1/72 A34 ‘Comet’ Mk.1A
British Cruiser Tank
Vespid Models – VS720002
O czym pisałem już w recenzji tego zestawu, mamy do czynienia z naprawdę wysokiej klasy opracowaniem. Zarówno wcale szczegółowym, jak i po prostu z nieźle spasowanym modelem. Co nie znaczy, że całkowicie pozbawionym wad czy niedociągnięć. Jest ich jednak niewiele. Tym bardziej polecam uwadze poniższy opis prac. Co nie powinno być zaskoczeniem, rozpoczętych od pierwszego cięcia…
…które zaowocowało wyłuskaniem z ramek kompletu elementów kół jezdnych
Na tym etapie usunąłem jedynie pozostałości wlewów. Przed dalszą obróbką połówki kół skleiłem jednak ze sobą. Tymczasowo, za pomocą fluidu maskującego
Dopiero teraz wkroczyłem z papierem ściernym. Najpierw – gruboziarnistym – zrobiłem imitacje większych uszkodzeń gumowych bandaży
Powierzchnie wygładziłem jednak ostatecznie drobniejszym papierem, a właściwie blokiem polerskim
Rolki podtrzymujące wyszlifowałem przed wycięciem z ramek, które to stanowiły solidne ich mocowanie na czas obróbki
Nieco więcej uwagi wymagały zębate koła napędowe. Do odcięcia pozostałości kanałów wtryskowych użyć trzeba było żyletki. I operować nią niezwykle ostrożnie, by nie uszkodzić elementów (o palcach nie wspominając)
Połówki kół napinających i napędowych skleiłem ze sobą na stałe…
…przy czym w przypadku tych drugich upewniłem się niezwłocznie, czy zęby pasują do otworów w gąsienicach – przede wszystkim na szerokość
Tutaj żadnych problemów nie odnotowałem. Tym samym wszystkie koła były gotowe do dalszych prac
Dalsze prace wymagały zaś sklejenia wanny kadłuba. Choć jest podzielona na wiele elementów, to wszystkie pasują do siebie bezbłędnie
Następnie do wanny przykleiłem wszystkie koła, poza napędowymi – solidnie – klejem do plastiku (przy czym przypomnę – zewnętrzne okręgi kół nośnych zamocowane były jedynie na maskol)
Przy kołach napędowych pojawił się pierwszy i w gruncie rzeczy jedyny problem ze spasowaniem elementów. Mianowicie, po pierwsze otwór na oś w kole był wyraźnie zbyt płytki
Nie był to jednak jedyny kłopot. Mocowanie koła nie mieściło się bowiem w obręczy na kadłubie. Tu trzeba było usunąć nadmiar plastiku
Kolejny krok to gąsienice. Nic nadzwyczajnego, choć należy zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Przede wszystkim należy zachować dużą precyzję i ostrożność podczas odcinania ich pasków od ramki – tak, by nie uszkodzić imitacji sworzni łączących ogniwa
Zwracam również uwagę, że krótsze paski, choć mają tę samą liczbę ogniw, to nie mają tej samej długości. Ja na wszelki wypadek odpowiednio je sobie oznakowałem, dla łatwego odróżnienia podczas sklejania
Jak zwykle bowiem wyciąłem i obrobiłem wszystkie elementy gąsienic, tak by za jednym zamachem skleić od razu całe paski
Zaczynam zatem od sklejenia krótszych fragmentów…
…które łącze w dłuższe paski. Posiłkuję się przy tym prostym narzędziem z L.Z. Models, które pomaga wyrównać gąsienice
Ponieważ do łączenia ogniw użyłem ‘cienkiego kleju‘, spoiny przez jakiś czas pozostawały na tyle elastyczne, że całe paski można było swobodnie uformować na układzie jezdnym
Gdy układ jezdny nabrał już trwałości, wannę uzupełniłem o różne drobne elementy oraz dokleiłem do niej fragmenty błotników
Mogłem zabrać się za górę pancerza. Tutaj zbyt wiele pracy nie ma. Po pierwsze, samych elementów do przyklejenia jest nie za wiele, a po drugie wszystko pasuje do siebie wyśmienicie. Uwagę poświęciłem jedynie paru detalom. Na przykład imitacjom uchwytów pokryw silnika, odlanym jako płaskorzeźby. Nie przepadam za wyginaniem niewielkich drucików, dlatego postanowiłem wydrapać w plastiku niezbędne otwory, nadające tym elementom przestrzenny wygląd. Niezawodne okazały się skrobaki do linii podziału – z MRP i z Trumpetera
Powierzchnie po obróbce wygładziłem i wyczyściłem z plastikowego pyłu delikatnie malując je ‘szybkim cienkim klejem‘
Skrobakiem MRP podkreśliłem też granice narzędzi saperskich odlanych na błotnikach. Nie tylko dla wizualnego oddzielenia ich od powierzchni, ale również dla wygodniejszego ich później malowania
Co prawda lufy karabinów są już firmowo nawiercone, to jednak otwory są niepozorne – warto je powiększyć z pomocą niezawodnej w tym celu igły iniekcyjnej
Ponownie – osłony z prętów, zamiast zamieniać na metalowe, wolałem odpowiednio spreparować z pomocą pilników
Po przyklejeniu wszystkich drobnych blaszek i innych detali prace nad kadłubem były skończone. Jego górę i dół pozostawiłem na wszelki wypadek – dla wygody malowania – jako osobne elementy. Szczególnie, że pasowały do siebie bezbłędnie
Wieża odlana jest w wielodzielnej formie suwakowej, niezbędne jest zatem w pierwszej kolejności usunięcie szwów na łączeniu części matrycy
Na co zwracałem już uwagę w recenzji zestawu, niewytłumaczalnym uproszczeniem są imitacje gaśnic odlane jako płaskorzeźby na skrzynce z tyłu wieży
Z nimi także zatem trzeba się rozprawić
Podobnie najlepiej jest usunąć szereg śrub na obudowie jarzma działa, bo szlifowanie biegnącego przez nie szwu po łączeniu form bez uszkodzenia detali uznać można za pozbawione sensu
Łatwiej i szybciej jest wygładzić całą powierzchnię…
…a detale zrobić od nowa, choćby z pomocą wybijaka RP Toolz
Potem już mogłem zamontować lufę działa. Na tym etapie potrzeba trochę uwagi, ponieważ metalowy element nie łączy się stabilnie z jarzmem, a całość stabilizuje się i pozycjonuje dopiero po złożeniu całej sekcji
O ile prace nad kadłubem w sumie sprowadzały się do zamontowania elementów plastikowych i fototrawionych, to przy wieży było już więcej miejsc do wkładu własnego. Bo na przykład szperacz – nawet jak na skalę 1/72 był przesadnie uproszczony
To jednak wystarczy wyfrezować
Warto również pamiętać o zamocowaniu imitacji żarówki – w tym przypadku cynowej kulki BGA
Tak przygotowany reflektor na etapie prac wykończeniowych maluje się odpowiednio, a następnie zalewa bezbarwną żywicą czy nawet kilkoma warstwami lakieru bezbarwnego.
W miejsce odciętych imitacji gaśnic przykleiłem nowe, wytoczone z kawałków pręcika polistyrenowego i drobnymi elementami polistyrenu wykończone
Ponieważ mój pomysł na podstawkę do tego modelu wymagał otwarcia włazów w wieży, musiałem uzupełnić ich wewnętrzne powierzchnie o niezbędne detale – których, jak wspominałem w opisie zestawu – model jest całkowicie pozbawiony…
…bo do otwartych włazów ulepiłem sobie odpowiednie figurki (inspirując się zdjęciem archiwalnym)
Mając wieżę z działem, a przede wszystkim to ostatnie, mogłem zająć się jego podporą na kadłubie. Jak zwykle w przypadku takich drobnych elementów, na czas wstępnej obróbki jako uchwyt pozostawiłem kawałek ramki
Następnie rozciąłem mocowanie tak, by móc swobodnie umieścić w nim lufę…
…a gotowy detal przykleiłem we właściwym miejscu
Tym samym budowa była zakończona…
…choć naturalnie cały model mogłem nadal rozebrać na drobniejsze sekcje na czas malowania
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Dokończenie prac nad tym modelem znaleźć można w osobnym artykule