The Tiger and the Pussycats
1/48 Königstiger – Tamiya
Historia zaczyna się 28 sierpnia 1944 roku w Normandii, kiedy to resztki 1./s.SS-Pz.Abt.101 kontratakowały w kierunku Montgison. W pobliżu Sailly, Königstiger dowodzony przez SS-Unterscharführera Wernera Wendta został trafiony ogniem przeciwpancernym. Niezbyt groźnie, ale jednak spowodowało to problemy z silnikiem. W konsekwencji czołg został porzucony w polu. Jednak na tyle blisko cywilizacji, że stał się wcale popularnym obiektem fotografii dla lokalsów. Wśród owych zdjęć popularne jest choćby to, które stało się inspiracją do niniejszej pracy
Warto tutaj dodać, że obecnie ten właśnie czołg jest eksponowany w muzeum broni pancernej w Saumur. Dzięki temu mogłem dość dokładnie odtworzyć wzór Zimmeritu na pancerzu, choć widać, że miejscami był on łatany przez konserwatorów. Tak czy inaczej, zainspirowany fotografią archiwalną, w pierwszej kolejności wybrałem skalę – 1/48. W ślad za tym wyborem przyszła oczywista selekcja zestawów. Jako baza, Königstiger z Tamiya. Dodatkowo zaopatrzyłem się w komplet elementów fototrawionych z Voyagera, metalową lufę RB oraz liny holownicze Eureka XXL. Te ostatnie dedykowane co prawda Tygrysowi I, ale pasujące do Tygrysa II doskonale.
Aby dopasować miniaturę do oryginału, przede wszystkim musiałem zrobić samodzielnie Zimmerit. Modyfikacji wymagały też uchwyty sprzętu saperskiego, gdyż planowałem zrobić je puste, bez narzędzi.
Prace zacząłem od przyklejenia do metalowej wanny plastikowych elementów osłony transmisji. Szczeliny na łączeniu wyszpachlowałem cyjanoakrylem
Następnie zabrałem się za tylną płytę. W pierwszej kolejności, kawałkami ramki rozciągniętej nad ogniem wypełniłem wszystkie otwory montażowe
Użyty do tego celu jako spoiwo cyjanoakryl zadziałał jak szpachlówka, wiec wystarczyło odciąć nadmiar plastiku i wyszlifować powierzchnie pilnikiem
W tak przygotowanym elemencie wywierciłem otwory do skonstruowania uchwytów na szekle
Z polistyrenowych profili i kawałków blaszki ze składu przydasiów odtworzyłem mocowania elementów wyposażenia
Gotową płytę przykleiłem do wanny. Co warto podkreślić, igłą zaznaczyłem granice osłon rur wydechowych, co miało być pomocne na kolejnym etapie
Próbną serię imitacji Zimmeritu postanowiłem zrobić z Green stuffu. To nie jest najlepszy materiał do tego celu, ale ma tę zaletę, że nawet utwardzoną masę można bez większego problemu oderwać od plastiku. Zależało mi na sprawdzeniu, czy samodzielnie wystrugane narzędzia są odpowiednie, a testy lepiej prowadzić w warunkach odwracalnych. Najpierw zatem cieniutką warstwę tej dwuskładnikowej masy rozprowadziłem po powierzchni
Niezwłocznie potem samodzielnie zrobionym narzędziem (odpowiednio spreparowanym patyczkiem polistyrenowym) nagniotłem wzór Zimmeritu
Wszystkie koła posklejałem, oszlifowałem, a następnie zamocowałem na wannie. Jako tymczasowej spoiny użyłem fluidu maskującego
Na podwoziu mogłem ułożyć gąsienice. Sklejając je trzeba uważać, by nie przykleiły się do kół
Tym sposobem otrzymujmy kompletne pasy gąsienic gotowe do malowania. Także koła mogłem mieć na kolejnych etapach osobno, co jest pomocne przy tej konstrukcji układu jezdnego
Tamiya w swoich modelach w skali 1:48 pozwala sobie czasem na zbyt duże uproszczenia. Tu na przykład pominięte są płyty nad kołami. Musiałem zrobić je samodzielnie z polistyrenu 1 mm
Dwie podłużne płytki skleiłem ze sobą tymczasowo niewielkimi kroplami cyjanoakrylu i przyciąłem na odpowiedni kształt. Uzyskałem w ten sposób dwa jednakowe elementy
Następnie w każdym z osobna wyszlifowałem krawędzie tak, by pasowały do skośnych płyt kadłuba
Gotowe nadkola przykleiłem do górnej połowy kadłuba
W górnej połowie kadłuba musiałem usunąć błotniki oraz narzędzia
Zaszpachlowałem wszelkie otwory montażowe. Przykleiłem też podstawy z polistyrenu 0.25 mm pod wszelkie detale, które miały wystawać ponad poziom Zimmeritu
Tak przygotowane połówki kadłuba mogłem skleić ze sobą i zaszpachlować łączenia
Przygotowałem też wieżę. Zmodyfikowałem tylny właz oraz dodałem detale mocowania zapasowych gąsienic
Plastikowa lufa w modelu jest bardzo uproszczona. Wymieniłem ją zatem na metalowy produkt RB
Aby poprawić przyczepność farby do aluminium, zmatowiłem powierzchnię lufy za pomocą drobnego papieru ściernego
Na odpowiednio przygotowanym kadłubie mogłem zabrać się za lepienie Zimmeritu. Poszczególne fragmenty powierzchni najpierw pokrywałem cienką warstwą Magic Sculpa, a następnie wygniatałem wzór
Na tym etapie mogłem zabrać się za detale. Z drutu ołowianego 0.3 mm zrobiłem imitację instalacji elektrycznej lampy
Uchwyty we włazach wymieniłem na metalowe
Dość pracochłonny był montaż drobnych blaszek. Większość z nich to elementy z zestawu Voyager. Musiałem jednak użyć również resztek blaszek ze składziku czy różnych profili polistyrenowych. Mocowanie gaśnicy pochodzi z zestawu Haulera
Elementy fototrawionych błotników zlutowałem w całość
Od spodu dodałem też kawałki plastiku ułatwiające późniejsze przyklejenie błotników do kadłuba
Nawierciłem też ogniwa zapasowych gąsienic. W otworach umieściłem drut 0.4 mm
Wszystkie elementy czołgu były gotowe do malowania
KFS
Malowaniu i pracom nad winietą poświęcony jest kolejny wpis
Przy okazji uwadze polecam galerię gotowego modelu
P.S”. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to