1/48 L-4 Grasshopper
“From Africa to Central Europe”
Special Hobby – SH48218
Nie wiem jak wy, ale ja się ostatnio czuję, jakbym się przeniósł jakieś 35 lat wstecz – Rosjanie znów prowadzą wojnę na wschodzie, w kinach leci Top Gun i dwóch największych czeskich producentów właśnie rozpoczęło produkcję moich dwóch najbardziej ulubionych modeli z dzieciństwa – Avii CS-199 i Pipera J-3 Cub / L-4 Grasshopper. Brakuje już tylko wielkiego krachu na rynkach finansowych. Obym nie wykrakał…
Trochę historii…
Malutkiego szmacianego Pipera J-3 “Cub” lub po wojskowemu L-4 “Grasshopper” zna chyba każdy fan lotnictwa lub/i modelarz – ale jeśli należycie do generacji ciut młodszej, to wam o nim pokrótce opowiem – jego historia jest ściśle związana firmą Taylor Aviation, należącej do G.C. Taylora, która później przekształciła się w Piper Aircraft. To właśnie William T. Piper przyciągnął do siebie konstruktora Waltera Jamouneau, który zmodyfikował już istniejący Taylor E-2 z otwartą kabiną i tym powstał ikoniczny J-3 Cub.
Po rozpoczęciu drugiej wojny te samoloty “dla każdego” odgrywały rolę rozpoznawczo-obserwacyjną, a nawet straszyły niemieckich czołgistów wyposażone w bazooki. Ale co najważniejsze – służyły jako podstawowy samolot szkoleniowy – to właśnie Piperom aż 80% pilotów wdzięczyło za swoje skrzydła.
Wiele J-3/L-4 przeżyło wojnę, często znalazły się w rękach właścicieli prywatnych lub aeroklubów na całym świecie, w tym w Polsce i Czechosłowacji. Kiedy produkcja się zakończyła się, powstawały repliki. Dlatego nawet dziś, ponad 80 lat od powstania pierwszej sztuki, można J-3/L-4 nadal zobaczyć na niebie.
Model
Jak to już bywa, samoloty bez uzbrojenia rzadko cieszyły się zainteresowaniem pośród firm modelarskich (ale coś ostatnio ruszyło). Nie inaczej jest tak w przypadku J-3/L-4. Pod koniec lat 70-tych, na tamte czasy innowacyjny, Heller przyszedł na rynek z modelem J-3 w skali 1/50. Formy później trafiły w ręce czechosłowackiej firmy Směr i modele z nich są produkowane do dziś. W jakim są teraz stanie nie chcę nawet pomyśleć. Dla wielu ten malutki i bardzo prosty model często otwierał drzwi do skali większej niż mainstreamowa 1/72. Dekadę później pojawił się też Hobbycraft w prawilnej skali 1/48, ale w postkomunistycznej części Europy przez ponad 30 lat nadal rządził Směr.
Dopiero w 2022r. czeska firma Special Hobby wprowadza na rynek nowy model J-3/L-4. Spójrzmy zatem, czy udało się zdetronizować leciwy Směr.
Pierwszym wydaniem Pipera jest wariant L-4. Małe pudełko skrywa tylko dwie ramki z szarego plastiku, jedną ramkę z częściami przezroczystymi, blaszkę z elementami fototrawionymi, kalkomanie, instrukcję i nawet jeden element żywiczny.
Ramki i model są podzielone tradycyjnie, tak jak można by się było spodziewać po prostym w konstrukcji samolocie.
Średnioszary plastik jest miękki, ale nie gumowaty, jak temu jest chociażby u Mi-24 Zvezdy.
Udało mi się wypatrzeć drobną zdradę na połowach skrzydła – na krawędzi dolnej części są widoczne jakby fale, które wyglądają jak problem z wtryskiem. Na szczęście te części są tak skonstruowane, że wystarczy je lekko przeszlifować na desce z papierem ściernym i problem znika. Przy okazji uzyskamy jeszcze bardziej cienką krawędź spływu. Usunąć będzie trzeba też ślady po wypychaczach.
Natomiast samo poszycie nie budzi wątpliwości. Szkoda, że producent nie przyłożył się bardziej do polerki form, w niektórych miejscach widoczne są schody po frezowaniu. Jeśli mógłbym pomarzyć – wolałbym odcięte stery wysokości i kierunku.
Kontynuując przegląd, naprawdę trudno mówić o jakichś detalach, bo Piper jest prosty (w 1/1 i w 1/48) jak przysłowiowy cep. Ale trzeba przyznać, że tam gdzie było to chociaż trochę możliwe, w Special Hobby starali się jakiś tam drobiazg wcisnąć – koła mają nawet w plastiku napis na kołpakach, silnik Lycoming wygląda sympatycznie, jest sporo drobnicy w kabinie (akumulator, gaśnica, radiostacja…), dodatkowa blaszka z zegarami to przyjemny bonus. Tym bardziej, że Pipera można zbudować z otwartym bokiem kabiny, więc coś tam nawet będzie widać.
I widać będzie fajnie, bo kokpit to jedna duża szklarnia. Elementy przezroczyste są klarowne, nie są grube i jeżeli zauważyliście paski na szybkach, to uwierzcie, na żywo ich nie widać. Ale dla tych, którzy mają ochotę, mogą je dodatkowo przepolerować. Na ich jakość również nie ma wpływu lekkie ugięcie ramki – jest to spowodowane brakiem dolnej belki.
Oprócz deski znajdują się na blaszce też pasy dla pilota i uchwyty. Niezbyt udało się wydrukować zegary na folii imitującej zegary – są kompletnie zlane w całość. Tutaj skorzystałbym z cyferblatów znajdujących się na arkuszu kalkomanii.
Kalkomania drukowana przez Eduarda nie zaskakuje i nie rozczarowuje. Myślę, że na ten temat było napisane już wiele, ja nadal do fanów nie należę. Faktem jest, że naprawdę małe znaczki są wydrukowane dobrze, te większe zaś cierpią na już znaną chorobę – rasteryzację. Ale można z nich też zrywać bezbarwną kliszę, czego nie można powiedzieć o klasycznej kalkomanii. Więc są plusy. Z ciekawostek warto wspomnieć o drugim arkuszu z napisem U.S. ARMY, który w pudełku znalazł się najprawdopodobniej po uwagach modelarzy.
No i zupełną rozpustą w tym modelu jest drobniutka chłodnica gaźnik z żywicy koloru pomarańczowego. Czy o niej zapomnieli, czy chcieli zrobić dokładniej – nie wiem, ale jest i cieszy.
Skoro wspomniałem już o dużej szklarni, warto zaopatrzyć się jeden z dwóch zestawów waloryzacyjnych, firmy córki – CMK, które trafiły w moje ręce – obustronne maski.
1/48 L-4 Grasshopper -Inside/Outside Mask
CMK – M48007
Nie liczyłem, ale tak na oko, na samo tylko oszklenie jest tyle masek, co model ma części. Więc jeżeli nie chcecie spędzić weekendu na klejeniu i tygodnia na przeklinaniu, to maski wrzucajcie do koszyka od razu!
1/48 L-4 Grasshopper – Main Wheels
CMK – 4452
Ja dorzuciłem też koła żywiczne – są piękne, z ugięciem, które te opony baloniaste po prostu muszą mieć. Na dodatek jest na nich też delikatnie zaznaczony bieżnik i napisy po bokach.
Ciekawą propozycją jest również zamiennik silnika
1/48 L-4 Grasshopper Engine (Continental O-170-3)
Do modeli Special Hobby
Special Hobby – P48002
To naprawdę wysokiej jakości wydruk 3D. Silnik ma większość instalacji gotowych do malowania
Nie będzie też zaskoczeniem, że nawet jeśli plastikowy element jest nawet niezły, to jego zamiennik bezdyskusyjnie wygrywa ilością i jakością szczegółów
Oczywiscie są i pewne drobne niedogodności – pomijając czasem niełatwe usunięcie podpór druku. Aby zamontować nową osłonę trzeba też ciąć kadłub
Wracając do modelu – producent nie tylko dorzuca kilka drobiazgów już w pudełku i oferuje różne dodatki, ale w instrukcji znajduje się też informacja jak model dalej waloryzować – chociażby przez dodanie kilku naciągów czy anteny – wszystko z podanymi średnicami niezbędnych materiałow. Początkujący i doświadczeni modelarze docenią część instrukcji w kolorze, co ułatwia orientację i pozwoli uniknąć błędów w malowaniu.
Skoro o błędach mowa – pisałem o kalkomanii U.S. ARMY – jest o niej mowa w erracie.
Co do wyboru kamuflaży, to mamy tutaj cztery samoloty różniące się głównie oznaczeniami i pasami inwazyjnymi. Samolotów cywilnych tutaj nie ma, stały się one tematem innego wydania – Piperów europejskich i powojennych (SH48222).
Jak pewnie się już domyśliliście, bardzo się cieszę, że nowy Piper w ogóle powstał. Bo ile można kleić meserszmitów. Model Special Hobby to bardzo solidna propozycja i mam nadzieję, że nie tylko dobrze wygląda, ale również dobrze się klei. Czy zdetronizował Směr? Moim zdaniem tak, ale stary model ma nawet dziś kilka mocnych stron. O nich opowiedziałem jednak w osobnym artykule. 🙂
Marian “Atlis” Cihoň
Marianie “Atlisie”… Ta drukowana drobniutka chłodnica to gaźnik jest 🙂
Pozdrawiam
Daniel “Tytus”
Poprawione, dzięki.
to właśnie Piperom aż 80% pilotów __wdzięczyło__ za swoje skrzydła.
???
No i zupełną rozpustą w tym modelu jest drobniutka chłodnica gaźnik z żywicy koloru pomarańczowego. Czy o __niej__ zapomnieli,
???
nca to prawda.Cyt. ” Dekadę później pojawił się też Hobbycraft w prawilnej skali 1/48, ale w postkomunistycznej części Europy przez ponad 30 lat nadal rządził Směr.”
Nie do końca to prawda. Ja bez problemów kupiłem model HobbyCrafta w warszawskim sklepie “Pod Orłami” na rogu Grójeckiej i wtedy Wery-Kostrzewy a teraz Bitwy warszawskiej 1920roku.
2xUSA i 1xIzrael.