1/48 Tempest Mk.V Serie 2
ProfiPack Edition
Eduard – 82122
No więc mamy kolejną edycję edkowego Tempesta. Po premierowej wersji było gadane, że Czesi pokpili sprawę i zrobili co prawda poprawny wlot powietrza, to jednak mocno mało popularny i zasadniczo jest #zdrada. Oczywiście jak zwykle najbardziej zdradzeni byli ci, którzy konstrukcję Tempesta znają z artykułu na wikipedii, ale jednocześnie faktem jest, że poskąpienie przez producenta na wariantach konstrukcji chłodnicy można uznać za mało fajne. Ale sprawa okazała się rozwojowa, co widać już na boxarcie
..przy czym jeśli ktoś myśli, że w modelu jest wreszcie charakterystyczny stelaż mocowania filtra wraz z kierownicą strug, to jest w mylnym błędzie. Bardzo. Choć oczywiście jest pewne nowym – pojawia się bowiem filtr powietrza
I to nawet w dwóch wariantach:
To nie jest tak, że celowo wyłuskałem z ramek te dwa detale; co jednak nie jest częste u Eduarda, garść elementów błąkała się jednak luzem po celofanowym worku z ramkami
No cóż, zdarza się, najważniejsze, że nie poginęły. No dobrze – ustaliliśmy, że Eduard uratował nieco świat dodając do modelu imitacje filtrów powietrza do gaźnika. Tylko że zrobił to jednak w sposób najgorszy z możliwych. Dotychczas bowiem konsekwentnie każda ramka z kolejnymi wariantami elementów miała nowy numer – a ściślej nową literę z symbolu. I tak tutaj mamy do czynienia z wypraską 82120E. Problem polega na tym, że Eduard zmodyfikował jej zawartość, ale pozostawił ten sam numer
Mamy zatem sytuację, gdzie na rynku funkcjonują dwie jednak różniące się od siebie w istotny sposób wypraski. Sprawa szczególnie istotna w sytuacji, gdy edycje Overtrees operują właśnie tymi numerami seryjnymi. Niefajny precedens i coś czuję, że będą z tego jeszcze jakieś jaja.
Podsumowując – zmodyfikowana ramka 82120E prezentuje się następująco:
Swoją drogą, cała unużana jest w lubrykancie. Dotychczas kojarzyło mi się to z rosyjskimi niszowymi modelami z przełomu wieków, teraz spotkałem się z tym po raz pierwszy w modelu mejnstrimowym. Krople sadła to aż na folii opakowania się zebrały
Reszta plastiku, z małym wyjątkiem, jest już znana:
Owym wyjątkiem jest kolejna ramka z przeźroczystego plastiku, zawierająca podwieszane zbiorniki
Nowa w tej edycji jest oczywiście również blaszka
Całkiem niezła, zresztą. Poziom Yahu to nie jest, ale zdecydowanie powyżej przeciętnej eduardowej
W sumie nadruk na blaszkach jest bardziej filigranowy i szczegółowy niż kalkomania na zegary
Choć śmierdzi mi to celowym zabiegiem (acz nie bardzo właśnie cel tu znaleźć potrafię) – nalepki wydrukował Cartograf, zatem wydrukował tak niefajnie, jak niefajnie przygotowany był projekt. A projekt w zasadzie tylko w kwestii cyferblatów pozostawia do życzenia. Reszta jest zupełnie udana
Cały arkusz prezentuje się w ten sposób:
..i dzięki zawartym w nim oznaczeniom można zrobić model w jednym z sześciu wariantów (przy czym trudno mówić tutaj o bogactwie kamuflaży)
No i jak to w profipaku, mamy tez maski do zabezpieczenia oszklenia
Podsumowując – miło jest być w awangardzie – bo to pewnie u jednego z polskich producentów Eduard podpatrzył pomysł na sprzedaż próbnych wtrysków. Bo wygląda, jak by poprzednia edycja Tempesta właśnie takim próbnym wtryskiem była.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard