1/72 A5M2b Claude
early version
Clear Prop Models – CP72008
Już na etapie reklam na fejsbukowym profilu Clear Prop Models ten model wydawał się godny uwagi. Atmosferę podgrzał jeszcze animowany filmik z instrukcją montażu. Jednak dopiero po zajrzeniu do pudełka podczas ostatniej Babaryby mogłem w pełni docenić poziom wykonania tego modelu. Co jak co, ale CPM umie w pierwsze wrażenie, bo zmusił mnie do spaceru w upale do najbliższego bankomatu, zaraz po tym jak pomacałem zawartość pudełka.
Estetyka opakowania może być dyskusyjna, ale na pewno jest konsekwentna, co można zobaczyć na przykładzie recenzowanego przez Kamila bardzo brzydkiego brytyjskiego odrzutowca. Pod okładką kryje się porządne sztywne pudełko fasonowe.
A w nim… Ok, nie będę już bawił się w budowanie napięcia. Model po otwarciu prezentuje się doskonale. Jak na skalę 1/72 to wręcz wybitnie.
Zawartość to cztery wypraski z ciemnoszarego plastiku.
Ramka z elementami oszklenia.
Woreczek z garścią elementów żywicznych.
Miedziana blaszka z elementami fototrawionymi do bomb.
Blaszka mosiężna z innymi elementami samolotu.
Toczone w mosiądzu rurka Pitota oraz antena kadłubowa.
Klisza z zegarami, która nota bene nie jest jakaś rewelacyjna.
Maski na oszklenie wycięte w białej folii.
Arkusz kalkomanii z oznaczeniami i szczątkowymi napisami eksploatacyjnymi.
Instrukcja montażu.
Dużo tych dobroci, a co za tym idzie, chociaż model nie jest zbyt imponujący wymiarowo, to poziom jego skomplikowania jest całkiem spory. Mówi już o tym pudełko, z którego zachęca/straszy napis EXPERT. Podobnie jak rodzima Arma Hobby ukraiński producent stosuje trzy poziomy trudności montażu swoich miniatur: STARTER, ADVANCED i właśnie EXPERT.
Zacznijmy więc od plastiku, bo to ta część modelu, która wielu przyprawi o opad szczęki. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to powierzchnia kadłuba i płata. Nie jestem ekspertem od japońskich myśliwców marynarki, ale wygląda na to, że CPM odtworzył wszystkie linie nitów, łączenia poszycia, wzierniki i inspekcje, jakie były w oryginale. Nie dlatego, że ten rozkład weryfikowałem z planami – po prostu nic już chyba się na powierzchni modelu nie zmieści.
Nitowanie wykonano nawet na osłonach podwozia głównego i osłonie silnika.
Może mało widziałem, ale mam wrażenie, że nie ma drugiego takiego modelu na rynku. Eduard czy Special Hobby także w najnowszych wypustach nitują wiele powierzchni, no ale nie cały samolot. Tutaj naprawdę nie ma już czego dorabiać. Jedynym problemem może być zachowanie tych pięknych detali po wycięciu części z ramek i oszlifowaniu kanałów wlewowych.
Imitacja pokrycia płótnem jest na równie wysokim poziomie – wyraźna, ale delikatna, przez co sprawia wrażenie bardzo naturalnej dla tego typu konstrukcji.
Pozostałe detale w niczym nie ustępują jakością większym elementom. Przy czym wykonując kokpit z elementów wtryskowych i fototrawionych mamy pewność, że nie będzie go trzeba w zasadzie o nic uzupełniać. Ilość detali w szoferce jest wręcz onieśmielająca.
Karabiny robią naprawdę doskonałe wrażenie.
Podobnie jak koła sklejane z dwóch połówek.
Wewnątrz kadłuba całkiem sporo detali kokpitu.
Śmigło również pierwsza klasa.
Rynienki karabinów piękne.
Pomimo żywicznego silnika jest i ten wtryskowy, który jak na standardy tej technologii w skali 1/72 jest śliczny.
Podobnie ma się sprawa z tablicą z budzikami. A dodatkowo mamy do niej instrumenty na arkuszu kalkomanii.
A skoro o wilku mowa to wilk nie jest straszny wcale, a wręcz przeciwnie. Arkusz wydrukowany przez Decograph wygląda lepiej niż przyzwoicie. Hinomaru są żywe, a ich białe obwódki równe i ostre. Podobnie inne oznaczenia i napisy. Nawet te bardzo drobne. Nie mam doświadczenia z kalkomaniami z tej firmy, ale na arkuszu wygląda przednio. Co ciekawe, wspomniane instrumenty na kalkomanii biją na głowę te na kliszy.
Oszklenie jest przejrzyste i nie soczewkuje. Przepolerować można na pewno, ale nie trzeba – na zdjęciu poniżej część szybek wręcz “zniknęła” na instrukcji. Kabinę można wykonać jako otwartą, a naprawdę warto (historycznie to również będzie poprawne, bo Japończycy stronili od zamykania kabiny ze względu na ograniczenie widoczności). Dodatkowo dostajemy szybki świateł pozycyjnych na skrzydłach.
Dołączone maski wycięto w folii (nieznanej mi proweniencji), czego osobiście raczej nie lubię, ale tutaj szkiełka nie powinny sprawić problemów. No chyba, że będzie akurat odwrotnie.
Z kolei multimedialny silnik jest wykonany niemal z żywicy oraz blach (z wyłączeniem jego okapotowania). Z dodatków własnych trzeba wykonać jedynie jego okablowanie, co jest o tyle proste, że pokazuje to wspomniany film producenta. Elementy żywiczne są na najwyższym poziomie, a zadbał o to ResKit. Żadnych bąbli, przesunięć, szwów. Top notch!
Blachy fototrawione to kwintesencja użyteczności: są na nich piękne pasy i tablica z zegarami, detale kokpitu, elementy silnika i inne drobiazgi instalowane na zewnątrz samolotu. Co ciekawe, brzechwy bomb znajdują się na obu blaszkach, ale od nadmiaru głowa nie boli. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że do wykorzystania jest wszystko…
Rurka Pitota i antena wykonane z mosiądzu i to w takiej jakości to już rozpusta i rozbestwianie współmodelarzy.
Instrukcja wydrukowana jest świetnie. Kolory malowania i detali podano posługując się paletą Mr. Color. Spis zawartości zestawu jest doprawdy imponujący.
Instrukcja moim zdaniem jest naprawdę bardzo dobra, ale z pewnością nie jest to prosta broszurka. Informację są czytelne, ale na każdy centymetr kwadratowy modelu przypada ich tyle, że do poprawnego odczytania wymagane jest dużo skupienia i uwagi. Kompletną instrukcję montażu można też sobie ściągnąć ze strony producenta.
Profile płatowca są wydrukowane w kolorze i w bardzo dobrej jakości, a problematyczne detale jak podwozie i śmigła, zostały opisane osobno. Trudno się tutaj czepiać o cokolwiek.
Nie można także pominąć bardzo ciekawej nowości wprowadzonej przez CPM, a mianowicie animacji, która pokazuje montaż samolotu. Gdyby ktokolwiek miał problem z przeczytaniem instrukcji, to ten filmik rozwieje chyba wszystkie jego wątpliwości. Moim zdaniem pomysł doskonały.
Podsumowując: w pudełku wygląda to naprawdę zjawiskowo. Jakość i bogactwo zestawu nie za bardzo dają pole do popisu producentom aftermarketów. Każdy inny dodatek, czy to blaszany, czy żywiczny, będzie moim zdaniem przerostem formy nad treścią (no nie wiem…. może kółka z żywicy jeszcze podbiją poziom). Moja ocena – 12,5/10.
Radek “Panzer” Rzeszotarski