1/48 F4F-3 Wildcat
ProfiPack edition
Eduard – 82201
Eduard nierychliwy, ale doręczliwy, zatem choć z pewnym opóźnieniem, to jednak w końcu dotarł do mnie nowy model Wildcata. Opóźnienie to było na tyle duże, że w sieci zobaczyć już można było niejeden zbudowany model. Ale tak, czy inaczej, tej miniaturze warto się bliżej przyjrzeć. Także jej opakowaniu, a ściślej – zdobiącemu ją boxartowi
Niejednokrotnie dawałem wyraz swojej admiracji dla twórczości Piotra Forkasiewicza, zatem nie będę suię rozwodził nad wybitnymi walorami ilustracji, którą przygotował do tego zestawu. Niemniej jednak zwrócę uwagę na drobnego easter egga, bo samolot w tle..
..albo tak lepiej:
..można zbudować jako jeden z wariantów dostepnych w zestawie TORA, TORA, TORA
Wróćmy jednak do Wildcata. I do kolejnej ciekawostki. Wewnątrz pudełka, obok książeczki z instrukcją znajdziemy karteczkę z erratą
Rzecz jednak w tym, że owa errata nie różni się niczym od ilustracji we właściwej instrukcji
..no może poza tym, ze erracie jest drobny błąd – bo zgodnie z opisem odnosi się ona do schematów na stronach ósmej i dziewiątej, tymczasem obydwa faktycznie znajdują się na tej pierwszej. W skrócie – errata z błędami – czyli doskonała ilustracja definicji ‘czeskiego filmu’. Skoro jednak juz o instrukcji mowa, to szybki rzut oka na nią pozwala skonstatować, że majmy do czynienia z całkiem zaawansowanym opracowaniem i szczegółową miniaturą
Elementy modelu są dość typowo dla Eduarda porozdzielane w ramki zawierające główne elementy płatowca, oraz takie, gdzie uplasowane są różne drobiazgi, wspólne, lub alternatywne dla wszystkich planowanych wariantów modelu. Warto przy tym zwrócić uwagę na numerację, czy raczej litery przyporządkowane poszczególnym ramkom; łatwo odnotować, jak wielu kolejnych wyprasek, z kolejnymi elementami należy się spodziewać – zapewne z uzbrojeniem, ale tez innymi wariantami konstrukcji płatowca
W zestawie klasy Profipack dodatkowo jest oczywiście blaszka fototrawiona
oraz maski do zabezpieczenia oszklenia
Sześć wariantów malowania..
..wymagało pokaźnej ilości kalkomanii – zebranych na dwóch arkuszach
Przygotowane oczywiście przez Eduarda. W porównaniu z wieloma wcześniejszymi, zauważyć można poprawę jakości – kolory są bardziej nasycone, raster mniej widoczny. Jedynie kolor czerwony wciąz wypada trochę blado, choć prawdę mówiąc, na żywo wszystkie te ułomności są prawie zupełnie pomijalne
Wraże makro jest zaś zdecydowanie bardziej życzliwe dla powierzchni plastikowych. Na wskroś nowoczesne wykończenie, z ostrymi i wyraźnymi szczegółami, oraz różnorodnymi imitacjami nitów – zarówno klasycznymi, wklęsłymi, jak i wypukłymi. Nie dostrzegam przy tym większej konsekwencji w wyborze rodzaju nitów na wybranych powierzchniach, bo nie wszystkie, które są wypukłe w prawdziwym samolocie, są wypukłe również na modelu. Nie są to zatem może w pełni fakty w skali, ale wygląda bardzo efektownie
Lotki i powierzchnie sterowe zapewne niektórzy uznają za nieco nazbyt wyraziste, ale takie wykończenie na pewno ułatwi atrakcyjne ich malowanie
Przy okazji warto odnotować, że podobnie jak już kiedyś – w modelu Tempesta – projektanci zdecydowali sie nie dzielić steru kierunku na dwie połówki, a do bezpiecznego odlania masywnego elementu zaprzęgnięto formy suwakowe
Śmigło niestety się nie kręci..
Silnik nie jest arcydziełem inżynierii – to porządne opracowanie, ale widywałem lepsze – nieco biednie wypadają choćby imitacje żeber na cylindrach. Rury wydechowe z kolei traktować należy jako półprodukt
Imponujące pod względem szczegółowości jest za to łoże, wraz z resztą detali wnętrza komory podwozia. Przy okazji uwagę zwraca ściana ogniowa połączona z dźwigarami skrzydeł – ciekaw jestem czy taka konstrukcja pozwoli na montaż tych ostatnich już po pomalowaniu
Charakterystyczne, a przy tym dość skomplikowane jest podwozie – nie wiem czy dało się je zaprojektować w sposób bardziej przyjazny na etapie budowy (jak choćby w armowych siedemdwójkach), bo na pewno będzie wymagało sporej precyzji i uwagi. Koła zaś, pewnie podobnie jak silnik, w zamyśle mają zachęcać do wymiany na aftermarketową żywicę
Nie mniej rozbuchaną sekcją jest kabina pilota
Wręga z tablicą przyrządów występuje w wariancie do oklejenia kalkomaniami, jak również przygotowanym do montażu fototrawionych detali
Zresztą w blaszce większość elementów to właśnie szczegóły szoferki
I choć nadruk jest nawet przyzwoitej jakości, to jednak w przypadku tablicy przyrządów nie wiem, czy nie lepszym wyborem jest kompilacja plastiku z kalkomanią
Blaszane są oczywiście także pasy fotela pilota – powinny odciągnąć uwagę od niekoniecznie najlepszego siedziska
Kabinie warto będzie poświecić należytą uwagę, bo jednak przez oszklenie będzie dobrze ją widać. Szybki nie są może najcieńsze, ale nie zniekształcają. Jedynie tu i ówdzie przyda im się delikatna polerka
Warto też odnotować sprytną konstrukcję świateł pozycyjnych
Podsumowując – mamy do czynienia z bardzo ładną, nowocześnie opracowaną miniaturą. Co prawda wykończenie niektórych szczegółów wskazuje bezsprzecznie, że Edek planuje wydać ich zamienniki, ale tak, czy inaczej, nawet budowany prosto z pudła, model ten powinien być raczej ozdobą kolekcji.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ O wspomnianych wyżej zamiennikach poczytać można w osobnym artykule
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard
Niniejszym pragnę poinformować, że w moim egzemplarzu errata ma zastosowanie, gdyż przedstawione ilustracje w instrukcji nie zawierają informacji o różnicach w budowie poszczególnych wariantów. Błąd w numeracji stron występuje. Szkoda, ze silnik jest tak lichy.