1/48 F6F-5
Weekend Edition
Eduard – 84181
Hellcat w 48, będący jednym ze starszych opracowań Eduarda, powraca do katalogu dość systematycznie. Tak się jednak składa, że w ostatniej pięciolatce tylko w wariancie F6F-3. Najnowszy zaś model to F6F-5, w wydaniu weekendowym
Boxart przykuwa wzrok całkiem ciekawym, jak na jednak wąski wachlarz możliwości, malowaniem. Zresztą ogólnie wybór pod tym względem jest niewątpliwie atrakcyjny
Nie malowania jednak są w tym wydaniu najciekawsze – choć one stanowią o jego atrakcyjności – a inna rzecz z malowaniami związana. Chodzi mianowicie o kalkomanie, które zebrano na dwóch arkuszach
Pierwszy, mniejszy z nich, to wszelakie napisy eksploatacyjne
Opracowanie stare, choć druk pewnie bardziej współczesny
O białych oznaczeniach trudno powiedzieć coś więcej, bo są tu mało widoczne, a te ciemniejsze – cóż – nie są co prawda rozmazane, wydają się ostre, ale po powiększeniu częśc z nich trudno jednak odczytać
Większą uwagę zwraca jednak – nie tylko za sprawą gabarytów – arkusz z oznaczeniami i godłami
Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest on podobny cieszącym się nienajlepszą sławą kalkomaniom drukowanym ostatnimi czasu przez Eduarda. Choć niewątpliwie jest to produkcja własna
Chodzi o to, że kolory są tu zdecydowanie bardziej nasycone niż zazwyczaj. Szczególnie te ciemniejsze
..bo jednak im jaśniejsze, tym bardziej robią się blade – choć wciąż nie są tak wypłowiałe, jak choćby te z zestawu z Zerami
Oczywiście przy bliższym spojrzeniu raster staje się dość dobrze widoczny
..ale na żywo różnica w jakości w stosunku do dotychczasowych kalkomanii wydaje się olbrzymia. To nadal nie jest jakość Techmodu, ani tym bardziej Cartografu, ale wygląda na to, że albo Czesi opanowali w końcu maszyny, albo przestali oszczędzać na wysokiej jakości surowcach, w tym farbach. Jaka by jednak nie była tego przyczyna, ważne, ze jest duży skok w górę. Mniejsze symbole mają jakość ‘taką jak zwykle’, bo i zazwyczaj były dość przyzwoite. Choć i tutaj daje się odnotować ni9eco większe nasycenie i wyrazistość kolorów. Niestety wciąz różne kolorowe napisy, w tym szczególnie żółte, są umiarkowanie czytelne
W formie kalkomanii są oczywiście także pasy fotela pilota – w końcu to wydanie weekendowe
Warto zatem przypomnieć choćby o Löök-u, który rozwiązuje ten problem
To znaczy rozwiązuje połowicznie, bo tablica przyrządów nie grzeszy wysoką finezją
..ale pasy już są akceptowalnej jakości
Wróćmy jednak do modelu. Tu nie ma żadnych niespo0dzienek – w końcu opracowanie ma swoje lata i jest całkiem dobrze znane. A jeśli jednak mniej, to polecam uwadze bardziej szczegółowe omówienie wariantu F6F-3. To zawartość jest podobna – inny jest wybór ramek, w których pojawiają się różniące się drobiazgami inne kadłuby i osłony silnika
Podsumowując – zestaw sam w sobie to po prostu kolejna pozycja w katalogu. Ale jeśli chodzi o kalkomanie – zdaje się być przełomowy. Musze sprawdzić pozostałe miniatury z tej dostawy, czy przełom to na szerszą skalę. Mam nadzieję, że tak, i że będzie to konsekwentna zmiana na lepsze.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard
Ciekawe czy nie pomieszali opisu oznaczeń eksploatacyjnych jak w poprzednim wypuscie
Na czym to pomieszanie polegało?