w tym dedykowane polskim myśliwcom: 07452 z kalkomaniami do malowania F-16C z Tiger Meet 2015 oraz 09906 z polskim F-16D. Niestety, oba modele są dziś praktycznie nie do kupienia, chyba że komuś się poszczęści i trafi na jakąś okazję z drugiej ręki. Jeśli jednak się nie poszczęści, to są inne Hasegawy nadające się do budowy naszego eFa. Łatwo dostępne są wersje dwumiejscowe maszyny, jak choćby wydanie F-16F, które wymaga większej ilości przeróbek, bo to Block 60, znacząco wzbogacony względem wcześniejszych wersji myśliwca. Ale da się z niego zrobić naszą wersję D, bo szczęśliwie zestaw ten zawiera odpowiednią dyszę silnika i mały wlot powietrza. Brakuje jednak właściwej podstawy statecznika, za to są anteny na wlocie powietrza. Gdyby ktoś ich chciał użyć, w pudełku jest też komplet konforemnych zbiorników paliwa, często montowanych na naszych F-16D.
Wymagana jest także pewna przeróbka paneli montowanych na garbie z awioniką, bo ten zestawowy odrobinę różni się od naszych. Nie muszę chyba też dodawać, że modele tego producenta zazwyczaj niemal całkowicie pozbawione są jakiegokolwiek uzbrojenia i podwieszeń.
Generalnie wypusty Hasegawa są godne polecenia, mimo pewnych mankamentów technicznych bądź jakościowych. Stosunkowo staranne i misterne wykończenie, delikatne linie podziału i niezłe nitowanie (tam, gdzie jest), a do tego mnóstwo dostępnych żywicznych (i nie tylko) zamienników, dają szansę na zrobienie z nich pięknego modelu Jastrzębia.
Podsumowanie:
– wlot powietrza: jest
– dysza silnika: jest
– podstawa statecznika: brak
– anteny na wlocie: są
– wnętrze przedniej pokrywy: brak
– światła pozycyjne: brak.
Co polecałbym wymienić:
– fotel pilota lub cały kokpit
– wnęki podwozia
– rurkę pitota
– podstawę statecznika ze spadochronem
– koła podwozia
– pylony.
Więcej o dodatkach w osobnym materiale.
Jeśli ktoś nie chce, lub nie może użyć zestawów Tamki lub Hasegawy, pozostaje mu w praktyce tylko Kinetic. I o ile jeszcze kilka miesięcy temu na rynku były dostępne tylko stare i toporne zestawy tego producenta, to dziś sytuacja jest diametralnie inna, ale o tym nieco dalej. Te stare zestawy mają tę główną zaletę, że są stosunkowo niedrogie i zazwyczaj odrobinę łatwiej dostępne, choć nie zawsze i wszędzie. Z ich jakością jest trochę gorzej niż tych od Hasegawy a do tego ciągnie się za nimi opinia fatalnego spasowania bryły maszyny. Dość szerokie linie podziału i nieco toporne detale także mogą początkowo odstraszać. Z drugiej jednak strony, niezłe nitowanie i ogólnie przyzwoity wygląd gotowych modeli to zalety godne uwagi. Mają też dość wyraźną wadę, powiedzmy, że merytoryczną: nawet dedykowane polskim maszynom zestawy nie posiadają odpowiedniej ilości „polskich” pylonów. Trzeba pamiętać, że wszystkie eFy tego producenta to jego wczesne wyroby, którym wiele brakuje do obecnego poziomu jakości modeli Kinetica. W każdym razie Chińczycy wypuścili kilka zestawów bezpośrednio dedykowanych polskim F-16, zarówno C jak i D, jak choćby K48076 (z kalkami do malowania Tiger Meet 2013) i K48010 z polskim F-16D.
Zdjęcie: materiały promocyjne producenta
W przypadku ich braku zawsze można skorzystać z ich F-16I Sufy (K48085), który jak wspominałem wcześniej, jest wersją Block 52 myśliwca, z którego nie tak trudno zbudować miniaturę naszej maszyny. Szczególnie, że w pudełku znajdziemy wypraski z odpowiednią podstawą statecznika czy też antenami. Naturalnie jednak, najlepiej poszukać i nabyć dedykowany zestaw do budowy polskiej maszyny.
Pojawienie się zupełnie nowego i udanego zestawu Kinetica, czyli F-16C Block 25/42, pod koniec roku 2022, dość znacząco zmienia dziś sytuację modelarzy pragnących zbudować miniaturę Jastrzębia. Co prawda, nazwa na pudełku sugeruje że mamy tu co najwyżej F-16 w wersji Block 42, jednak analiza wyprasek pozwala stwierdzić, że da się z tego bez większych problemów zrobić naszego F-16. Choć nie do samego końca.
Przede wszystkim, co warto podkreślić, nowy F-16 od producenta z Hong Kongu to zupełnie inna jakość, niż dość toporny F-16 sprzed lat z tej samej firmy. Bardzo wysoki poziom detali (bijący miejscami nawet modele Tamiya) i schludnie wykończona powierzchnia wyprasek, każą usytuować ten zestaw dosłownie o krok za japońskimi produktami. Naturalnie, mówię tu o jakości części, temat spasowania to już inna historia. Nowy Kinetic ma bardzo szczegółowe wnęki podwozia, ładną kabinę i bardzo bogaty pakiet uzbrojenia. Co istotne, podobnie jak sam model, również zaprojektowanego i wykonanego od nowa. Całości dopełniają delikatne linie podziału i wyraźne nitowanie powierzchni. Trudno tu uświadczyć jakieś zauważalne jamki skurczowe, czy ślady po wypychaczach w niefortunnych miejscach. Bardzo udany model.
Wracając jednak do meritum – czy da się z tego zrobić Jastrzębia? Odpowiedź brzmi „tak”, ale z zastrzeżeniami. Przede wszystkim w zestawie znajdziemy mały wlot powietrza oraz dyszę silnika P&W.
Dodatkowo jest też tu podstawa statecznika z zasobnikiem na spadochron oraz dwie anteny boczne ECM.
Znajdziemy tu też odpowiednie, wzmocnione golenie podwozia głównego.
Brakuje jednak anten obecnych na wlocie powietrza oraz prawidłowych podstawek do świateł pozycyjnych. Nie są to drobiazgi, których samemu nie można by łatwo dorobić, jednak byłoby miło gdyby były od razu w pudełku. Brakuje też pokrywy przedniego podwozia w odpowiedniej wersji, jak i dodatkowego kompletu właściwych pylonów do podwieszania uzbrojenia, gdyby ktoś chciał takowe zainstalować na 4 węzłach podskrzydłowych. Jako ciekawostkę (i to wielce pozytywną) należy zauważyć że jest to bodaj jedyny na rynku model F-16 w skali, który jako opcję zawiera część z małym panelem z wywietrznikiem do awioniki, jakie nasze Jastrzębie mają z lewej strony kadłuba, na wysokości kabiny pilota.
Ale to co najważniejsze to fakt, że wreszcie na rynku pojawił się model bardzo dobry jakościowo, z którego w zasadzie można zrobić Jastrzębia „out of the box”. Prawdopodobnie (albo inaczej: prawie na pewno) nowy zestaw z polskim F-16 pojawi się na rynku tak czy inaczej, ale póki co analizujemy to co jest obecne na rynku.
Dostępne uzbrojenie jest bardzo bogate, wymienię tylko to „polskie”. Znajdziemy w pudełku pociski AIM-9X oraz AIM-120C (choć te pierwsze niemiłosiernie pocięte na kawałki), a także AGM-88. Co do uzbrojenia powietrze ziemia, też jest nienajgorzej: GBU-12, GBU-24, GBU-31 i -38, to cztery różne bomby które znajdziemy na wypraskach. Jest także zasobnik Sniper, czyli możliwości konfiguracji podwieszeń są tu bardzo bogate. Warto też zaznaczyć że jakość wspomnianego uzbrojenia jest wysoka, detale dość ostre i wyraźne, więc na pewno nie ma konieczności uciekania się do żywicznych zamienników.
Tak więc jeśli się okaże że model ten dobrze się składa (na razie brak jednoznacznych opinii), to może się okazać że dla polskich modelarzy pragnących zbudować miniaturę naszego F-16, jest to zestaw najwygodniejszy w budowie. Czas pokaże. Do tego na horyzoncie majaczy już pierwsza wersja F-16D z tej samej linii produktowej, więc zupełnie niedługo powinniśmy doczekać się to, czego przez ostatnie kilkanaście lat nie dała nam Tamiya.
Podsumowanie:
– wlot powietrza: jest
– dysza silnika: jest
– podstawa statecznika: jest
– anteny na wlocie: brak
– wnętrze przedniej pokrywy: brak
– światła pozycyjne: brak.
Co polecałbym wymienić:
– rurkę pitota
– podstawę statecznika ze spadochronem
– pylony.
Podsumowując skalę 1/48: Tamiya najlepsza, ale potrzeba do niej trochę dodatków, Kinetic bardziej dostępny i tani, dodatków prawie nie trzeba, ale jakość kuleje (co jednak zmienia się definitywnie po premierze nowego zestawu), Hasegawa całkiem fajna, brak dostępności zestawów dedykowanych polskim maszynom, więc trzeba pomyśleć o dodatkach. Gdyby jednak kierować się jakością i przyjaznością konstrukcji, zdecydowanie polecam Tamiyę albo nowy wypust Kinetica.
Dariusz Żak
fajowy materiał, powadzi za rączkę – może w końcu się skuszę na jaszczempia – które są teraz modne 🙂
Kinetic ma dwie fabryki, pierwsza produkuje te stare, miejscami dosyć toporne modele w niebieskich pudełkach. Natomiast nowa fabryka produkuje serię Kinetic Gold, w czarnych pudełkach. I te modele prezentują się całkiem nieźle.
Czy będzie aktualizacja o nowe Italeri? Bom strasznie ciekaw opinii.
Nic nie wiem o nowym Italeri. Ale jeśli to nie jest new tool, to raczej nie warto sobie tym zawracać głowy.
Zestaw chyba stary, ale wzbogacony o nowe elementy + polskie kalki w zestawie. Chyba da się skleić polską konfigurację prosto z pudełka.
Być może z tego zestawu do czegoś nadają się kalkomanie. 🙂
Może być i tak 🙂