1/48 Fw 190A-2
Eduard – 82146
Budowa
O tym, że ten zestaw to drugie podejście Czechów do tematu Fw 190, wiemy już z recenzji. Sprawdźmy jednak, czy składa się on równie dobrze, jak wygląda w pudełku. Na sam początek jak zwykle (przynajmniej u mnie) lekko pogłębiłem linie podziału – te są delikatne, ale ja lubię, kiedy wash nadaje modelowi wygląd podobny do kartonówki. W dalszej kolejności zająłem się kokpitem – nie będę się tu rozpisywał, bo to klasyczne “wyciąłem, skleiłem”…
…pokryłem Surfacerem…
…następnie sreberkiem (Tamiya LP-11), na które nałożyłem specyfik Chipping Effect z Hiszpanii…
…po czym przyszedł czas na bazowy RLM 66…
…czyli nic szczególnego. Potem zająłem się oklejaniem wszystkiego blaszkami. Eduard jak zawsze dobrał kolor bazowy z innego wzornika niż producenci farb. Jak wspomniałem w recenzji, podoba mi się fotel. Pasy prócz tego, że oryginalnie były kolorowe, to zostały jeszcze pocieniowane. Ostatnie zabiegi w szoferce to dodanie nieco zadrapań (odsłaniając srebrny podkład) oraz łosz panelinerem Tamiya.
Składanie całości to czysta przyjemność. Tak naprawdę jedyne, na co trzeba zwrócić uwagę, to żeby wklejać elementy odpowiadające wybranej wersji/malowaniu. Na pierwszym zdjęciu widać oszałamiające detale tylnej części silnika.
Wszystkie części przygotowane do malowania. Zawsze dla pewności linie łączenia kadłuba lekko zalewam CA i szlifuję. Trwa to 30 sekund, a daje pewność, że nic nie wylezie.
Malowanie rozpocząłem od umycia modelu w ciepłej wodzie z płynem do mycia naczyń. Chodziło o usunięcie pyłu ze szlifowania oraz tłustych odcisków palców. Po tym zabiegu na wszystkie powierzchnie nałożyłem Surfacera…
…kolorowy preshading…
…oraz pierwszy kolor – RLM 76 – na spód oraz boki kadłuba.
Buteleczka z RLM 74 nie dostąpiła zaszczytu załapania się na zdjęciu.
Z braku Gunze, w roli RLM 75 użyłem farby Tamiya.
Malowałem mocno rozcieńczonymi farbami, natryskując je kilkoma transparentnymi warstwami, żeby nie zamalować finezyjnego podkładu. Całość zabezpieczyłem warstwą lakieru GX100 z Gunze
Kalkomanie są kolejnym miłym akcentem – zestawowe nalepki kładą się naprawdę dobrze. Pro tip jest taki, aby moczyć je w ciepłej wodzie. Po odsączeniu i dociśnięciu wacikiem same ułożyły się w nitach, zanim jeszcze polałem je odpowiednim płynem.
Naklejki zabezpieczyłem półmatową Hataką. Łosz wykonałem nakładając na cały model olejny brąz van Dycka, żeby lekko stonować malowanie. Dodatkowo linie zapuściłem czarnym i brązowym panelinerem Tamiya.
Okopcenia odtworzyłem za pomocą farby Smoke z Tamiya oraz pigmentów, zaś wycieki płynów – specyfikiem Oil Stains z Ammo zmieszanym z white spiritem, który rozdmuchiwałem powietrzem z aerografu. Obdarcia i odrapania namalowałem metalizerem Model Mastera (z użyciem cienkiego pędzelka) oraz różnymi kredkami akwarelowymi.
Model został wykończony półmatowym lakierem Hataki
Podsumowując, model sprawia dużo radości przy składaniu, a wiadomo, że najważniejsze to być zadowolonym! Słabe punkty to silnik i rury wydechowe – bardziej wymagający użytkownik będzie musiał wydać pieniądze na Brassiny. Mi zaś nie pozostaje już nic innego jak zaprosić do galerii.
Tomasz Modłasiak
Dobrá práce!
Pouze bych příště umístil správně ramení upínací pásy v kokpitu – jsou “vzhůru nohama” a kotveny za sedačkou!
Opotřebení provozem zejména na spodku motorového krytu bych trochu ubral ale to je na vkusu každého. Každopádně pěkná stavební recenze!