1/48 IJN A6M5 Carrier Fighter Zero Model 52
(Mitsubishi, Mid Prod.)
Fine Molds – FZ01
Wielbiciele japońskiego lotnictwa, a w szczególności A6M Zero, maja ostatnimi laty prawie tak dobrze, jak fani niemieckiego Bf 109. Po serii Zer Eduarda, swoje A6m2b Zero wydała firma Academy, a z kolei Border Models zapowiedział A6m2 Zero w skali 1/35. Słowem, w temacie tego japońskiego myśliwca dzieje się całkiem sporo. Niespodziewanie, do wyścigu o rząd serc modelarzy stanął Fine Molds – japońska firma mająca na koncie tylko kilka modeli w skali 1/48 ( wszystkie to samoloty japońskie, ale raczej te rzadziej wybierane przez producentów modeli). Fine Molds zaproponował nowe opracowanie Zero w wersji A6M5 . To że nowe to nic (Eduard swoje już zapowiedział), to że w pełni ponitowane (co nie jest standardem w tej skali) to także betka. To, co ma znaczenie to, to że Fine Molds proponuje tym modelem zupełnie nowe podejście do budowy plastikowych miniatur.
Ale nie uprzedzajmy faktów, zacznijmy od początku, czyli od pudełka. Całkiem zgrabnego.
Ale o dziwo, mniejszego niż pudło Eduarda.
W środku plastiku nieprzesadnie wiele, bo przecież Zero to nie był jakiś przesadnie duży samolot.
Wewnątrz znajdziemy 3 woreczki – jeden główny z tzw. wszystkim. Co, moim zdaniem, jest pomysłem średnim, bo już na dzień dobry w woreczku znalazłem kilka części, które odpadły ze swoich ramek.Dalej mamy woreczek z ramą oszklenia.
I ostatni woreczek z drobiazgami przeznaczonymi do tej konkretnej wersji; Fine Molds wydał ten typ zero w wersji Early/Mid i Late.
W pudełku znajdziemy, oczywiście, także instrukcje w formie broszurki. Klasycznie, na stronie tytułowej znalazł się tak zwany rys historyczny maszyny.
Prosto i zwięźle zilustrowano w niej różnice pomiędzy wersjami A6m52 early/mid/late.
Instrukcja zawiera także zestawienie ramek, przyjrzyjmy się im zatem bliżej. Eduard co prawda nie wydał jeszcze tej wersji Zero, to jednak można porównać oba modele. Oczywiście nie pod względem mitycznych faktów w skali, a rozwiązań konstrukcyjnych i wykończenia detali miniatur.
Ramka A to kokpit, silnik usterzenie i różne drobiazgi.
Na pierwszy rzut oka, silnik wykonany jest na tyle szczegółowo, na ile pozwala na to technologia wtryskowa.
To pozytywne wrażenie pozostanie z nami nawet, gdy przyjrzymy się bliżej kształtowi i wykonaniu cylindrów. A mówią, że Makro to wróg modelarstwa!
I zdecydowanie wygrywa w porównaniu z silnikiem w modelu Eduarda.
Podłoga wygląda tak, jak powinna wyglądać podłoga kokpitu japońskiego zera.
Różnica pomiędzy Fine Moldsem a Eduardem jest nieznaczna – głównie w ogólnej ostrości detali.
Usterzenie poziomie wygląda rewelacyjnie. Mamy tutaj pierwszy kontakt z nitowaniem w wykonaniu japońskiego producenta.
Fotel pilota i rama za nim wyglądają poprawnie, nie widać na fotelu nadlewek za to pięknie wdzięczą się do nas wypukłe nity.
Fotel Eduarda nie wygląda dużo gorzej, choć wydaje się ciut grubszy niż ten Fine Moldsa.
Kolejne ramki, które wypadły z woreczka to ramki B, C, H M i K. Najbardziej interesujące – z uwagi na nowe podejście Fine Moldsa do projektowania modeli – będą ramki B, C i H.
Ramka B to gotowa sekcja ogonowa kadłuba. Tak, dobrze czytacie i dobrze widzicie. To nowe podejście Fine Moldsa, to elementy kadłuba, których nie musimy sklejać, szpachlować szlifować i martwić się o zanikające detale powierzchni
Zaprojektowany ten element jest w ten sposób, że odcięcie go od ramki wtryskowej i oszlifowanie miejsca łączenia nie powinno uszkodzić detali powierzchni.
Ramka C zawiera jeden element – sekcję kadłuba okrywającą kokpit. Prezentuje się ona równie dobrze, co cześć ogonowa. Detale są wyraźne, nigdzie nie widać nadlewek, czy choćby śladu po łączeniu form. Rewelacyjnie prezentują się linie podziału blach – ani specjalnie za głębokie ani za płytkie.
No dobrze ale jak to się składa? Specjalnie dla was wykonałem fit test kadłuba. Tak! to pasuje do siebie idealnie. Przyznam, że na taką zmianę konstrukcji plastikowej zabawki czekałem od dawna!
Ramka H to osłona silnika. Poziomem detali nie różni się prawie w ogóle od wersji Eduarda. Poza jednym drobnym aspektem….
Osłona Eduarda jest wykonana z dwóch oddzielnych połówek.
Ramka D to kratownica kokpitu, detale tegoż i śmigiełko.
Ramka J to głównie płat
A jeśli płat, to tak powierzchnia i jej wykończenie. Mogę pisać o delikatnych liniach podziału, nitach, wypukłościach i temu podobnych. Zdjęcia jednak przemówią lepiej:
Patrząc na to, jak wygląda kadłub i płat możemy stwierdzić, że Fine Molds detronizuje Eduarda w kategorii ‘Detale i wykończenie powierzchni’? Jeden Rabin powie, że tak, bo japoński producent proponuje delikatniejsze nitowanie i linie podziału niż zrobił to Eduard. Drugi Rabin stwierdzi, że niekoniecznie, bo te detale na płacie są zbyt delikatne i mało widoczne.
Dla porównania, jak wygląda ten element w wersji czeskiego producenta.
Ta mini rewolucja w projektowaniu plastikowych modeli, którą serwują nam Japończycy, nie kończy się na sposobie zaprojektowania i wykonania kadłuba. Oszklenie jest kolejną zmiana podejścia proponowaną przez Fine Molds. Otrzymujemy je w dwóch wersjach: klasycznej, czyli gotowego przeźroczystego elementu, który musimy zamaskować przed malowaniem.
I zupełnie nowej wersji, która wycina z równania konieczność stosowania masek. Oszklenie składa się bowiem z ramy osłony kabiny i wiatrochronu, takich jak na zdjęciach poniżej.
Oraz właściwego oszklenia czyli elementów wykonanych z przeźroczystego plastiku, które wklejamy do w ramy osłony kabiny.
I tyle w temacie części plastikowych. Wróćmy na moment do instrukcji, w której trafimy na ciekawostkę tak prostą i oczywistą, że nie rozumiem dlaczego inni producenci na to nie wpadli.
W instrukcji znajdziemy kody QR które kierują nas albo do szczegółowego omówienia danego elementu (i jego montażu), albo do sklepu, gdzie możemy zakupić dedykowany temu zestawowi dodatek
Taki jak ta metalowa rurka pitota i lufy działek.Instrukcję kończą propozycje malowań. Dokładnie dwóch, wręcz identycznych, zielono szarych.
Kalkomanie do tych malowań to mały arkusik.
Kolory na nim są żywe, a druk wyraźny.
Podsumowując, model japońskiego producenta to nowość pod każdym względem i według pierwszych sklejających, buduje się go z dużą przyjemnością.
Karol Konwerski
Standardowo po więcej zapraszam na Facts in Scale
Model do recenzji przekazał Hinomaru Hobby Kits
Dzięki za recenzje, z niecierpliwością czekam aż ten zestaw pojawi sie w polskich sklepach
To nie moja skala, ale mnie ta recenzja zaciekawiła, bo jest skomponowana, żeby zainteresować czytelnika, natomiast zaprezentowane rozwiązania technologiczne są nowatorskie i robią duże wrażenie.
Wygląda dobrze, aczkolwiek to z oddzielnymi ramami osłony kabiny to chyba sztuka dla sztuki. Póki nie wezmę w łapę to się tak czy owak nie przekonam na ile ta rama będzie odstawać od szyb – boję się że jednak za bardzo. Na początku na HLJ pojawiła się mega atrakcyjna cena – ale już zniknęła. A to się na Świecie pokazuje to już tak fajnie nie wygląda (jesteśmy blisko trzykrotnej ceny Edka). A Edek jest tak czy owak zarąbisty. Pewnie ze wzgl. na ukazanie się tego Fine Moldsa Edek przyspieszył wydanie A6M5 w bardzo atrakcyjnym secie Dual Combo (wraz z A6M2-K w barwach jednostek samobójczych). Będzie w kwietniu.