1/72 Fokker E.III Weekend edition
Eduard 7444
Pomimo faktu, że od wydania pierwotnej wersji tego zestawu minęło już około 15 lat, to jednak Edkowy Eindecker w skali 1/72 ma się całkiem dobrze. Trudno wyobrazić sobie kolekcję jakiegokolwiek fana szmatopłatów z okresu Wielkiej Wojny bez miniatury słynnego “bicza Fokkera”.
W pudełku z modelem w wersji weekend znajdziemy jedną ramkę z częściami, arkusz kalkomanii oraz instrukcję. Elementy odlane są z szarego tworzywa bardzo dobrej jakości. Próżno szukać tu jamek skurczowych, natomiast ślady po wypychaczach umieszczono w przemyślanych miejscach i na pewno nie będą utrudniały życia modelarzom. Choć ilość części jest niewielka, nie przeszkadza to w zbudowaniu całkiem przyjemnej repliki tego słynnego samolotu.
Na pewno jednak, dobrym pomysłem jest wymiana chłodnicy karabinu Spandau na wykonaną z blaszki choćby z zestawu Zoom do tego modelu, ta odlana jako jeden element wraz z resztą uzbrojenia nie wygląda zbyt przekonywująco.
Choć replika silnika Oberrursel Ur. I biorąc pod uwagę skalę prosto z pudła również będzie prezentowała się przyzwoicie, to jednak na pewno przyda jej się dorobienie lub zastąpienie elementami fototrawionymi popychaczy, zaworów oraz przewodów do świec zapłonowych. Dla mnie jednostka napędowa to w większości modeli ”szmatopłatów” to jeden z najciekawszych ich elementów, ponieważ najczęściej jest świetnie widoczna.
Faktura powierzchni skrzydeł została oddana bardzo dobrze, nie ma na niej przesadnych imitacji taśm wzmacniających płótno na żebrach ale jednocześnie subtelnie ukazano samą ich konstrukcję.
Również kadłub prezentuje się bardzo dobrze, zaznaczono delikatnie ugięcia płótna w miejscach, gdzie nie opierało się ono o kratownicę.
Wewnątrz kadłuba zaznaczono elementy konstrukcji oraz naciągi. Muszę przyznać, że chyba lepszym rozwiązaniem było by wzorem modelu Fokkera E.V Army Hobby wykonanie tych elementów osobno.
Wyposażenie kabiny pilota, choć w oryginale bardzo okrojone, to w wersji weekend tego zestawu, ogranicza się w zasadzie jedynie to drążka, orczyka i tablicy przyrządów.
Elementy podwozia oraz płozy ogonowej są o odpowiedniej średnicy i nieprzeskalowane.
Zegary i pasy przewidziane są jako kalkomanie. Kalki wydrukował Eduard i sprawiają pozytywne wrażenie, przesunięcia nie są widoczne a klamry pasów są wydrukowane srebrną farbą.
W weekendowym wydaniu modelu dostajemy dwa malowania:
A – przedstawia samolot w malowaniu słynnego Maxa Immelmana
B – pozwala na wykonanie Fokkera w malowaniu C. i K. lotnictwa (K.u.k. Luftfahrtruppe) – tutaj uwaga, o ile mi wiadomo samolot ten posiadał karabin Schwarzlose, którego w zestawie nie ma
Instrukcja jest zrobiona w sposób typowy dla Eduarda – kolorowe schematy malowania oraz poszczególne etapy budowy są przedstawione w sposób klarowny i nie pozostawiający wątpliwości.
Zestaw sprawia bardzo pozytywne wrażenie, choć dla kogoś bardziej ceniącego sobie poprawność merytoryczną nie obędzie się bez zakupy dedykowanej do tego zestawu blaszki. Dla mniej wymagających modelarzy będzie to zestaw idealny choćby na początek przygody z budową “szmatopłatów”, ze względu na relatywnie niewielką ilość naciągów.
Filip “Xmald” Rząsa