1/700 Akcesoria do brytyjskich okrętów
AJM Models
Modelarstwo szkutnicze to dość specyficzna dziedzina hobby. Niezbyt popularne, bo modele buduje się długo, mają od cholery detali i – co gorsza – nie bardzo jest jak zawalić je błockiem po kokardkę. W obrębie zaś modelarzy szkutniczych, ci szaleńcy, którzy babrzą się w mikromodelach (w sensie skali 1/700 i większej) stanowią już niszowość niszowości. Ot, weźmy taki Rhayader, który ma wszczepiony mikroskop w miejsce oczu (jestem tego pewny).
No dobra, nie jest tak strasznie. Małe okręciki są małe, trudne i niesamowicie wyglądają jak się je ładnie sklei i pomaluje. A jeszcze niesamowiciej wyglądają jak się je ozdobi detalami, których niektórym modelom trochę brakuje, a niektórym mniej. Polska w tej dziedzinie ma całkiem spore osiągnięcia: jeszcze do niedawna w mikromodelarstwie okrętowym prym wiodło legnickie Niko Model, specjalizujące się w bardzo szczegółowych żywiczno-blaszanych modelach, ale oferujące zarazem kilka zestawów waloryzujących. Obecnie rośnie im konkurencja w postaci AJM Models (tak, wiele firm modelarskich ma słowo „model” w nazwie, to ma sens) z Opola. W odróżnieniu od Niko, w ofercie mają multum zestawów do waloryzacji i kilka okrętów. No a dzisiaj kilku zestawom waloryzacyjnym się przyjrzymy. Tak więc…
QF 3 inch 20 cwt (76mm)
AJM Models D-007
Pod tym groźnym tytułem kryje się zestaw czterech armat przeciwlotniczych używanych dość szeroko na brytyjskich niszczycielach z okresu II wojny światowej.
Zestaw jest zapakowany w niewielki blister (znaczy się plastikową wydmuszkę przyszpiloną zszywką do kartonika z nadrukiem – skromnie, ale wystarczająco). Kartonik stanowi zarazem instrukcję montażu modelu.
Montażu, bo armatka jest rozczłonkowana na kilka elementów. A te elementy, spakowane dodatkowo w strunówkę (bardzo dobry pomysł, jak się na tym nie usiądzie to się raczej nie połamie!) to poczwórna blaszka fototrawiona oraz parę drobniutkich części z żywicy. Z góry przepraszam za nie najlepsze zdjęcia – mój aparat nie bardzo ogarnął fotografowanie takich paproszków…
Na blaszce umieszczone są cztery komplety części umożliwiających skonstruowanie podstaw armatek. Blaszki są bardzo ładnie wytrawione, mikroskopijne jak nie wiem co i raczej potwornie trudne do poskładania. Nie ma lekko.
Do tego trzy kostki z dwiema lufami na każdej. Tak więc mamy nadmiar. Same armaty są całkiem nieźle zdetalizowane (jak na tą skalę), niestety niektóre lufy są zwichrowane. Prostowanie ich będzie kolejnym wyzwaniem, ale za to ile punktów do chwały za poskładanie!
Można te punkty sobie oczywiście ponabijać także następnymi zestawami, czyli na przykład…
4 inch. Mk.IV (102mm)
AJM Models D-009
Ten komplet także zawiera cztery armaty, tym razem większego kalibru (nie żeby w skali 1/700 czyniło to zauważalną różnicę…). Zestaw dość podobny do poprzedniego.
Znaczy są blaszki, jest żywica. Tylko proporcje odwrotne.
Blaszki to cztery komplety poręczy.
A żywica – grzmotnice. Tym razem w strunówce są trzy okruszki szarej żywicy: jedna z lufami i dwie z podstawami.
Lufy są całkiem ładne, niestety trzeba z nich usunąć cienką błonkę nadlewek. Może to być – uwaga – niełatwe. Za to w zasadzie nie trzeba ich prostować.
Podstawy dostarczyły mi nielichej zagwozdki. Kostki są dwie, na każdej po trzy podstawy. Nie, wróć – z jednej kostki oderżnięto jedną podstawę. A jedna się ukruszyła – czyli nie mamy nadmiaru.
Szkoda, bo na drugiej kostce został kawałek silikonu i nie wiadomo co ukruszy się przy jego usuwaniu. Szkoda. Swoją drogą, po cholerę było użynać tą jedną? Mi by się nie chciało…
.303 Lewis Twin
AJM Models D-012
Tym razem waloryzacja pozwalająca nam dozbroić brytyjski okręt w podwójnie sprzężone karabiny Lewisa. Dozbroić całkiem poważnie, bo w osiem sztuk.
Zestaw składa się tylko z części fototrawionych, które są nieprzyzwoicie małe (wiem, powtarzam się), ale za to bardzo ładnie przygotowane.
Części mają wytrawione po obu stronach rowki ułatwiające zginanie. Ponadto w moim egzemplarzu znalazł się bonus w postaci kawałka samej blaszki mosiężnej. To się zawsze do czegoś przyda!
Na chwilę odejdę od tematu strzelania, teraz będzie wybuchowo, czyli…
British Chute Depth Charges
AJM Models D-014
Znaczy się wyrzutnie bomb głębinowych. Szeroko spotykane na brytyjskich niszczycielach. Zestaw o tyle ciekawy, że oferujący dwa komplety zrzutni – długą i krótką.
A całość to rzecz jasna miks blaszek i żywicy.
Z blaszek są kratownice urządzeń – bardzo finezyjne i pajęczo delikatne.
A żywiczne są rzecz jasna same bombki. Całe szczęście odlane jako całość, choć podejrzewam że tacy, co to woleliby je poskładać z kilkudziesięciu słitaśnych i maluśkich bombeczek, gdzieś by się znaleźli.
To będzie po zmontowaniu wyglądało naprawdę rewelacyjnie.
Shrapnel bags
AJM Models D-015
Maty przeciwodłamkowe to zdecydowanie niewybuchowa rzecz. Wręcz przeciwnie. Były to zwykłe poduchy (czym wypełnione – nie mam pojęcia, stawiałbym na ubite trociny, pak albo inne kapoki) zawieszane na relingach, których zadaniem było zatrzymywanie odłamków (niebywałe!). Dość częsty widok na małych jednostkach (korwety, fregaty, niektóre niszczyciele).
Zestaw AJM oferuje owych poduch całe mnóstwo, czyli dwie blaszki mosiężne, na których tych mat znajdziemy ilość wystarczającą do zabezpieczenia przed szrapnelami połowy floty. Dokładnie 192 szrapnel bagi. Policzyłem.
Wracając do meritum, blaszki są wytrawione poprawnie, każdy kwadracik imitujący poduchę jest opatrzony krzyżującymi się liniami, całkiem udanie imitującymi przeszycia. Kolejny drobny, ale i bardzo ciekawy detal.
Dobra, notka robi się przydługa, czas kończyć, a jak kończyć to z przytupem.
4,7 in Mark IX A-I class Destroyer (120 mm)
AJM Models D-032
Pod tą enigmatyczną nazwą kryje się zestaw czterech armat stanowiących główne uzbrojenie brytyjskich niszczycieli typu od A do I. Znaczy się na przykład Garlanda, a także jakby ktoś chciał robić HMS Onslow to też będzie jak znalazł, jak sobie wydłubie resztę okrętu…
Znów mamy do czynienia z metalowo-żywicznym mieszanką. Żywiczne są lufy i podstawy armat.
A blaszane wszystko pozostałe – czyli maski armat i podłogi do nich.
Blaszki oczywiście bardzo ładne.
Części żywiczne też wyglądają fajnie – armaty są bogate w szczegóły. Tym razem jest ich odpowiednia ilość, bez żadnych uszkodzeń. Lufy tradycyjnie do wyprostowania albo wymiany na kawałki igieł iniekcyjnych.
Podsumowując – AJM ma całkiem fajny pomysł na niewielkie zestawiki upiększające budowany okręt. Co prawda, montowanie tego może być lekko problematyczne, ale z drugiej strony – jak ktoś się lubi parać mikromodelarstwem, to coś takiego raczej go nie przeraża, prawda? Tak czy siak – jak dorosnę do budowy Garlanda, część na pewno wykorzystam (a przynajmniej spróbuję!).
Michał Błachuta