1/48 F-16 Viper – Dodatki i Waloryzacje
Do modelu Kinetic
Część 2
Kinetic odnowił swoją linię modeli F-16, a Eduard linię dodatków. Do opisanych już wcześniej masy blaszek i masek dorzucił pokaźną ilość żywic. Większość drukowaną w technologii 3D Print, ale obstawiam, że z wykorzystaniem wcześniejszych projektów. Bo dodatki te są w zasadzie powtórką żywicznych odlewów wydanych lata temu do wcześniejszych Falconów chińskiego producenta oraz japońskiej Tamiya.
F-16 Ejection Seat Print 1/48
Eduard – 648837
Fotel wyrzucany ACES II to jeden z charakterystycznych elementów F-16. I dobrze widoczny, dzięki kropelkowej owiewce myśliwca. Dlatego budując jego miniaturę, warto fotel zestawowy wymienić na żywiczny, znacznie bardziej zdetalowany i misterny. Bo taki właśnie jest produkt Eduarda. Co ciekawe, części fotelika dostajemy bezpiecznie zapakowane w specjalnym przezroczystym puzderku.
I żeby nie było – nie latają one tam luzem odłamując sobie co delikatniejsze części, tylko są mocno przyklejone do powierzchni pudełeczka. Poza samym fotelem. Te luźne części to poduszki, zagłówek i dźwignia katapulty. Klej mocujący trochę za mocno trzyma, tak że obawiając się czy ich nie połamię, części musiałem fotografować w pudełku. Łatwiej i bezpieczniej jest je po prostu od razu wyciąć, niż próbować odrywać od powierzchni plastiku.
Sam fotel w głównej części jest wydrukowany jako całość. I trochę szkoda, bo skoro Czesi pokusili się na bardzo rozdrobnioną konstrukcję fotela do F-35A, to mogli to samo zrobić dla modelu F-16. Aż prosi się żeby np. butla z tlenem była wydrukowana oddzielnie, co ułatwiałoby malowanie. Także boczne okablowanie mogłoby być nieco bardziej odstające od powierzchni blach. W końcu to druk 3D, a nie płaskorzeźby odlewane w żywicy.
Ale i tak jest to ładny fotelik, misterny i szczegółowy. Dobrze wypadający na tle zestawowego fotela Kinetica, który taki ostatni przecież też nie jest. Poduszki są tu powygniatane, i widać różne fałdki, co wzmacnia poczucie realizmu. O ile ktoś potrafi to wykorzystać i dobrze to wszystko pomalować. Podział na luźne części także ułatwia malowanie. Zestaw jest ubogacony wieloma kalkomaniami, bo wszystkie możliwe etykiety i tabliczki znamionowe są tu odtworzone. Na tym tle brzydkie, metalowe pasy (te same jakie znajdziemy w blaszkach PE) psują ogólny efekt. No ale to już immanentna cecha chyba wszystkich pasów Eduarda.
F-16C wheels early 1/48
Eduard – 648 832
F-16C late 1/48
Eduard – 648833
Zestawy są dwa. Wczesne i późniejsze, zauważalnie różniące się wyglądem felg. I to chyba głównie (albo nawet i jedynie) od strony zewnętrznej. Wnętrza na moje oko są identyczne. Koła odlano tradycyjną metodą, nie ma tu mowy o żadnym druku 3D – poza tym, że za jego sprawą powstał wzór do powielania. Ale i tak są bardzo ładne, z duża ilością detali. Choć przyznać trzeba uczciwe, że przetłoczenia z napisami na oponach wypadają dość mocno mydełkowato. Brakuje im ostrości.
Wszystkie koła, zarówno do głównego jak i przedniego podwozia, w obu zestawach, odlane są w całości. Stąd też komplety masek są dołączone do torebek z żywicami. Eduardowskie produkty są ładne i schludne, ale mówiąc szczerze nie aż tak dużo ładniejsze od kinetikowych. To prawda, te w chińskim zestawie klejone są z dwóch połówek i detale wewnętrznych felg może nie jest aż tak dobre, ale jednak Kinetic przyłożył się i jakość kół zestawowych jest niezła. Aczkolwiek, żywica to żywica, i produkt Czechów na pewno wart jest rozważenia.
F-16 Airbrakes
Eduard – 648831
Tak szczerze mówiąc, to taki najmniej przydatny i niespecjalnie oczekiwany dodatek do modelu. A to głównie dlatego, że F-16 z otwartymi hamulcami na ziemi raczej rzadko występuje. A jeśli nawet już, to wygląda z nimi dość niezgrabnie. W powietrzu zresztą też. No ale jeśli ktoś ma ciśnienie, żeby w takiej konfiguracji wykonać swoją miniaturę, to proszę bardzo: jest najnowszy produkt Eduarda. Drukowany w 3D. I to tak, że prościej się nie da. Każdy hamulec jest po prostu w postaci jednoczęściowej. Delikatnie to wygląda, nie powiem, i mam obawy co do dowiezienia tych części w całości i niepołamanych, do końca budowy modelu.
Bo trzeba je przykleić w trakcie montażu kadłuba, przed malowaniem. W ogóle to zastosowanie tego aftermarketu wymaga prostego, ale jednak, zabiegu chirurgicznego. Konieczne jest po prostu odcięcie plastikowych hamulców, odlanych w całości z połówkami kadłuba F-16. Nic trudnego, ale ręka może zadrżeć i wtedy dopasowanie krawędzi do żywicy może sprawić problem.
Ale same hamulce są bardzo ładne. Eduard subtelnie odtworzył wszelkie kratownice i detale, jakie znajdują się wewnątrz. Na zewnątrz też wszystko wygląda bardzo elegancko, więc dodatek sam w sobie bardzo urodziwy.
F-16 Radar late
Eduard – 648856
Jeśli ktoś lubi pootwierane modele, to dodatek z radarem jest w sam raz dla niego. Wersja radaru jest oznaczona jako „late”, więc podejrzewam (bo pewności nie mam), że jest to przeznaczone dla serii maszyn z drugiej połowy pierwszej dekady wieku. Czyli nada się to do polskiego Jastrzębia.
Fajne w tym jest to, że otrzymujemy od Czechów nie tylko ładnie odtworzony radar, ale także pełnoprawną i wydrukowaną w jednym kawałku osłonę tegoż.
A Kinetic, podobnie jak Tamiya, każe nam tę część sklejać z dwóch polówek. Co biorąc pod uwagę obecność cienkich i delikatnych „suwaków” na powierzchni plastikowych połówek, sprawia pewną trudność w wykończeniu miejsca łączenia. Tak więc gdyby ktoś w jakiś sposób zepsuł swoją zestawową owiewkę, to może użyć produktu Eduarda, nawet bez radaru. Acha, jako mały bonus, czego nie zasygnalizowano na rysunku na opakowaniu, otrzymujemy tu także dwie osłonki na czujniki AOA (to te małe szpikulce po obu stronach osłony radaru).
Sam radiolokator jest zaś wykonany bardzo ładnie. Subtelne i w dużej ilości detale cieszą oko, co widać na zdjęciach. Sama antena jest wykonana z blaszki fototrawionej. Montaż nie wygląda zbyt skomplikowanie, za to takie wydaje się odcinanie słupków wspierających. Szczególnie w przypadku osłony, bo kilka detali, np. zawiasy, są tak ukryte w gąszczu tych wsporników, że zwyczajnie łatwo je przeoczyć i wyciąć wszystko hurtem. Dlatego przed zabawą z tymi częściami zalecam naprawdę bardzo uważne przestudiowanie recenzji i samych części. Wspomnianą osłonę warto zaś obejrzeć pod różnymi kątami i te zawiasy (ale nie tylko) wypatrzeć przed wycinaniem. Zaoszczędzi się wtedy nerwów i pracy przy przyklejaniu tego co odcięte nie powinno zostać.
Trochę mi brakuje w tym zestawie jakiegoś patentu na przymocowanie otwartej osłony do samego bloku radaru. Wspomniane zawiasy wyglądają naprawdę krucho i powieszenie na nich całego nosa modelu wydaje mi się bardzo ryzykownym pomysłem. Oczami wyobraźni widzę, jak w gotowym modelu ta część maszyny odłamuje się od samego patrzenia. Szkoda, że Eduard nie wymyślił tego jakoś bardziej praktycznie.
F-16 Exhaust nozzle P&W F100
Eduard – 648854
Na deser zostawiłem ten dodatek, który zdecydowanie warto kupić i użyć w swoim modelu. Bo, w zasadzie, nie znam żadnego modelu jeta w 1/48, który miałby zestawową dyszę silnika tak dobrą, żeby nie warto było jej wymieniać na żywicę. Kinnetic nie jest tu wyjątkiem. Po pierwsze, Chińczycy byli uprzejmi pociąć tę część na 5 kawałków, a po drugie żywiczny zamiennik zawsze jest delikatniejszy i cieńszy niż plastik. Co rzuca się w oczy w gotowym modelu.
Szczególnie że eduardowska dysza silnika jest wyjątkowo udana. Nie przypadkiem, dlatego że to wydruk 3D. Wcześniejsze odlewy tej samej części, wykonywane tradycyjną metodą, aż takie subtelne i zdetalowane nie były.
Dostajemy więc w pudełku 4 części, z czego sama dysza niestety wykonana jest w jednym kawałku. „Niestety”, bo aż prosi się w tym temacie, żeby zewnętrzne lamelki jak i wewnętrzne elementy wykonane zostały jako oddzielne części. Co znacząco ułatwia malowanie i wszelkiego typu postmalunki. Skoro jednak Czesi zrobili to wszystko jako całości, mogli przynajmniej dołączyć do zestawy maski, które ułatwiłyby prace malarskie. Ale tego także tu nie ma. Są tylko 4 żywiczne elementy, włącznie z kanałem wylotowym i turbiną. Ładne to i delikatne, w gotowym modelu powinno wyglądać bardzo dobrze. I nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. Bo projektanci zadbali o dokładne odtworzenie ceramicznej faktury wnętrza. Co powinno zaprocentować nie tylko podczas malowania, ale także późniejszego procesu brudzenia.
Dariusz Żak
Zestawy przekazane do recenzji przez firmę Eduard
“pod różnymi kątami”
Nie ma za co
<3