1/72 L-39ZA Albatros
ProfiPACK Edition
Eduard – 7047
Sądząc po boxarcie, mamy do czynienia z prawdziwym drapieżnym agresorem
..no ale chodzi przecież o to, żeby grafika była atrakcyjna. A najlepiej na tyle, żeby można ją było wciągnąć do oferty plakatów serii EduArt. Odnotowuję ten aspekt, bo to jedna z nielicznych nowości, z którymi mamy tutaj do czynienia. Sam model bowiem ma na karku już blisko pół wieku, o czym, zresztą, wspominał Radek, opisując jego poprzednie wydanie. I do tamtego materiału odsyłam po szczegółowe omówienie tego opracowania. Bo pod względem plastiku to nadal ten sam komplet wyprasek – całych trzech
Odniosę się jedynie do kwestii, którą poruszył jeden z czytelników, komentując opis przygotowany przez Radka. Zwrócił on uwagę, że ramka z elementami prezeźroczystymi zmieniła się względem pierwotnego opracowania. W związku z tym, konieczna jest drobna ingerencja w elementy kadłuba
Nie potrafię natomiast odpowiedzieć na pytanie, czy zmianie uległy również kształty samego oszklenia, nie mam bowiem dostępu do wcześniejszej jego wersji. O tym obecnym mogę napisać jedynie, że jest naprawdę dobrej jakości – delikatne i przejrzyste
Ponieważ mamy do czynienia z wydaniem Profipack, zestaw nie kończy się na plastiku
Znajdziemy tu, zatem, arkusik masek na oszklenie i koła..
..ale – przede wszystkim – całkiem sporo elementów fototrawionych
Podobnie jak w poprzednim wydaniu, są to dwa arkusze -w tym jeden kolorowany – uzupełnione niewielką kliszą z kształtami szybek celownika
W blaszce kolorowej najbardziej uwagę zwracają liczne warianty tablic przyrządów i paneli bocznych, zajmujące większą część płytki
Co ciekawe, w zestawie znajdziemy je również w formie kalkomanii, choć – prawdę mówiąc – wątpię, bo ktoś chciał po nie sięgnąć
Pozostałe elementy fototrawione to już dość typowa drobnica
..i, co prawda, nie brakuje tu detali do waloryzacji foteli pilotów, to przypomnę, że Radek w swoim materiale jednak stanowczo zalecał uzupełnienie kompletu o fotele żywiczne
Wracając jednak do tego konkretnego wydania – producent zaoferował w nim sześć wariantów malowania
Nie są może przesadnie różnorodne, ale nie można im zarzucić, że są nieciekawe. Choć bardziej za sprawą różnych szczegółów. Znajdziemy je na dwóch, w sumie niemałych, arkuszach kalkomanii
Nie jest to, niestety, szczytowe osiągnięcie drukarni Eduarda – szczególnie jeśli chodzi o jakość znaków w kolorze żółtym. Ale ogólnie jest z czego wybierać, nawet kierując się tym, jak nalepki na modelu będą się prezentowały w obliczu wrażego makro
W książeczce z instrukcją osobną planszę poświęcono napisom eksploatacyjnym
..i ani trochę nie zwiastuje to ilości kalkomanii je zawierających
Powierzchnia arkuszy bierze się jednak z tego, że dla każdego malowania przygotowany jest osobny komplet
W podsumowaniu mogę śmiało zacytować konstatacje Radka: “to wznowienie Eduarda nie jest może najbardziej oczekiwanym, ani ekscytującym nie miej fajnie, że model wrócił. Pomimo wieku wyprasek, który jednak po nich widać, uważam, że przez swoją konstrukcję jest to model całkiem dobry na start zabawy z modelami odrzutowców.“
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard