1/48 Su-27 – dodatki
do modelu Great Wall Hobby
Su-27 ejection seat
Eduard 648717
O fotelach do Su-27 GWH pisałem już tutaj wcześniej, przy okazji zestawu wydanego do wersji UB. Różnica między tym a nowym produktem Eduarda to jedynie ilość krzesełek w pudełku. Tam były dwa, tu jest jedno. Rzecz jasna takie samo.
Te same trzy żywice, ale już nie ta sama blaszka z pasami pilota i akcesoriami. Bo różni się ona nie tylko numerem produktu i rokiem produkcji, ale też mniejszą ilością części do odtworzenia uprzęży pilota. No ale to naturalne, skoro tam były dwa foteliki a tu jeden.
Nie będę się więc powtarzać, jedynie mogę potwierdzić, że jakościowo fotel jest bardzo fajny i ładny.
Na obwolucie pudełka znajdziemy oznaczenie „Print Castless Brassin”. I jest to dla mnie poniekąd jakąś zagadką, bo skoro fotelik ma być drukowany drukarką 3D, to co robi kostka wlewowa na której jest osadzony? Odpowiedź jest jedna: to nie jest jednak wydruk 3D, a normalna żywica i normalny odlew.
Co dziwi, bo zarówno wyglądem jak i w dotyku (co dość charakterystyczne), ten dodatek przypomina bardzo inne, na pewno już drukowane w 3D, produkty Czechów. Nie sądzę jednak żeby ta zagadka miała znaczenie dla oceny tego konkretnego aftermarketu.
Su-27 – Zoom
Eduard FE1249
Skoro piszę o dodatkach, to nie mogło tu zabrać eduardowskiego Zooma. Zooma, czyli blaszek do kabiny. I o ile te czeskie zestawy z reguły są dość ubogie, tak ten jest ich królem. Maleńka, wręcz śmiesznie niewielka blaszka fototrawiona zawiera wyłącznie tablicę przyrządów, boczne panele i w zasadzie jeszcze kilka dźwigni jakie znajdziemy w kabinie Flankera. Z rozpędu miejsca starczyło na osłony nóg fotela wyrzucanego. I koniec. 23 malutkie części.
Tak na marginesie, to kiedyś Eduard robił swoje fototrawionki jednak głównie po to żeby wzbogacić nimi model. Dziś, takie produkty jak rzeczony zoom, sprawiają wrażenie, że Czesi przeszli na seryjną produkcję blach, bez zwracania uwagi na to czy to jest komuś w ogóle potrzebne czy nie. Niby wszystko się zgadza, to są dodatki do kabiny i nie ma niczego poza nią, ale czy naprawdę nie dałoby się wymyślić trochę bogatszej zawartości, która byłaby przydatna dla modelarza?
Pytanie retoryczne.
Same blachy, jak to u Eduarda, przyzwoite, zegary misterne i wyraźne, z imitacją szkła, za to przykrywające je osłony rażą rastrem. Jeśli komuś nie chce się samemu malować tysiąca szczegółów w kabinie Flankera i nie zwraca przesadnej uwagi na jakość detali, to produkt dla niego.
Su-27 seatbelts STEEL
Eduard FE1250
Skoro wyżej opisany produkt jest tak ubogi, to może zestaw z pasami do fotela jest nieco lepszy? Nic z tych rzeczy. 8 (słownie: osiem) blaszek to cała zawartość rzeczonej fototrawionki. Mamy tu w zasadzie tylko pasy uprzęży i dźwignię katapulty. I to wszystko. Serio.
Same pasy, jak to eduardowskie zwykle są: brzydkie przez rastrowy nadruk i rysunkowe szwy. Trzeba to zmyć i pomalować samemu, żeby jakoś wyglądało. Tudzież zamalować. Ale poza tym to dodatek bardzo przydatny, mimo mizernej zawartości. Pasy i uprząż mają na oko odpowiednie kształty, odtworzono różne klamerki i zatrzaski, więc jeśli to dobrze pokolorować i powyginać, oraz ułożyć na fotelu, powinno to mieć sens. Zawsze to lepsze niż próbować zrobić je samemu z taśmy Tamiya.
Su-27 LööK 1/48
Eduard 644138
A skoro przy dodatkach kabinowych jestem, to kolejne dzieło zza czeskiej granicy. Löök z tablicą przyrządów oraz pasami pilota. Co to jest Löök, już kiedyś pisałem: bodaj najmniej udany, albo w ogóle nieudany produkt Eduarda. Żywiczna, pomalowana tablica przyrządów, gotowa do natychmiastowego wklejenia do modelu. Moim zdaniem raczej dla desperatów.
Kiepskiej jakości nadruki oraz wszechobecny raster raczej pogorszą miast poprawić wizerunek modelu. Szczególnie że GWH daje piękną tablicę wraz dobrymi kalkomaniami.
Nawet dwuleworęczny modelarz zrobi z tego coś znacznie lepszego jakościowo niż to co oferuje Eduard. Niestety, tutaj nie da się niczego dobrego o tym aftermarkecie napisać. Za to jest blaszka z pasami. Pasy, jak wspomniałem wcześniej, są w miarę niezłe, choć nadruk kolorów i raster psują efekt. Ale-ale: to nie jest ta sama fototrawionka którą znajdziemy w pudełku z fotelem, różni się też od tej wyżej opisanej. Tzn. pasy i uprząż są takie same, wszystkie inne elementy też, ale inny jest układ części i jej zawartość. Mówiąc krótko, do Su-27 Eduard wykonał trzy różne blaszki z pasami pilotów. Które w zasadzie mają tą samą zawartość, mimo że każda jest inna. Ot, taka ciekawostka fototrawiona.
Su-27 1/48
Su-27 TFace 1/48
Eduard EX838
Eduard EX839
Na koniec zawsze muszą być maski. Bo maski w całym tym zestawie dodatków, obok fotelika, są najbardziej przydatne. Nie ważne czy ładnie malujesz i czy starannie kleisz swój model. Maski zawsze odwalają za Ciebie robotę ochrony najwrażliwszych części miniatury, czyli przeźroczystych. Eduard, jak to ma w zwyczaju, wydaje od dłuższego czasu dwie wersje tych dodatków. Uproszczone i wzbogacone. Te pierwsze, w tym wypadku, to golutkie maski do naklejenia wzdłuż ramy owiewki oraz wiatrochronu, od zewnętrznej strony. Są też dwa malutkie kółeczka do zamaskowania reflektorów na przedniej goleni podwozia. Nie ma niczego do kół podwozia, jak to najczęściej w tego typu produktach jest, bo koła Su-27 GWH składane są oddzielnie z felg i opon. Można więc je pomalować przed montażem i maskowanie jest zbędne.
Wersja wzbogacona nalepek, czyli tzw. TFace, to to samo co w wersji uproszczonej, plus maski do owiewki i wiatrochronu do aplikacji wewnątrz rzeczonych elementów. I to wszystko.
Wszystko naturalnie cięte w papierze kabuki, więc nie ma problemu z nałożeniem i trzymaniem rzeczonych masek choćby i rok na modelu. Nie odkleją się, ani nie zniekształcą, jak to lubi robić folia winylowa. Solidny produkt i bardzo przydatny. Ale przy okazji muszę pokręcić nosem na to, że Eduard nawet nie próbuje swoich produktów wzbogacić o jakieś dodatkowe elementy, jak to od dawna robi np. New Ware (a w zasadzie od początku swojej działalności w tym temacie). A było nie było model maszyny takiej jak Su-27 ma sporo różnych kształtów (choćby na statecznikach pionowych), które maskowania wymagają i są to kształty dość trudne i pracochłonne do osłony przy malowaniu. Zaprojektowanie takich masek trudne nie jest, a produkt byłby dzięki temu znacznie przydatniejszy dla modelarzy.
Dariusz Żak
Zestawy przekazane do recenzji przez oraz Eduard