1/72 Airco DH.9A (early version)
Clear Prop! Models – CP72027
Ukraiński producent nie zwalnia tempa i po serii siedemdwójkowych Hawków i Polikarpowów wypuszcza kolejną nowość w tej skali. Jak widać nie przywiązuje się ani do skali, ani do tematyki. Na tapet trafia tym razem pierwszowojenny obserwator/bombowiec z Albionu. Nawet biorąc pod uwagę zbiór szmatopłatów z Wielkiej Wojny, temat to nieoczywisty.
Po pierwsze oryginalny samolot to konstrukcja dość niszowa, a przy tym skomplikowana. Tak więc model też do łatwych należał nie będzie, co zwiastuje już zawartość pudełka.
Samo pudełko to powrót do solidnych kartonowych opakowań z kolorową pokrywką, To fajnie, bo zarówno Hawk jak i iszaki były pakowane w dość miękkie kartoniki, które były solidnie wypchane zawartością, grożąc jej uszkodzeniami w transporcie. Tutaj, w fasonowym pudełku, powietrza jest sporo, ale za to ryzyko awarii jest niewielkie.
Pokrywkę zdobi naprawdę przedniej urody boxart. Niestety nie podano jego autora, a szkoda. Z boku dostajemy zapowiedź proponowanych malowań i oznakowań. W rogu pojawia się napis “ADVANCED” co sugeruje, że w pudełku znajdziemy coś więcej niż plastik i kalkomanie.
Przejdźmy zatem do inwentaryzacji zawartości. Dostajemy pięć ramek z szarego tworzywa:
Jedną z tworzywa bezbarwnego:
Fototrawioną blaszkę:
Sporych rozmiarów arkusz kalkomanii:
Instrukcję montażu:
Zaczynając od końca – już szybkie przejrzenie instrukcji zapowiada, że ten model to nie będą rurki z kremem. Pomimo tego, że inwentaryzacja ramek i części pokazuje, że wiele elementów nie będzie wykorzystanych, to tych do użycia jest naprawdę dużo. Szkoda tylko, że znowu kolory podano jedynie wg numerów Ammo.
Montaż opisano w aż 30 krokach, przy czym jest to trochę złudne, bo po pobieżnym przekartkowaniu etapów montażu stwierdzam, że niezbędnym będzie ich jeszcze większe poszatkowanie. Tak to już jest z dwupłatowymi samolotami. Montaż elementów jest pokazany jasno i klarownie, a przy większości z nich znajdują się odnośniki do sugerowanych farb do użycia.
Tam gdzie trzeba, znajdziemy też rysunki referencyjne, jak sklejony podzespół powinien wyglądać po montażu.
Jeżeli coś trzeba nawiercić, to również jest to jasno i precyzyjnie pokazane.
Na końcu części montażowej znajdziemy schemat naciągów i linek sterowniczych w dwóch rzutach.
Dla tych, którzy elementy przezroczyste chcą zastąpić blaszką z folią przygotowano szablony do wycięcia szybek.
Kolejne strony to schematy malowania, które zawierają pięć opcji różniących się proporcjami kolorów oliwkowego, szarego oraz beżowego (płótna). No nie jest to jakiś spektakularny wybór, tym bardziej, że oznaczenia również są tylko regulaminowe. Żadnych kolorowych wstawek, noseartów, czy innych fanaberii.
Na osobnej kartce znajduje się z kolei schemat rozmieszczenia napisów eksploatacyjnych, zarówno dla płatowca jak i dla podwieszanych bomb. I tutaj uwaga: opcje malowania i oznakowania trzeba wybrać jeszcze przed montażem, bo poszczególne egzemplarze różnią się nie tylko kolorami i naklejkami, ale także elementami konstrukcyjnymi, co zaznaczono w instrukcji przy danych etapach montażu.
Arkusz kalkomanii, wydrukowany przez Decograph, jest spory, ale nie bije po oczach feerią barw. Zawiera zarówno oznaczenia jak i wszystkie napisy eksploatacyjne. Jakość druku jest naprawdę świetna. Nawet drobne napisy są czytelne. Brak przesunięć, nieostrości, czy rastra. Świetna robota. Kalkomania zawiera imitacje zegarów, które wykorzystuje się zarówno przy zastosowaniu tablicy plastikowej jak i fototrawionej. Brak natomiast imitacji pasów siedzisk.
Trójbarwne oznaczenie steru kierunku można nakleić jako kalkomanię, ale ponieważ producent przewidział, że ktoś będzie wolał je namalować, to wszystkie oznaczenia i numery na ster kierunku są osobnymi kalkomaniami. Tutaj duży plus na uwzględnienie różnych preferencji modelarzy.
Definitywnie arkusz kalkomanii jest atutem tego zestawu, a po moich doświadczeniach z nalepkami Decograph, mogę być spokojny o ich jakość i łatwość aplikacji.
Przyglądając się ramkom z częściami plastikowymi można powiedzieć jedno: wow! Ich jakość jest naprawdę imponująca. Zaczynając od tych największych elementów jak płaty: wyraźne ale nie przesadzone imitacje żeber, delikatne linie podziału i nitów na centralnej części płata, cieniutkie krawędzie spływu.
Jedyne do czego można się przyczepić to płytkie otwory montażowe pod zastrzały, które raczej na pewno trzeba będzie lekko pogłębić.
Konstrukcja kadłuba składa się z aż 10 elementów, więc trzeba będzie być niezwykle precyzyjnym przy jego montażu. Będzie to tym bardziej ważne, że jakakolwiek korekta łączeń za pomocą szpachlówki i materiałów ściernych może uszkodzić całe multum pięknych detali: szwy na częściach płóciennych, “chrapy” na osłonach silnika, linie podziału paneli. Wszystko jest tak delikatne, że w przypadku np. linii podziału chyba warto je trochę podkreślić by nie zniknęły pod warstwami podkładu i farb.
Na osobną uwagę zasługuje imitacja fałd płótna na bokach kadłuba. Niektórym się spodoba, niektórym nie. Osobiście chyba trochę bym ją stonował jakimś ścierniwem.
Wnętrze kadłuba jest przebogate w elementy plastikowe i fototrawione. Tutaj uwagę zwracają imitacje poduszek na siedzeniach, dwudzielne oparcie fotela pilota z udawaną wiklinową plecionką, dwa rodzaje tablicy z zegarami (plastikową z imitacją “budzików” oraz płaską pod blaszkę fototrawioną) oraz cała masa innych drobiazgów. Wewnętrzna strona burt ozdobiona jest ostrymi detalami konstrukcji.
Imitacja silnika została wykonana w konwencji “co z oczu, to sercu nie żal”, ale pomimo dużego uproszczenia i tak silnik z łożem składa się z ośmiu elementów.
Przeglądając ramki, można dojść do wniosku, że Clear Prop! postanowił odebrać chleb producentom dodatków. Weźmy np. uzbrojenie lub koła. Te pierwsze wystarczy nawiercić i dodać do nich ewentualnie kilka detali i można sobie darować jakieś zamienniki. Te drugie składają się z oddzielnych opon oraz piast z imitacją szprych pokrytych płótnem. Trudno mi sobie wyobrazić by ekwiwalent żywiczny był w czymkolwiek lepszy.
Wydechy trzeba nawiercić, ale że wszystkie ich rodzaje mają przekrój okrągły, nie jest to wyzwaniem.
Zastrzały oraz elementy podwozia są na najwyższym poziomie. Brak nadlewek, a nawet widocznych szwów po łączeniu form. No a najmniejsze detale wręcz onieśmielają. Niepołamanie niektórych z nich przy wycinaniu z ramek będzie sporym wyzwaniem. Bez żyletki ani rusz!
Z części przezroczystych, według instrukcji, mamy wykorzystać tylko dwie szybki wiatrochronu. Aczkolwiek też nie musimy, bo w blaszce znajdują się zamienniki w postaci ramek oszklenia do uzupełnienia o folię. Sama jakość części transparentnych nie budzi zastrzeżeń.
Blaszka fototrawiona zawiera zarówno elementy opcjonalne, jak tablica przyrządów, ramki oszklenia, piasta śmigła, jak i takie, które są niezbędne dla wykonania modelu: imitacje siatek chłodnic, elementy sterowania, wyposażenie kokpitu. Niestety: nie znajdziemy tutaj imitacji pasów!
Podsumowanie: patrząc na zawartość pudełka i części w ramkach, to model robi doskonałe wrażenie. Jakość elementów wtryskowych, poziom detali i ilość części budzi najwyższe uznanie. Trzeba jednak brać pod uwagę, że pomimo tej jakości i doskonałej opinii o składalności modeli Clear Prop!, to nie jest prosty model. Polecam go więc modelarzom minimum średnio zaawansowanym. Highly recommended!
Radek “Panzer” Rzeszotarski
P.S. Jeżeli podoba Ci się to co robię na KFS-miniatures możesz kupić mi kawę na buycofee.to
A czy ten DH9A, nie jest przypadkiem protoplastą R1?
Jest takim protoplastą, że Clear Prop ma w swojej ofercie również R1.
‘… przedniej urody boxart. Niestety nie podano jego autora…’
😉 ależ podano, a właściwie sam się podpisał obok prawego koła – Eugeny Knupfer – nadworny pudełkowiec Clear Propa.
No cóż… Mam 4,5 dioptrii i cylindry 🙂 Aczkolwiek mogli jednak mu zrobić jakąś wizytówkę 🙂