1/48 Focke-Wulf Ta 152 H-0
Hobby 2000 – 48017
Od samego początku nie było właściwie tajemnicą, że Tanki w pudełkach Hobby 2000 to plastik z Dragona. Opracowanie co prawda przeszło trzydziestoletnie, ale pod wieloma względami wciąż najlepsze i cieszące się wielkim uznaniem wśród znawców tematu. W tym kontekście pojawia się też często protoplasta tego opracowania, czyli model Trimaster. Pamiętać jednak trzeba, że Dragon po przejęciu form poczynił wcale niekosmetyczne zmiany w zestawie – zastępując część elementów fototrawionych czy lanych z białego metalu (jak choćby golenie podwozia) plastikiem. Blaszek żadnych nie znajdzie się z kolei w wydaniu tego modelu z Italeri – tu pojawiła się kolejna niewielka plastikowa ramka, zastępująca resztki trawionych elementów znanych z wydania DML. Nie mam przy tym pojęcia, czy ta kolejna podmiana metalu na plastik była dziełem Włochów, czy znalazły się również w którymś oryginalnym dragonowskim wydaniu. Tak czy inaczej, do pudełek Hobby 2000 trafiło kompletne wydanie Dragona. Kompletne tym bardziej, że wraz z ramką zawierającą elementy silnika (której z kolei Italeri poskąpiło)
Zacznę może od omówienia samego modelu, bo co prawda młody nie jest, to jednak jego dostępność ostatnimi czasy była mocno umiarkowana. A wśród tych, którzy opracowanie znają, pojawiły się z kolei obawy o jakość wtrysków. Mamy zatem siedem ramek, choć niektóre z nich połączone są w większe sekcje
Do tego są dwie nieduże blaszki, trawione w stali lub innym białym, twardym metalu
Należy podkreślić, że zawarte w nich elementy to nie tylko takie drobne, ale jednak ważne uzupełnienia, jak pasy fotela pilota…
…ale również integralne podzespoły miniatury, jak choćby cała półka za kabiną czy płyta pancerna zagłówka
Bliższe spojrzenie na plastik zacznijmy od oszklenia: całkiem przyzwoitego i – jak na specyficzny kształt – zaskakująco mało zniekształcającego widok. Mimo to przydałaby mu się drobna polerka
Drobnych prac wykończeniowych tu i ówdzie wymagać będą również powierzchnie płatowca. Ogólnie wyglądają dobrze, linie i detale są cienkie, wyraźne, równe…
Pojawiają się jednak pewne problemy, jak zapadnięcia plastiku na wysokości większych wewnętrznych elementów…
…drobne skurcze w masywnych łopatach śmigła…
…czy wypychacze, które zdołały przebić powierzchnię
Ten ostatni, na szczęście drobny defekt, przypomina rzeczy spotykane przy modelach szortranowych. Podobnie zresztą jak dostrzegalne artefakty jakichś modyfikacji kształtu czy uplasowania detali
Osłona silnika jest osobnym elementem. Szkoda jednak, że odlewana wraz z żaluzjami, bo tym samym te ostatnie otrzymujemy wyłącznie w jednej, rozwartej pozycji
Jeżeli chodzi o detale i drobniejsze elementy konstrukcyjnie, to tutaj ponownie jest całkiem szczegółowo, choć miejscami widać już efekty spracowania form (inna sprawa, że już ponad dekadę temu, w modelach oferowanych przez Italeri, tak to wyglądało). Bardziej przy tym zauważalne i niefajne są jednak ślady po wypychaczach, czasem umieszczone wybitnie nietrafnie
Skoro już przy podwoziu jesteśmy, to rzut okiem na golenie i koła – nawet dość przyzwoite
Podobnie przyzwoicie, choć nie bez zastrzeżeń prezentuje się wnętrze kabiny. Trochę dziwnie wyglądają tablice i panele przyrządów, z bardzo wyrazistymi szczegółami – co pewnie polubią miłośnicy techniki suchego pędzla. Nawiasem mówiąc, wydawca nie przewidział kalkomanii z cyferblatami
W wydaniu H2K – jak wspominałem we wstępie – znalazła się za to makieta silnika
Jak widać, całkiem szczegółowa. Dlatego gdyby komuś żal było chować ją we wnętrzu kadłuba, to teoretycznie może zrezygnować z jej implementacji…
…a silnik wyeksponować na specjalnie do tego celu zaprojektowanym stojaku
Nie jest to jednak najlepszym pomysłem. Po pierwsze dlatego, że we wnęce podwozia majaczy fragment silnika. No ale dopóki modelu nie postawi się na lustrze, to tego w sumie nie byłoby widać. Bardziej jednak istotne jest to, że o ile mi wiadomo, konstrukcja silnika wspomaga prawidłowe i wygodne sklejenie tej sekcji w modelu. Jest też opcja trzecia, ale jeszcze mniej warta wzięcia pod uwagę. Bo niby można otworzyć pokrywy osłony silnika, by wyeksponować zawartość
Do cięcia przygotowany jest nawet kadłub…
…a w osobnej wyprasce są nowe, zamienne pokrywy silnika…
…których wewnętrzna strona to obraz nędzy i rozpaczy
Dla chcącego jednak nie będzie i to wyzwaniem. Przede wszystkim dlatego, że można z tego zwyczajnie zrezygnować. Znacznie trudniej zrezygnować jest z kolei z innej, już na dobrą sprawę niezbędnej modyfikacji. Niby nieskomplikowanej, ale jednak nie takiej znowu łatwej. Chodzi o przeróbkę do wariantu H-0. Bo jak zapewne znawcy tematu pamiętają, a mniej nim zainteresowani być może dowiedzą się teraz, Dragon tak naprawdę zrobił jedynie wersję H-1. Różnice sprowadzają się przede wszystkim do wykończenia dolnej powierzchni skrzydeł. I żeby z H-1 zrobić H-0 niektóre linie trzeba zaszpachlować, a inne wyryć na nowo. Niby banał, ale jednak. By ułatwić ten proces, w instrukcji montażu znajdziemy szablony w skali
Nie rozumiem tylko, dlaczego wydrukowano je na odwrocie instrukcji montażu pozostałych sekcji miniatury…
…a nie na odwrocie fiszki z inwentaryzacją zestawu – z grubsza zbędnej
Jeszcze bardziej wygodnym szablonem (albo opcją dla leniwych, nierzadko stosowaną choćby przez Eduarda) byłaby kalkomania z imitacjami nowych linii. Tylko takie nalepki musiałyby być spore, a to niewątpliwie wpłynęłoby znacząco na koszt ich druku. Ten pewnie i tak był niemały, bo jak zwykle znajdziemy tu kalkomanie przygotowane przez Cartograf. A za nie płacić trzeba dewizami. Najlepiej takimi bez wad
Tak, by wad pozbawionych był również wydruk. I ten jest akurat bardzo dobrej jakości (choć wyzwania wielkiego nie stanowił, nie licząc drobniutkich napisów)
Pozwalają one na pomalowanie modelu w dwóch wariantach, przedstawionych na osobnej kolorowej wkładce
Numery farb niezbędnych do namalowania kamuflażu zebrano w sążnistej tabelce w głównej instrukcji budowy modelu- mamy tutaj większość najbardziej popularnych palet
I na koniec wreszcie, skoro instrukcja została wspomniana, to rzut oka i na nią. Jest to w zasadzie przedruk oryginalnego, dragonowskiego opracowania (choć prawdę mówiąc, miejscami wygląda raczej jak jego kserokopia)
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez Hobby 2000