1/72 F-84F Thunderstreak
Reborn Luftwaffe
Special Hobby – SH72505
F-84F Thunderstreak od Special Hobby jest już z nami na rynku od kilku miesięcy, dlatego po szczegółowy opis tej fajnej mini repliki odsyłam do premierowego materiału Darka, który wystawił tej miniaturze dość krytyczną laurkę. Choć w mojej ocenie – i zresztą nie tylko, bo Kamil też dodał kilka uwag od siebie przy kolejnym wznowieniu tej miniatury – zbyt krytyczną. Model po wyciągnięciu z pudełka zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie, a całe opracowanie wydaje się świetną bazą do zbudowania fajnej i szczegółowej miniatury.
Skupmy się jednak na najważniejszym aspekcie, odróżniającym to wydanie od poprzednich – a jest to wydanie wyjątkowe, bo limitowane do 1000szt.
Jak wskazuje już adnotacja na opakowaniu, w środku znajduje się wygrzebany z czeskiej ziemi artefakt – kawałek poszycia prawdziwego myśliwca F-84F, które (bo była to lotnicza para) rozbiły się w wyniku problemów z nawigacją niemieckich pilotów w Czechosłowacji w 1959.
Jak doszło do tego że kawałek aluminiowego złomu znalazł się w pudełku z modelem nie wiem, ale to być może jest stara wojenna tradycja czeskich farm girls 🙂
W kwietniowym newsleterze z zapowiedzią tego wydania była mowa o certyfikacie. Wygląda na to, że za ów glejt autentyczności robi kolorowy kartonik z okazjonalną adnotacją – bardzo legitne 😀 Musimy zaufać więc wydawcy na słowo (choć znalazłem w internecie informację, że jeszcze w 2014 roku na wzgórzu katastrofy nadal było można znaleźć kawałki lotniczego złomu. Więc kto wie, czy rzeczywiście mamy w ręku kawałka prawdziwego jeta?).
Źródło: http://www.leteckabadatelna.cz/havarie-a-sestrely/detail/153/
Ramki, jak w dwóch poprzednich wydaniach, są tożsame.
Nowa jest za to instrukcja, opracowana w typowy dla Special Hobby sposób – z kolorowymi elementami ułatwiającymi rozplanowanie prac malarskich we wnętrzu miniatury.
Nowością było też dla mnie nachalne, niczym gorące mamuśki z twojej okolicy, stręczycielstwo dostępnymi w katalogu SH dodatkami do modelu, tuż obok niezbędnego kroku do ich użycia w instrukcji montażu. Osobiście poczułem się lekko zniesmaczony.
Nowymi też są rzecz jasna kalkomanie – dla czterech maszyn możliwych do wykonania za ich pomocą. Dwa w naturalnym metalu, które są bohaterami opisanej wyżej historii i dawcami limitowanej zawartości pudełek (w tym jeden szczególnie urodziwy ze “szczęką”), i dwa w szaro-zielonym kamuflażu odrodzonego Luftwafe.
Choć nie jest to napisane wprost, za kalkomanie odpowiada prawdopodobnie Eduard. Świadczą o tym charakterystyczne elementy, jak widoczny w dużym powiększeniu raster, lekko wyblakłe kolory, czy wyglądający na zdejmowalny film. Nalepki zostały wydrukowane jednak bardzo dobrze, z wystarczającym nasyceniem kolorów i praktycznie niewidocznym przesunięciem.
Nawet najdrobniejsze napisy eksploatacyjne przypominają litery, mimo iż są niemożliwe do rozczytania. Widać systematyczną poprawę.
Z plusów, to tym razem nie ma tu naklejanej imitacji pasów do fotela pilota – i bardzo dobrze, choć w tym wydaniu nie ma ich oddanych w żadnym innym medium ani metalowym ani plastikowym, ędziemy sobie musieli poradzić sami.
Ze swojej strony gorąco polecam, jeżeli jesteście entuzjastami lotnictwa i chcielibyście wejść w posiadanie (prawdopodobnie) kawałka historii.
Łukasz Kulfan
Model przekazany do recenzji przez Special Hobby
No nie wiem, może w końcu ktoś zlepi i okrasi tego thundersteaka i się wówczas okaże?
Jak najbardziej #bedebudowal ale to jeszcze chwilkę zajmie 🙂