1/48 Fairey Flycatcher
Budowa
Armory – 48002
Nie będę się na wstępie wiele rozpisywał, bo wszystko, co trzeba, zostało opisane w recenzji zestawu. Ja przystąpiłem z marszu do budowy repliki tego uroczego malucha.
Zgodnie z sugestią instrukcji, budowę modelu zacząłem od jednostki napędowej. Silnik Jaguar IV w całości wykonany jest z żywicy. Ma sporo elementów i wygląda dość szczegółowo.
Rozpocząłem od oczyszczenia cylindrów, które dokleiłem do korpusu.
Następnie zająłem się zaworami. Obróbka tych detali była dość pracochłonna – to w sumie 28 malutkich elementów…
Popychacze należy wykonać samemu. Pociąłem więc stalowy pręcik na odpowiednie odcinki…
…i wkleiłem w wyznaczone miejsca.
W tym momencie mogłem przejść do “sekcji” wydechów. Ich obróbka również była dość mozolna. Sposób ich odlania generuje “szwy”, które należy zlikwidować, a same elementy są bardzo delikatne i łatwo je uszkodzić.
Gdy dokleiłem do silnika wydechy, główną bryłę silnika miałem w zasadzie gotową. W moim odczuciu elementy silnika przed sklejeniem sprawiały wrażenie, że można się spodziewać dużo lepszego efektu niż już po ich montażu. Mnogość części, które nie miały zdecydowanego pozycjonowania wobec siebie, może spowodować, iż nie będą do siebie idealnie pasować. Trzeba bardzo uważać już na etapie ich obróbki i bardzo dokładnie łączyć je ze sobą, aby zachować idealną symetrię.
Silnik miał być doklejony do modelu na końcu, dlatego mogłem spokojnie go pomalować i odstawić jako gotową sekcję. Jako pierwszego koloru użyłem czerni. Stanowi ona podkład i bazę wyjściową do cieniowania. Drugi w kolejności był kolor aluminium. Naniosłem go aerografem, malując tak, aby nie zamalowywać całości, a tylko krawędzie. Chciałem, aby “cienie” (elementy cofnięte głębiej) nadal zostały czarne.
W dalszej kolejności dodałem ślady przepalenia czy raczej rozgrzania metalu. Zacząłem od pomalowania nasady cylindrów transparentnym kolorem niebieskim.
W wyższych partiach zastosowałem jasny odcień przepalonego metalu.
Górę cylindrów pomalowałem ciemniejszym kolorem spalonego żelaza.
Po wyschnięciu przetarłem całość kolorem aluminium, naniesionym techniką suchego pędzla.
Rury wydechowe wstępnie pomalowałem kolorami imitującymi rdzę. Wykończenie efektu pigmentami i washami pozostawiłem na sam koniec. Wiem z doświadczenia, że zrobienie tego zbyt wcześnie spowodować może, iż podczas montażu dokonamy uszkodzeń.
Zabezpieczyłem całość lakierem błyszczącym…
…a po wyschnięciu naniosłem za pomocą pędzelka wash w zagłębienia. Użyłem do tego celu emalii AK-Interactive AK082 Engine Grime, mocno rozcieńczonej white spiritem z kropelką AK084 Engine Oil. Patyczkiem higienicznym zebrałem nadmiar specyfiku tak, aby pozostał tylko w wybranych miejscach.
Tym sposobem silnik miałem prawie gotowy i mogłem odłożyć go na bok. Przeszedłem do części z plastiku. Wstępne oględziny wyprasek rozwiały moją nadzieję, że będzie to model “łatwy, lekki i przyjemny”. Elementy mają sporo dużych nadlewek i szwów. Przy niektórych z nich niwelowanie niedoskonałości wchodziło prawie w zakres rzeźbiarstwa… no nic. Zająłem się budową kokpitu.
Połączenia elementów wykonane są na styk, bez najmniejszych nawet otworów i kołków pozycjonujących. Po sklejeniu trzeba poczekać, aż spoina dobrze wyschnie. Jeżeli zaczniemy doklejać następne części zbyt wcześnie, możemy sobie zepsuć wcześniejszą pracę i trzeba będzie zaczynać montaż od nowa.
Przygotowałem sobie większość elementów, aby móc je malować za jednym napełnieniem aerografu danym kolorem.
Tu również zacząłem od koloru czarnego.
Producent nie zamieścił w instrukcji informacji o kolorach wnętrza. Ja posiłkowałem się poniższym zdjęciem egzemplarza muzealnego.
Samą kratownicę pozostawiłem czarną, dodałem tylko imitacje obić. Podobnie zrobiłem ze skrzyniami amunicyjnymi. Wykonałem to za pomocą suchego pędzla, ale nie poprzez pocieranie, a poprzez “młoteczkowanie”.
Tablicę z instrumentami pomalowałem kolorem srebrnym. Następnie podkleiłem film z imitacją zegarów i wszystko połączyłem w całość.
Wewnętrzną część poszycia pomalowałem farbą Mr.Color C364 Aircraft Gray-green.
Uchwyt drążka i siedzisko fotela (dla zróżnicowania kolorów) przetarłem suchym pędzlem z szarą farbą olejną AK-Interactive.
Ponownie zabezpieczyłem powłokę lakierniczą lakierem bezbarwnym, aby móc zapuścić washa. Tym razem roztarłem go pędzlem z góry na dół, aby uzyskać smugi. Sprawiło to wrażenie przebarwień koloru.
Spory arkusz blaszek z zestawu nie uwzględnia pasów pilota. Ja akurat takimi nie dysponowałem, więc postanowiłem pozostawić fotel bez nich. Mogłem zatem wkleić kratownicę w kadłub…
…i skleić połówki kadłuba. Odniosłem wrażenie, że tworzywo ciężko reaguje na klej (w tym wypadku Tamiya Extra Thin Cement). Powstałe przez rozpuszczenie lepiszczem spoiwo nie chciało się połączyć. Musiałem dodać więcej kleju, ścisnąć zaciskami i odstawić do dnia następnego, aby spoina całkowicie wyschła i utwardziła się.
Po wstępnym oczyszczeniu sklejonych połówek stało się jasne, że połączenia nie były idealnie, i musiałem użyć szpachlówki.
Do tego celu wykorzystałem klej CA, zalewając nim powstałe szczeliny.
Gdy klej-szpachlówka wysechł, jego nadmiar zeszlifowałem urządzeniem Proxxona PS13. Jest to narzędzie bardzo precyzyjne i jego użycie oszczędza mnóstwo czasu.
Pozostało teraz wypolerować watą stalową miejsca po szlifowaniu i odtworzyć nieliczne linie podziału poszycia.
Dokleiłem zgodnie z instrukcją kolejne części do kadłuba.
Na zdjęciach oryginalnej maszyny widać wyraźnie, że naciągi mają dobrze widoczne mocowania przy płatach i kadłubie. Nie znajdziemy ich niestety w zestawie w żadnej formie, nawet na arkuszu z blaszkami. Ja poszedłem trochę na łatwiznę i zasymulowałem je pętelkami z cienkiego drutu miedzianego, skręcając je na cienkim wiertle.
Na szczęście w kadłubie i płatach mamy oznaczone delikatnymi dziurkami miejsca, gdzie naciągi mają być mocowane. Wystarczy je nawiercić i powsadzać w nie zrobione wcześniej pętelki.
A jeśli mowa o płatach… to mogłem już dokleić dolny do kadłuba (górne skrzydło połączę dopiero po malowaniu modelu). Łączenie kadłub-płat też wymagało niestety obróbki.
Szpara była na tyle duża, że aby ją zlikwidować, wkleiłem kawałki profilu plastikowego i dopiero zalałem klejem CA.
Po zeszlifowaniu i wypolerowaniu nie było śladu po łączeniu.
Kolejny etap – golenie podwozia 🙂 . Ta czynność też była daleka od “relaksującego hobby”. W zasadzie wszystkie elementy należało przykleić na raz, aby złapać symetrię na oko. Gdy to osiągnąłem, to cały czas kontrolując czy coś się nie przesunęło, podtrzymywałem, aż klej całkowicie wysechł. Trwało to dość długo…
W tym miejscu popełniłem błąd. Przednie zastrzały powinny być sklejone z zewnętrznymi, a nie na środku poprzeczki. Ale na to “dobra dusza” zwróciła mi uwagę później i musiałem to przerobić.
Teraz przygotowałem sobie górny płat. Celownik przerobiłem z okrągłego profilu, ponieważ ten zestawowy po obrobieniu wyglądał źle.
Do kadłuba dokleiłem mocowania karabinów maszynowych, które wykonane są z blaszki fototrawionej. Samą broń przykleję na końcu.
Teraz pozostało przygotować pozostałe drobne elementy, aby mieć jej pod ręką, gdy przyjdzie kolej i na nie.
Zwrócę tylko uwagę na części łączące górny płat z kadłubem. Musimy wykonać je sami, z pręcika plastikowego. Instrukcja podaje nam tylko ich grubość i wysokość.
Ja wykorzystałem do tego celu rurki mosiężne z zestawu nr 09943 firmy Master Tools. Pociąłem je na odpowiednie odcinki, a w środek wsadziłem stalowe pręciki, tak aby wystawały na końcach. Posłużyły mi one jako “pozycjonery”, które w późniejszym etapie wkleiłem w otwory w kadłubie i płacie.
Mogłem więc zaczynać proces malowania. Pierwszym kolorem była błyszcząca czerń Mr.Color C2. Wykorzystałem ją jako podkład pod metalizer na powierzchniach, które w samolocie są metalowe. Chciałem bowiem uzyskać efekt połysku na elementach, które w oryginale były metalowe, zaś fragmenty pokryte płótnem pomalowanym srebrzanką miały być matowe.
Matową czernią Mr.Color C33 natrysnąłem smugi na ugięciach płótna.
Matową bielą Mr.Color C62 podkreśliłem miejsca ułożenia płótna na elementach konstrukcyjnych skrzydeł.
Teraz całość pomalowałem cienką warstwą AK-Interactive AK479 Aluminium. Wyraźnie widać było różnicę między powierzchniami matowymi a błyszczącymi.
Pozostawiłem model do dokładnego wyschnięcia. W międzyczasie zająłem się śmigłem, które miało pozostać w kolorze drewna. Najpierw pomalowałem je farbką Mr.Color C44 Tan.
Następnie zabezpieczyłem całość lakierem błyszczącym.
W kolejnym kroku naniosłem na łopaty “biedronkę” z farb olejnych w odcieniach brązu…
…którą rozcierałem pędzlem tak, aby uzyskać efekt imitujący drewno. Gdy efekt mnie usatysfakcjonował, odstawiłem śmigło do wyschnięcia. Musimy pamiętać, że farby olejne schną dłużej.
Gdy kolor aluminiowy na miniaturze wysechł, mogłem przystąpić do nakładania kalkomanii. Ale zanim to zrobiłem, musiałem jeszcze wykonać samodzielnie oznaczenia szybkiej identyfikacji. Na moją mini-replikę wybrałem maszynę N9943/549 z 405 Flight/803 Squadron z HMS “Glorious” z roku 1932, więc musiałem wykonać żółto-niebieskie wstęgi na kadłubie i ogonie. Można przy okazji pomalować kołpaki kół, bo choć przewidziana jest na nie kalkomania, to pomalowane będą wyglądać lepiej. Trzeba też pamiętać o zastrzałach. One też muszą zostać pomalowane w tych kolorach.
Zabezpieczyłem taśmą maskującą model tak, aby odsłonięte pozostały tylko te miejsca, które miały być malowane.
Rozpocząłem od koloru niebieskiego.
Następnie cienką taśmą zamaskowałem niebieskie pasy.
Przyszła kolej na kolor żółty.
Po ściągnięciu maskowania i dodaniu wspomnianych wcześniej kalkomanii uzyskałem taki efekt:
Kalkomanie zabezpieczyłem lakierem błyszczącym.
Dla podkreślenia imitacji ugięcia płótna na skrzydłach, zamaskowałem wręgi cienką taśmą i natrysnąłem wzdłuż nich (bardzo delikatnie) ciemniejszy odcień metalizera, czyli Stainless Steel firmy Alclad 2.
Dało to taki efekt:
Mogłem już przystąpić do naniesienia washa. Użyłem do tego specyfiku Panel Line Wash-1617 Blue Black z Ammo MIG.
Wash pozostawiłem tylko w liniach podziału kadłuba. Na skrzydłach ścierałem go zgodnie z kierunkiem opływu powietrza, aby powstały dodatkowe smugi.
Na tym etapie budowy mogłem już zainstalować górny płat. W pierwszej kolejności przykleiłem zewnętrzne zastrzały w dolne skrzydło oraz te w kadłubie.
Następnie zamocowałem górny płat. Robiłem to stopniowo. Jako pierwsze połączyłem zastrzały “kadłubowe”, a następnie zewnętrzne – lewy i prawy.
Naciągi poszły jako kolejne. Użyłem do tego kleju cyjanoakrylowego i elastycznej nitki firmy Uschi van der Rosten. Instrukcja dość dobrze pokazywała, gdzie mają być rozciągnięte.
Wszystkie powierzchnie, które w oryginale były pokryte płótnem, pomalowałem lakierem matowym. Wyrównał on wszystkie efekty i stworzył jednolitą powierzchnię na tych elementach.
Repliki karabinów maszynowych, które wcześniej pomalowałem na czarno, przed przyklejeniem do kadłuba, przetarłem metalizerem metodą suchego pędzla.
Sekcja silnika i wydechów mogła w końcu połączyć się z płatowcem.
Teraz mogłem wyretuszować rury wydechowe. Najpierw ponownie pomalowałem je odpowiednimi kolorami. Farbę dość mocno rozcieńczyłem i równocześnie aplikowałem wszystkie kolory, tak aby się przenikały. Gdy wyschły, dodałem rdzawych pigmentów dla pogłębienia efektu.
Przeszklenie owiewki kabiny przewidziane jest w formie kliszy. To rozwiązanie do mnie nie przemawia. Ciężko ją ładnie dokleić i odpowiednio wyprofilować. Ja zdecydowałem się użyć specyfiku Micro Kristal Klear z Microscale.
Ma on konsystencję zbliżoną do kleju Wikol. Napuściłem go w ramkę owiewki.
Po wyschnięciu tworzy przezroczystą powłokę, która jest elastyczna, więc pozwala to na odpowiednie ukształtowanie owiewki.
Zamocowanie śmigła kończy budowę tej miniatury.
Co mogę powiedzieć na koniec? Moim zdaniem na pewno nie jest to model dla początkujących modelarzy. Pracy przy obróbce jest dość sporo. Jakością odlewów plastikowych wypust ten bardziej nawiązuje do modeli shortrun-owych z końca ubiegłego stulecia. Myślę, że to akurat dałoby się poprawić. Żywica i elementy fototrawione bardzo przyzwoite, choć te ostatnie mogłyby mieć parę dodatkowych elementów (choćby pasy pilota). Niemniej jednak, gdy pominę mankamenty i trud obróbki elementów, to dochodzę do wniosku, że możemy zbudować z tego zestawu całkiem przyjemną replikę.
Pozdrawiam
Piotr “Słoma” Słomiński