1/48 MI-24V/VP
SOVIET ATTACK HELICOPTER
ZVEZDA – 4823
O tym świeżym modelu Zvezdy było ostatnio głośno. Zawartość pudełka opisał Kamil w recenzji, zaś ja postanowiłem wziąć szybko ten zestaw na warsztat i podzielić się z Wami moimi odczuciami z budowy – prosto z pudła, bez użycia żadnych dedykowanych dodatków, których w międzyczasie pojawiło się dość sporo. I cały czas przybywa, więc i nimi kiedyś się zajmę. Mi-24 należy do moich ulubionych maszyn, więc zapał był. A że jestem fanem skali 1/48, wcześniej wyboru wielkiego nie miałem i zbudowałem sobie Hinda ze stareńkiego zestawu Monogramu, z licznymi przeróbkami. Zdecydowałem więc, że model Zvezdy zbuduję w wersji WP w malowaniu Rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Dlaczego? Bo wiem, że kiedy skompletuję wszelkie dodatki, zabiorę się za budowę Mi-24W w polskim malowaniu, a wersję D, jak wspomniałem, mam już w kolekcji z Monogramu.
Po wstępnych oględzinach kokpitu stwierdziłem, że jest dość ubogi. Postanowiłem zatem wykorzystać figurki pilotów, aby go wizualnie wypełnić. Od nich też zacząłem prace.
Złożenie ich nie było zbyt skomplikowane i poszło dość szybko. Zdecydowałem, że od razu je pomaluję. Najpierw zagruntowałem je czarną farbą.
Następnie aerografem naniosłem kolor bazowy AK3081 z figurkowej linii AK-Interactive.
W kolejnym etapie rozjaśniłem figurki kolorem AK3082, również za pomocą aerografu.
Krok trzeci to cieniowanie pędzlem z wykorzystaniem w/w kolorów oraz AK 3083.
Nadszedł czas na pomalowanie pasów i zabezpieczenie całości lakierem bezbarwnym.
Co prawda uczono mnie, że przy malowaniu figurek w zasadzie nie powinno stosować się washa, ale tu zrobiłem odstępstwo. Postacie pilotów nie będą zbyt widoczne, dlatego postanowiłem nie marnować czasu na zbytnie ich dopieszczanie.
Farbami firmy Lifecolor pomalowałem twarze i dłonie.
Na końcu pokolorowałem hełmy, przesłony i sprzączki.
W miarę możliwości przygotowałem sobie wszystkie elementy wnętrza, aby móc pomalować je za jednym napełnieniem zbiorniczka aerografu danym kolorem.
Na tym etapie wspomnę, że producent proponuje nam dwa warianty budowy – “pootwieranej” (nie trzeba wszystkiego) i “zamkniętej”. Ja zdecydowałem się na wersję zamkniętą z dwóch powodów. Po pierwsze, nie przepadam za pootwieranymi modelami, ponieważ zakłóca to ich bojową sylwetkę. Po drugie, aby wyeksponowane wnętrze cieszyło oko, trzeba dokonać sporo przeróbek i waloryzacji, a ja trzymałem się założenia “prosto z pudła”.
Malowanie wnętrza zacząłem od podsufitki i siedzisk w przedziale desantowym. Przed dalszymi pracami elementy te zostaną zamaskowane.
W dalszej kolejności pomalowałem czarnym kolorem odpowiednie detale, gdzieniegdzie zrobiłem też lekkie cieniowanie.
Dominującym kolorem wnętrza jest jasnoszary. Ja użyłem w tej roli farbki Mr. Color C308.
W kokpicie odpowiednie panele pomalowałem na charakterystyczny kolor “turkusowy”, wykorzystując farbę AK2301. Niestety, obiektyw mojego aparatu widzi ją bardziej niebieską niż zielonkawą.
Przekładnię pokolorowałem farbą Mr. Color C118.
Niech nie dziwi fakt, że mimo budowania wersji “pozamykanej” przygotowałem elementy silnika – ze względu na sposób montażu rur wydechowych i wlotów powietrza (robię wersję bez filtrów) konieczne jest wklejenie głównego elementu. Musiał zostać więc pomalowany. Jako koloru bazowego użyłem AK480 Dark Aluminium z palety Xtreme Metal.
Do jego ożywienia i imitacji śladów eksploatacji zastosowałem kolejno kolory Alclad 2: ALC-113 Jet Exhaust, ALC-121 Burnt Iron i ALC-104 Pale Burnt Metal.
Teraz wybrane sekcje mogłem połączyć w całość i zabezpieczyć błyszczącym lakierem bezbarwnym.
Po wyschnięciu naniosłem kalkomanie z instrumentami, zapuściłem też washe. Oto efekt tych zabiegów:
Całość wnętrza zawerniksowałem bezbarwnym matem.
Przed sklejeniem kadłuba wpasowałem elementy na sucho, aby sprawdzić, czy wszystko pasuje. Było ok!
Trzeba pamiętać, aby wkleić od środka okienka w przedziale desantowym. Na szczęście pasują doskonale.
Elementy wnętrza trafiły na swoje miejsce i mogłem zamknąć połówki kadłuba. Przygotowałem sobie również boki i “podłogę” kokpitu, które przykleję w następnym etapie.
Tutaj zderzyłem się z problemem, o którym ostrzegał Kamil w swojej recenzji. Linie podziału zanikają lub w ogóle ich praktycznie nie ma. Skończyło się “przyjemne sklejanie” – dla mnie odtwarzanie linii podziału jest żmudne i niewdzięczne. Tu większość jest do poprawy. Proste linie to jeszcze nie problem, ale wszelkie małe detale i klapki inspekcyjne to… szkoda gadać. Coś w tym temacie Zvezdzie nie wyszło. To nie jest jakość, do której zostaliśmy ostatnimi czasy przyzwyczajeni.
Pasowanie elementów było doskonałe, lecz linie łączeń elementów plastikowych nie przebiegają w miejscach podziału blach. Biegną środkiem i należy to zaszpachlować i wygładzić tak, aby nie było śladu. Oczywiście przy tej czynności ścieramy również okoliczne linie, które należy później odtworzyć. Czy nie dałoby się inaczej?
Należało te elementy obrobić, zresztą jak i całą bryłę kadłuba. Szpachli praktycznie nie trzeba było używać. W paru miejscach większe szpary zalałem klejem cyjanoakrylowym. Cała obróbka, czyli szlifowanie spoin, polerowanie i odtwarzanie linii podziału, jak również innych mniejszych detali powierzchni, zajęła trochę czasu.
Do właśnie takich detali użyłem szablonów z Royal Model. Wszystkie przeryte linie zalewałem delikatnie rzadkim klejem Tamiya. Oczyszcza wyryte kanaliki i je utrwala.
Były elementy, na których w ogóle brakowało linii podziału. Trzeba je było wykonać samemu.
Ale nie ma co biadolić. Nikt nie mówił, że modelarstwo jest łatwe i przyjemnie :-). Należało przygotować resztę elementów, które miały być stopniowo doklejane do kadłuba.
Zanim przykleiłem węzły uzbrojenia pod skrzydłami, pomalowałem odpowiednie powierzchnie w kolorze aluminium. Następnie zamaskowałem je taśmą Tamiya.
Teraz mogłem je spokojnie dokleić do reszty. Płatowiec nabierał kształtu.
Przyszedł czas na oszklenie kabin. Niestety producent nie przewidział żadnego wyposażenia, które jest montowane wewnątrz na ramie (np. głowice celowników, charakterystyczne wentylatory, które były nawet w starym Monogramie). Przeźroczystość jest całkiem dobra.
Osłony należało zamaskować przed malowaniem. Taśma maskująca i ostry skalpel załatwiły temat.
Przykleiłem owiewki do kadłuba. To samo zrobiłem z osłonami silnika i wlotami powietrza.
Według instrukcji następną sekcją modelu do obrobienia było podwozie. Przygotowałem golenie, koła i klapy.
Na oponach imitacje bieżnika też były praktycznie niewidoczne. Po lekkim przeszlifowaniu spoin powstałych po sklejeniu połówek zniknęły całkowicie.
Kolejnym krokiem był montaż uzbrojenia…
…i innych drobnych detali.
Egzemplarz, który wybrałem, nie posiadał rozpraszaczy ciepła EWU. Niemniej jednak w modelu są one uwzględnione i dość fajnie odwzorowane. Postanowiłem, że je pokażę.
Przy sklejaniu wirnika głównego nie było najmniejszych problemów. Też jest dość ubogi i na pewno przyda się parę waloryzacji. Choćby przewody hydrauliczne, których imitacje posiadał nawet wspomniany wcześniej stary model Monogramu.
Wirnik ogonowy również nie przysporzył żadnych problemów.
Tym sposobem miałem wszystko wycięte z ramek i obrobione. Można było zatem przystąpić do procesu malowania.
Zacząłem od czarnego preshadingu.
Białym kolorem rozjaśniłem panele i zrobiłem nieregularne smugi.
Dopełniłem to wszystko jeszcze nieregularnie naniesionymi ciemnoszarymi wężykami.
Przed nałożeniem koloru głównego właściwymi kolorami natrysnąłem końcówki wirników. Po wyschnięciu zamaskowałem je.
Moją replikę postanowiłem wykonać w malowaniu nr 3, zaproponowanym przez producenta.
Kierując się opisem i zdjęciami oryginału, zdecydowałem, że jako koloru bazowego użyję farby Mr. Color C332. Natrysnąłem ją na cały model cienką warstwą, tak aby nie zakrywać wcześniej położonego preshadingu.
Krawędzie natarcia wirników są białe i częściowo w kolorze aluminium. Misterne maskowanie pomogło osiągnąć zamierzony cel.
Gdy całość sobie schła, pokolorowałem wszelkie drobiazgi. Tym samym model był pomalowany i mogłem go zabezpieczyć błyszczącym lakierem.
Rozpocząłem proces nakładania kalkomanii, których nie było mało…
…ale poza tym, że zajmuje to sporo czasu, nie było najmniejszych problemów. Bardzo dobrze reagowały z płynami Microscale Set i Sol.
Po całkowitym wyschnięciu kalkomanii ponownie zabezpieczyłem cały model lakierem bezbarwnym.
Tym samym rozpocząłem zabawę z łederingiem. Na pierwszy ogień poszedł specyfik A.MIG-1611 PLW Black Night. Zapuściłem go we wszystkie linie podziału blach.
Po wyschnięciu nadmiar emalii zebrałem patyczkiem do czyszczenia uszu. Następnie metodą “suchego pędzla” jasnoszarym kolorem rozjaśniłem niektóre krawędzie.
Uzyskane efekty ponownie zabezpieczyłem lakierem błyszczącym.
Do zrobienia śladów zabrudzeń i kurzu użyłem specyfików firmy AK-Interactive z serii Dust & Dirt Deposits, a konkretnie AK4062 Light Dust i AK4061 Sand Yellow. Naniosłem je na model aerografem w wybrane miejsca tam, gdzie moim zdaniem mógł zbierać się brud. Zdjęcia prawdziwych maszyn także pomogły w ich ustaleniu. Po wyschnięciu specyfików, patyczkami do czyszczenia uszu zebrałem ich nadmiar.
Uzyskany efekt zadowalał mnie w pełni.
Końcowym akcentem było pokrycie całego modelu bezbarwnym lakierem matowym.
Teraz pozostało tylko pigmentami “pogłębić wizualnie” ślady eksploatacyjne i zabrudzenia, i…
…po doklejeniu uzbrojenia model był gotowy.
Wnioski końcowe… Na pewno dobrze, że jest. Do spasowania części nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Przeskalowanie ze skali 1/72 do 1/48 nie jest zbyt fortunne, tym bardziej, że ostatnie modele Zvezdy w 1/48 są naprawdę bardzo szczegółowe. Przy Mi-24 mam odczucie, że nie jest to to, na co liczyliśmy. Brak nitowania można przeboleć. Można je w prosty sposób dorobić, choć są jego zwolennicy i przeciwnicy. Najbardziej rozczarowują praktycznie niewidocznie linie podziału płatowca. Ich odtwarzanie jest naprawdę niewdzięczne i żmudne. Jak byśmy się nie starali, to końcowy efekt nie będzie taki, jak “fabryczny”. Słaby jak na tą skalę poziom zdetalowania miniatury na pewno będzie można nadrobić przy pomocy różnych zestawów waloryzujących, które postaramy się na bieżąco opisywać. Dla bardziej doświadczonych modelarzy wykorzystanie ich nie będzie stanowiło problemu. Jak do tego dodadzą trochę swoich przeróbek i dodatków, model może być tzw. “dziełem życia”. Ale… prosto z pudła też się broni i może cieszyć oko. Jak myślicie?
Pozdrawiam
Piotr “Słoma” Słomiński
Excelentes modelos en 1/48
Świetnie zrobiony model! Najbardziej podoba mi sie w Twojej pracy, że techniki malowania pancerki dało się mniej lub bardziej bezpośrednio przenieść do modeli lotniczych. Zaprezentowanie HINDa jako “odpowiednika”PzKfw IV w dosyć niewdzięcznym Panzergrau wyszło perfekcyjnie.
Bardzo się cieszę że Ci się podoba. Chciałem odejść od klasycznego “plamkowego” kamo.
Zanabylem zaraz jak wyszło. Plus trochę dodatków upiększających i kalkomanie polska. Obecnie czekam na UB-32A-24 żywiczne bo te w zestawie to “bida z nyndzom”. Linie podzialu i plus nity do zrobienia. Jest troche roboty ale ja to lubię. Mieszkam blisko 56 Bazy lotniczej w Latkowie więc zrobie w ichnim malowaniu.