1/48 GBU-53B w/ BRU-61 1/48
EDUARD – 648620
Kolejne i najnowsze żywiczne uzbrojenie od Eduarda. Najnowsze nie tylko jako produkt i dodatek modelarski ale i jako uzbrojenie samo w sobie. Szybujące bomby GBU-53/B Storm Breaker to precyzyjne uzbrojenie (naprowadzane nie tylko przy pomocy nawigacji GPS, inercyjnej, ale także laserowo, na podczerwień i radarowo) rażące punktowo wrogów demokracji (pod warunkiem że nie są opancerzeni zbyt mocno). Bombki (bo małe to, z głowicą ledwie 48 kg) weszły do służby amerykańskiego lotnictwa zaledwie we wrześniu 2020 roku. Obecnie, zdaje się, są przenoszone wyłącznie przez szturmowce F-15E Strike Eagle, choć docelowo mają znaleźć się w komorach uzbrojenia myśliwców F-22 Raptor oraz F-35 Ligthning, a także F/A-18 Super Hornet. Ciekawe co z F-16?
fot. ze strony: thedrive.com
F-35 (we wszystkich wersjach) ma otrzymać stosowne oprogramowanie pozwalające mu przenosić GBU-53 już w tym roku, więc są pewne szanse że i nasze polskie F-35 będą miały taką biżuterię dostępną, o ile naturalnie je kupimy.
Ok, co dostajemy w pudełku?
Zestaw zawiera 8 modeli bomb wraz z 2 pylonami BRU-61, na każdym można zaś podwiesić maksymalnie do 4 sztuk GBU-53.
Bombki jak i pylony odlane są w jednym kawałku, za wyjątkiem przezroczystych kopułek które trzeba precyzyjnie wkleić na głowicy bomby. Tak więc nie ma tutaj żadnej pracy z montażem żywic i ciapaniem się klejem CA. Samo malowanie też trudne nie jest, bo korpus tego GBU jest w zasadzie w jednolitym kolorze.
„Szkło” jest bardzo przejrzyste, wręcz krystaliczne, można więc się będzie pokusić o zasygnalizowanie sensorów pocisku, bo miejsca pod kopułką odrobinę jest i jeśli ktoś lub dłubać, to coś tam zapewne wepchnie.
Warto wspomnieć że GBU-53 Eduarda to nie jedyne miniatury tego uzbrojenia na rynku. Od kilku lat są dostępne zestawy z uzbrojeniem Menga, zawierające także i te bomby.
Czy warto? Mengowe podwieszenia są bardzo ładne i prawdę mówiąc, gdy się je tak zestawi z Eduardem, to różnice nie są jakieś porażające. Ale warto wiedzieć że mamy coraz więcej dodatków do wyboru.
Wróćmy jednak do czeskiego zestawu. Brassin Eduarda nie zawiera blaszek fototrawionych, a jedynie mały kartonik z kalkomaniami (tak, lepią się odrobinę, więc od razu po zakupie radzę zdjąć osłonkę). Kalkomanie jak na Eduarda są całkiem niebrzydkie, nawet napisy eksploatacyjne wyszły im całkiem przyjemne i nieco bardziej wyraźne niż zazwyczaj.
No ale w końcu to malutkie uzbrojenie, i tak dużo na nim nie będzie widać.
W pudełku znajdziemy jeszcze tradycyjną, eduardowską instrukcję. Tutaj mała dygresja: czeski producent ma zwyczaj w swoich żywicznych uzbrojeniach proponować różne konfiguracje montażu albo malowania. Tak jest też z GBU-53, gdzie pupkę bomby można pomalować na szaro albo złotym kolorem. Dlaczego? Po co? Czym się różni jedno od drugiego? O tym producent nigdy niestety nie pisze w swoich instrukcjach. A szkoda, bo taka informacja zaoszczędziłaby modelarzom szukania niezbędnej wiedzy w sieci.
Dariusz Żak
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard