1/48 Typhoon Mk. Ib Limited edition – Eduard
Eduard – 11117
W chwili gdy piszę te słowa, w środowisku sklejaczy lotniczych napięcie w oczekiwaniu na premierę Eduardowego Tempesta sięga zenitu. W gorączce oliwienia suwmiarek i potajemnego kopiowania na służbowych drukarkach planów zassanych z ruskich serwerów łatwo przegapić kolejną edycję brata bliźniaka (dwujajowego) Tempesta, czyli Typhoona. A byłoby szkoda, bo mimo że jest to w pewnym sensie odgrzewany kotlet, to z bardzo smakowitymi dodatkami…
Jest to już trzecie podejście Eduarda do wydania wyprasek Hasegawy – poprzednie to “Ranger” i “Tiffy”. Tym razem Czesi postanowili przygotować zestaw pozwalający na budowę Typhoona w późnej wersji – z usterzeniem poziomym od wspomnianego Tempesta i czteropłatowym śmigłem. Co prawda elementy te pojawiały się (oczywiście jako plastiki) także w jednej z antycznych edycji Hasegawy, ale jest ona obecnie nie do zdobycia i doświadczyłem tego na własnej skórze, bezskuteczne poszukując na rynku wtórnym elementów z dodatkowych ramek. Czteropłatowe śmigła i szersze stateczniki pojawiały się również w ofercie firm produkujących żywiczne zamienniki, ale są trudne do kupienia, no i niemało kosztują.
Dostajemy więc w spore pudło, ozdobione ładną ilustracją, a w środku dużo dobrego.
Części “Made in Japan”, czyli wypraski, spakowane są w jeden plastikowy worek.
A jest ich całkiem sporo:
… w tym zdublowana z podskrzydłowymi rakietami wraz z ich prowadnicami:
Jakość modelu Hasegawy wciąż jest bardzo przyzwoita. Co prawda formy powstały pod koniec ubiegłego wieku, ale po wypraskach nie widać śladów zużycia w postaci nadlewek czy jamek skurczowych. Oczywiście model nie może konkurować z najnowszymi cudeńkami od wiodących producentów (brak mu choćby nitowania), ale wciąż wygląda to lepiej niż dobrze i wiele nowych na rynku modeli nie osiąga tego poziomu.
Ramka przeźroczysta też wciąż trzyma poziom – oszklenie jest cienkie i nie zniekształca nadmiernie obrazu.
Pora więc przyjrzeć się “wartości dodanej”, czyli temu, co stworzył czeski producent. Mamy więc spakowane w jeden woreczek elementy żywiczne:
Producent przygotował czteropłatowe śmigło wraz z ustrojstwem ułatwiającym prawidłowy montaż łopat, oraz elementy wzbogacające wlot powietrza do chłodnicy:
…oraz większe niż we wcześniejszych Typhoonach stateczniki poziome wraz z powierzchniami sterowymi:
Jakość techniczna elementów żywicznych to Brassinowy standard, czyli nie ma się do czego przyczepić. Rozważania merytoryczne pozostawiam natomiast godniejszym od siebie.
W Edycji Limitowanej Eduarda nie może zabraknąć blaszek fototrawionych; jest więc jedna barwiona, z tablicą przyrządów, pasami i drobiazgami do kokpitu:
Jej jakość jest, jak na Eduarda, całkiem dobra, choć oczywiście nie jest to poziom Yahu. Ale jest dobrze, a blaszka wykonana jest już w “nowym” standardzie, więc raster jest mniej widoczny, a zegary mają już imitacje szybek. Czarna kolorystyka tablic pozwoliła uniknąć typowej wpadki wielu Eduardowych blaszek, czyli mocno nieadekwatnych kolorów elementów kokpitu.
Druga blacha to już niebarwiony, spory arkusz z różnymi detalami, które niewątpliwie wzbogacą miniaturę – jest na niej m.in. fotel pilota (zestawowy jest jednak grubo ciosany), płyta pancerna pilota, siatki na chłodnice itp.:
Oczywiście nie może zabraknąć standardowych masek do malowania oszklenia i kół:
Arkusz kalkomanii wydrukował Cartograf, co jest pewnego rodzaju gwarancją jakości.
Potwierdza to bliższa inspekcja:
Brak nawet minimalnych przesunięć kolorów, druk jest ostry i drobny, margines filmu wąziutki – klasa światowa.
Instrukcja to znowu typowa dla tego producenta (to nie zarzut, tylko pochlebstwo) kolorowa broszura na kredowym papierze:
Dostajemy do wyboru aż sześć malowań, i mimo że są to wariacje na temat tego samego, RAFowskiego standardu, to na nudę narzekać nie można. Każda z propozycji ma jakieś ciekawe smaczki:
Jest też mój ulubiony, zębaty MR-U:
Przy okazji, nie inaczej niż w przypadku innych edycji specjalnych bazujących na modelach Hasegawy, dostępny jest również Overtrees
1/48 Typhoon Mk. Ib Bubbletop OVERTREES
Eduard – 11117X
…czyli po prostu worek z wypraskami Hasegawy spakowany w białe kartonowe pudełko.
Sprawa jest prosta – Japończycy nie robią najmniejszych problemów ze sprzedażą swoich modeli sauté, stawiają jednak jeden warunek – trzeba tego plastiku kupić naprawdę dużo. Stąd niejednokrotnie Eduard pakuje ten sam zestaw z różnymi kalkomaniami (jak to ma ostatnio miejsce w przypadku Liberatorów w 1/72), a jednocześnie odsprzedaje same ramki w formie Overtreesów.
Artur Osikowski