1/48 SH-2G Super Seasprite
Kitty Hawk – 80126
Wybór malowania ze Smokiem Morskim był oczywisty. Nie chodzi tu nawet o to, że to polska maszyna, i widok szachownic powoduje u mnie szybsze bicie serca. Szczerze mówiąc, nie budzi to moich szczególnych emocji. Niemniej jednak obiektywnie przyznać trzeba, że to całkiem atrakcyjna grafika. A właśnie dlatego, że to maszyna polska, miałem łatwiejszy dostęp do w miarę dobrej dokumentacji zdjęciowej. A dobre kwity to podstawa sukcesu, nawet najmniejszego.
Budowa
Jeszcze zanim zabrałem się za model, zgromadziłem kilka dodatków. Wiedziałem bowiem, że czekają mnie różne korekty i waloryzacje. Pomijając typowe dla każdego modelu uproszczenia, musiałem zadbać o detale charakterystyczne dla maszyn używanych przez polskie lotnictwo. W tym o korektę kalkomanii, bo te z zestawu zawierały dość śmieszne literówki. Niektórzy twierdzą, że mają też bardzo zły odcień, ale ja tam aż takim purystą nie jestem, choć istotnie, te z modelu są mało akuratne. Z tym jednak łatwo sobie poradzić na etapie malowania. Prócz modelu KH miałem zatem komplet blach Eduarda, do tego dwa zestawy masek tegoż producenta, kalkomanie z manufaktury PZL Adamsky oraz świetną tablicę przyrządów Yahu Models. Nie tyle bardziej poprawną, co po prostu ładniejszą niż ta z zestawu czeskiej produkcji.
Już na wstępie spotkałem dość paradny błąd w modelu. Okazuje się bowiem, że imitacja ryflowania podłogi w przedziale cargo jest zrobiona na odwrotnej stronie, niż powinna
W gruncie rzeczy to nawet lepiej, ponieważ planując montaż blach, w tym podłogi, musiałem powierzchnie dokładnie wyszlifować. O tyle łatwej, że nie musiałem ścierać ryflowania, a antypoślizgowa powierzchnia sprawiała, że element lepiej trzymał się dłoni podczas prac
Aby bezpiecznie zamocować dużą blachę podłogi kabiny pilotów, najpierw zaznaczyłem jej kształt na plastiku, przymierzając do uplasowanej tam ściany
Następnie powierzchnię, do której miała przylegać, posmarowałem klejem Roket Plastic Glue z Deluxe Materials. Zmiękczony w ten sposób plastik daje tymczasową spoinę, dzięki której można bezpiecznie pozycjonować element…
…by dopiero na końcu krawędzie zalać rzadkim cyjanoakrylem – na przykład niezastąpionym w tym zadaniu Roket Hot
Warto podkreślić, że Eduard projektując blachy często powiela i utrwala błędy producenta plastiku. Tu jednak widać, że zadanie domowe zostało odrobione, i w komplecie do tylnej części mamy elementy, których w modelu nie ma, a być powinny. W tym chociażby duży regał na sprzęt elektroniczny. Wszystkie te elementy chciałem lutować, dlatego też nie przyklejałem na razie metalowej tylnej podłogi do plastiku
Dopiero gotowy segment zamocowałem na stałe. Przy okazji upewniłem się, że nie będzie problemów z wklejeniem ściany dzielącej przód z tyłem. Oraz czy wszystko mieści się w kadłubie
Komputer na ścianie cargo przygotowałem do zamontowania blachy po jego pomalowaniu – czyli usunąłem wystające elementy pulpitu. W podobny sposób przygotowałem inne segmenty, w tym deskę rozdzielczą w kabinie pilotów
Skleiłem też wszystkie fotele. Nie mocowałem jednak pasów, gdyż te – będące kolorowymi blaszkami – planowałem dodać na końcu
Nieco więcej uwagi wymagała tylna ławka. Zdania co do tego, czy w polskiej wersji znajduje się ona na wyposażeniu, są podzielone – ja zdecydowałem się wykorzystać elementy zaoferowane w blaszkach Eduarda. Farba z siedziska zaczęła odłazić podczas wyginania, więc usunąłem ją całkiem
Wiszące pionowo siatki uformowałem zaokrąglonym trzonkiem grubego pędzla na kawałku gąbki
Żeby zmieścić je we właściwym miejscu, trzeba było powyginać je bardzo mocno
Instrukcja montażu pedałów orczyka nie była do końca czytelna, ale z pomocą zdjęć oryginału ostatecznie uporałem się z detalami kabiny pilota
Uznałem, że niektóre kolorowe panele łatwo będzie zamaskować, zatem przykleiłem je jeszcze przed malowaniem
Każdorazowo upewniałem się, że wnętrze nie przeszkadza w złożeniu ze sobą połówek kadłuba
Następnie zabrałem się za wspomniany kadłub. Najpierw, zgodnie z instrukcją, wkleiłem wnęki podwozia…
…po czym zorientowałem się, że instrukcja sugerowała użycie nie tych detali, co potrzeba. Na szczęście ich wymiana obyła się bez strat
Następnie z wnętrza usunąłem ślady po wypychaczach. Również z drzwi, które wymagały dobrego dopasowania do otworu.
Przy okazji usunąłem też ślady po wypychaczach z pozostałych drzwi. Ponieważ to dość cienkie elementy, zrobiłem to nie wycinając ich z ramek
Drzwi zamontowałem na sucho, a następnie miejsce styku zalałem niewielką ilością Roket Plastic Glue
Systematyczne sprawdzanie spasowania pozwoliło mi na czas odkryć, że tylna ściana skrzynki z bojami koliduje z fototrawioną szafą. Dlatego musiałem ten element mocno odchudzić
Skoro tyle nasiedziałem się nad wnętrzem, uznałem, że je wyeksponuję odsuwając drzwi. Ale to pociągnęło za sobą konieczność kolejnych prac. Wnętrze cargo jest całe wyłożone tłumiącym materiałem. Jego odtworzenie zacząłem od podsufitki. Jej kształt wyciąłem z polistyrenu 0.5mm
W burty wkleiłem też okna
Następnie na wybrane widoczne powierzchnie nałożyłem cienką warstwę Green Stuffu. Fakturę obicia nadałem odciskając w masie ryflowaną blachę fototrawioną
Przed malowaniem musiałem uporać się jeszcze z jednym detalem. Na styku belki ogonowej i statecznika jest mała siatka, pod którą znajduje się osłona napędu śmigła ogonowego. W modelu miejsce to jest bardzo uproszczone. Nie narzekam – tego nie dało się w plastiku zrobić inaczej. Ale dla mnie było zbyt umowne
Ze składu blaszek wziąłem drobną siatkę fototrawioną i gumowym narzędziem nadałem jej właściwy kształt
Następnie wyciąłem plastikową imitację siatki. Dodatkowo pocieniłem okolice otworu
Upewniłem się też, że połówki w tym miejscu pasują idealnie – po wklejeniu siatki nie miałbym już możliwości szlifowania krawędzi otworu
Samą imitację osłony wału zrobiłem z kawałków polistyrenu 0.5mm.
Na tym etapie mogłem przykleić fototrawioną siatkę. Ponownie użyłem kleju do polistyrenu, a w zmiękczoną powierzchnię wgniotłem siatkę metalowym narzędziem o kulistym zakończeniu
Wywierciłem też roboczy otwór (bez żalu, w tym miejscu i tak była resztka wlewu), dzięki któremu mogłem docisnąć siatkę do drugiej burty po sklejeniu kadłuba
Gdy wszystko było przygotowane, pomalowałem kadłub w kolor kamuflażu, a osłonę wału ciemnym metalizerem
Co było do przewidzenia, cały nakład pracy miał się okazać na dobrą sprawę niewidoczny. Bez wątpienia jednak wyglądało to lepiej niż propozycja KH
Zazwyczaj nie używam podkładu. Tu jednak miałem malować dużo elementów blaszanych. Na całe wnętrze natrysnąłem zatem Grey Primer & Microfiller z AK-Interactive
Long story short – doradzałem przy tworzeniu Orange line Hataki, robiłem dużo testów, pomazałem metry sześcienne plastiku, ale tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie miałem okazji pomalować całego modelu tymi właśnie farbami. Super Seasprite w polskich barwach dawał mi ku temu okazję. Konsekwentnie zatem starałem się malować Hatakami. Na wszystkie powierzchnie wnętrza natrysnąłem więc C077 Light Ghost Gray, a następnie rozjaśniłem wybrane detale i krawędzie silnie rozcieńczoną mieszanką koloru bazowego i C049 Insignia White
Po zamaskowaniu mieszanką C025 Interior Grey-Green i C049 Insignia White pomalowałem powierzchnie pokryte obiciem
Skośnymi, krzyżującymi się smugami Insignia White podkreśliłem fakturę obicia
Do malowania detali z pędzla użyłem już dedykowanej tej właśnie technice farby z Blue line Hataka. Tapicerkę foteli oraz ławkę w części cargo wycieniowałem z pomocą B133 Signal Orange, B104 Traffic Yellow oraz B103 Traffic Red
Do pozostałych elementów w ruch poszły przede wszystkim różne odcienie szarości oraz kolor czarny. Następnie zdjąłem maskowanie oraz przykleiłem wszystkie pozostałe blaszki – przede wszystkim pasy. Całość zabezpieczyłem matowym werniksem
Do podkreślenia detali użyłem emalii A.Mig PLW Tan Grey, którą zaaplikowałem i rozprowadziłem na powierzchniach delikatnie zwilżonych white spiritem
Gotowe podzespoły mogłem zamontować we wnętrzu, po czym skleić kadłub
Po ostatecznym dopasowaniu siatki na ogonie mogłem zaślepić otwór pomocny w jej montażu. Najprościej jest użyć kawałka pręcika polistyrenowego wklejonego na cyjanoakryl
W ten sam sposób pozbyłem się otworów montażowych anteny GPS – w polskiej wersji ma ona bowiem zupełnie inny kształt niż ta obecna w modelu
Co prawda spasowanie połówek kadłuba jest bardzo dobre, to jednak zawsze ich styk wymaga obróbki. Dodatkowo kłopotem były artefakty łączeń elementów form suwakowych. Przesunięcia były minimalne, ale jednak trzeba było je zeszlifować. W niektórych miejscach musiałem zabezpieczyć taśmą maskującą przed uszkodzeniem wystające ponad powierzchnię detale
Po tych zabiegach konieczne było odtworzenie – tu i tam – linii podziału na styku części. Do tego zadania najlepsza była piłka żyletkowa JLC
Odtworzenia lub pogłębienia wymagały też nity. Tutaj z kolei sięgnąłem po nitowadło RB Productions oraz grubą igłę
Nieco więcej pracy wymagał drobny panel z przodu. Niestety było to jedyne miejsce, gdzie spasowanie części kadłuba było nieidealne, a dodatkowo kształt detalu utrudniał szlifowanie. Zacząłem więc od podkreślenia granic rylcem
Zagłębienie wyszlifowałem drobnym pilnikiem
Na koniec powierzchnię wyrównałem ‘malując ją’ Tamiya Extra Thin, który rozpuścił i wygładził plastik
Zaślepić musiałem też gniazdo jednego z pylonów, którego w swoim modelu nie miałem zamiaru montować. Tu ponownie najlepszym wypełniaczem były płytki polistyrenu wklejone CA
Zgodnie z dokumentacją zdjęciową musiałem też wprowadzić kilka modyfikacji. Na spodzie dwuskładnikową masą wypełniłem jeden z otworów montażowych anteny, której w polskiej wersji nie ma. Dokleiłem też imitację panelu z płytki 0.1mm
Nos w modelu zaprojektowany jest tak, że różne konfiguracje wyposażenia uzyskuje się poprzez doklejenie różnych detali. Niestety, po zamontowaniu często wystają one delikatnie ponad powierzchnię, co jest błędem. Kolejny kłopot to bolce montażowe. Jak wszystkie zresztą w tym modelu, pozycjonują łączone elementy nieprawidłowo względem siebie. Innymi słowy najlepiej je usunąć
Po wygładzeniu powierzchni odtworzyłem linie nitów oraz dodałem detale – zarówno te pominięte przez producenta, jak i takie, które łatwiej było mi usunąć do wyrównania powierzchni, a potem zrobić od nowa z kawałków polistyrenu wyciętych Punch & Die setem z RP Toolz
Z fragmentów pręcików polistyrenowych różnej grubości dorobiłem też imitacje flar, pominiętych przez KH
Montaż oszklenia nie był skomplikowany, wymagał jednak staranności i parokrotnego dopasowywania do siebie elementów na sucho, przed przyklejeniem. Nie tylko po to, by sprawdzić wzajemne ich dopasowanie, ale też dla oceny, w których miejscach można swobodnie użyć kleju, a gdzie mógłby być widoczny w gotowej miniaturze
Osłona wału śmigła ogonowego pasowała dobrze, w jednym jednak miejscu trzeba było zaszpachlować mały prześwit – ponownie najwygodniej było zrobić to wklejając polistyren 0.25mm
W osłonie silnika są liczne siatki. Sytuacja podobna jak z tą na ogonie. W zasadzie na końcu nic przez nie nie widać, ale pozostawienie pustki rzucałoby się jednak w oczy. Dlatego we wnętrzu dorobiłem kilka uproszczonych imitacji konstrukcji
Jedynie pod przednimi, zgodnie z oryginałem, mogłem wkleić kawałki płytki
Całość przykleiłem do dachu kadłuba
Następnie zabrałem się za przyklejenie masek na oszklenie – łatwej i bezpieczniej manipulować modelem bez delikatnych detali wkoło. Tu okazało się, że maski na górne szyby są nie do końca dobrze zaprojektowane. Eduard dopasował je do elementu przeźroczystego, nie biorąc jednak pod uwagę, że część szybki chowa się pod osłoną silnika
Na szczęście pozostałe maski pasowały całkiem nieźle. Potrzebowałem jednak dwóch kompletów – tak by bez problemu pomalować obydwie strony drzwi
Nieco więcej uwagi wymagały osłony bocznych turbin. Ich specyficzna konstrukcja sprawiała, że szlifowanie połączeń w gotowym elemencie byłoby utrudnione, o ile nie wręcz niemożliwe. Musiałem wszystko dopasować do siebie na sucho niemal idealnie. W pierwszej kolejności, podobnie jak w kadłubie, musiałem usunąć wszystkie kołki pozycjonujące, ponieważ ich rozmieszczenie było dalekie od właściwego
We wnętrzach wylotów powietrza, w widocznych miejscach, zlokalizowane były ślady po wypychaczach, które zalałem CA i wyszlifowałem
Następnie złożyłem całość na sucho i dokładnie wyrównałem łączenie wewnątrz wylotu
Dopiero po sklejeniu osłon wyrównałem zewnętrzne niedoskonałości. Jak zwykle usunąć trzeba było artefakty podziału form suwakowych
Oczywistą była też konieczność odtworzenia nitów, które znikły podczas pilnikowania
Gotowych segmentów nie przyklejałem do kadłuba. Pozostawiłem je osobno na czas malowania
W dalszej kolejności zabrałem się za detale. Z polistyrenu różnej grubości zbudowałem osłonę GPS typową dla polskich maszyn
Z rozciągniętych nad ogniem cienkich pręcików polistyrenu ułożyłem instalacje na goleniach podwozia
Z kolei imitacje przewodów i wężyków przy zbiornikach paliwa zrobiłem z różnej grubości ołowianych drutów
Zdecydowałem się też zrobić od podstaw antenę montowaną na spodzie kadłuba. To, co zaproponował producent, uznałem za zdecydowanie zbyt uproszczone
Blaszek ze składziku i kawałków polistyrenu użyłem do zrobienia zaczepów/kotw na kołach
Otwierając drzwi, model musiałem uzupełnić o istotny detal, którego producent nie przewidział – dźwig. Zamontowałem go w nie do końca poprawnej pozycji, ale problem polegał na tym, że ściana wewnątrz kabiny była zbyt szeroka. Nie byłoby większym problemem zmodyfikować ją do odpowiedniego kształtu, ale odkryłem to zbyt późno i na tym etapie musiałem nieco oszukiwać konstrukcję
Na kilku fragmentach kadłuba oraz na zbiornikach paliwa musiałem zrobić imitację powierzchni antypoślizgowej. Użyłem mieszanki winylowej farby akrylowej z najdrobniejszym piaskiem kwarcowym. Taką miksturę nałożyłem starym pędzelkiem na wybranych fragmentach
Na koniec zająłem się śmigłami. Tylne nie wymagało większych prac – jedynie niezbyt równe siłowniki zamieniłem na pręciki polistyrenowe
W łopatach dodałem niewielkie popychacze widoczne na zdjęciach oryginału
Następnie łopaty połączyłem ze środkiem wirnika. Na czas schnięcia, dla zachowania symetrii konstrukcji całe śmigło ułożyłem na tamiyowskiej podstawce obrotowej
Dopiero na tym etapie mogłem dorobić zupełnie pominięte przez producenta detale mechanizmu składania łopat śmigła
Na koniec delikatnie wygiąłem łopaty nadając im naturalny efekt zwisu
Model był gotowy do malowania
..a opis malowania oraz prac wykończeniowych stanowi treść drugiej części artykułu
..oraz, oczywiście – Galeria
KFS
Serdeczne podziękowania dla Mariusza “qalimara” Kalinowskiego za udostępnienie materiału zdjęciowego niezwykle pomocnego podczas prac nad tą miniaturą
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to