1/72 German Light Truck M 206
MAC Distribution – 72140
Starym siedemdwójkowym wyjadaczom marki MAC Distribution przedstawiać raczej nie trzeba. W naszym zakątku świata mamy jednak to szczęście, że plastikowymi zabawkami do sklejania interesują się nie tylko grzyby, zatem uznałem, że warto produkty tej czeskiej firmy przybliżyć. Zresztą – tak między nami – sam już chyba ponad dekadę z miniaturami z MAC styczności nie miałem. Tymczasem, poszukując ostatnio dużej niemieckiej ciężarówki do jednego z przedsięwzięć, skonstatowałem, że MAC Distribution wciąż pozostaje bezkonkurencyjne w domenie nieopancerzonych pojazdów kołowych Trzeciej Rzeszy w skali 1/72
Przy okazji warto odnotować, że w portfolio ma nie tylko samochody
Oprócz pojazdu, którego szukałem, w katalogu odkryłem kolejną, w miarę nową pozycję. Uznałem to wszystko za doskonały asumpt do przybliżenia czytelnikom modeli MAC Distribution. Wymieniłem parę miłych wiadomości z właścicielem firmy. Po czym sprawa zniknęła z horyzontu. Uznałem, że jak w wielu podobnych sytuacjach, na wymianie korespondencji się skończyło. Tymczasem, po paru miesiącach do moich drzwi zapukał kurier z przesyłką. Po jej otwarciu w pierwszej kolejności znalazłem łakocia. Nie wiem, czy to próba wpłynięcia na treść przyszłych recenzji, czy na osłodę po długim wyczekiwaniu na paczkę. Ale nie jest to przecież nowatorski zabieg – inni też wrzucają słodycze do zamówień. Oprócz słodyczy, w paczce były naturalnie również modele
O samolotach pewnie w przewidywalnej przyszłości napisze coś Radek, my tymczasem zajmijmy się tytułowym Magirusem. Choć prawdę mówiąc, z ostrożności, producent nie podaje wprost marki na pudełku
Pudełku wcale estetycznym, z niebrzydkim boxartem, który w swoim wzornictwie kojarzyć się może z obrazkami z pudełek Tamiya. Zresztą jest to konsekwentnie stosowane przez MAC
Skojarzenia z japońskim gigantem na tym się nie kończą, bo po otwarciu opakowania wita nas plastik w miłym, jasnobeżowym kolorze
Instrukcję otwiera krótka notatka na temat danych technicznych pojazdu, oraz – co najważniejsze – diagram z elementami w ramkach i przypisanymi im numerami
Istotne to o tyle, że w ramce żadnych oznaczeń nie ma. Ramce w gruncie rzeczy pojedynczej…
…a przepołowionej celem zmieszczenia w standardowym opakowaniu
Oprócz elementów wtryskowych, w komplecie jest kawałek przezroczystego plastiku na szybę wiatrochronu…
…oraz kalkomania
Ta jest na przyzwoitym poziomie, choć miejscami brakuje jej subtelności. A przy okazji mam poważne wątpliwości odnośnie użytej w rejestracjach czcionki
Rozmieszczenie nalepek oraz informacje na temat malowania modelu znajdziemy na osobnej kartce
Choć osobna, to czarno-biała. Żal o tyle mniejszy, że do czynienia mamy z monochromatycznymi malowaniami, zatem w praktyce kolorowy druk niewiele by tu zmienił
Podane barwy nie odwołują się do palety farb żadnego producenta z branży modelarskiej, a opisane są na podstawie uniwersalnego wzornika (co też nie stanowi problemu, bo mowa o bardzo typowych malowaniach)
Przy okazji, ulotka z tymi schematami to jedyne miejsce, gdzie producent przywołuje markę tej ciężarówki
Skoro malowania przedstawione są na osobnej kartce, to wrócimy jeszcze do broszurki z instrukcją. A ściślej, do samej instrukcji
Maleńkie ilustracje nie czynią jej przesadnie czytelnej – no ale w końcu to model w skali 1/72, więc nieduży – to i obrazki są adekwatnych gabarytów. Niemniej jednak, same ilustracje w miarę precyzyjnie pokazują montaż poszczególnych sekcji
Mimo wszystko, szkoda, że obrazki nie są nieco większe. Tym bardziej, że było na to miejsce. Ostatnia karta jest bowiem zapełniona anonsem innych modeli z portfolio MAC…
…co w kontekście dodawania do modelu drukowanej w kolorze ulotki o podobnej treści, jest z grubsza pozbawione sensu.
Po omówieniu części poligraficznej zestawu pora przyjrzeć się z bliska elementom plastikowym. Ci, którzy znają modele tego producenta, nie będą nawet trochę zaskoczeni – to jest dokładnie to, czego można się spodziewać. Czyli niskonakładowy, wykonany tradycyjnymi technikami model. Opracowanie z jednej strony szczegółowe, ale z drugiej wymagające jednak wielu waloryzacji czy wymiany wybranych detali na zrobione samodzielnie. No i każdy element trzeba skrupulatnie oczyścić – zarówno ze szwów na łączeniu połówek formy, jak i czasem z artefaktów uszkodzeń niezbyt trwałej matrycy.
Rama podwozia jest mało eksponowanym elementem, zatem nie znajdziemy na niej wielu szczegółów…
Na samej ramie oczywiście się nie kończy – jest i atrapa spodu silnika czy układ wydechowy. W przypadku rur tego ostatniego, najlepiej od razu wymienić plastik na metal albo odpowiednio ukształtowany plastik – bo czyszczenie takich elementów wydaje się niepotrzebnie żmudne. Nie wspominając o tym, że liczyć się należy z uszkodzeniami elementu (lub dodatkowo niedolewkami – jak w moim egzemplarzu)
Zawieszenie nie jest zbyt rozbudowane, niemniej jednak wymaga doklejania kolejnych, stosunkowo licznych elementów. Tutaj również mamy do czynienia z wdrożeniem zasady – co z oczu, to z serca
Koła – no cóż. Mają i bieżnik (oryginalny jego wzór pozwalał na łatwe odtworzenie go w miniaturze), i nawet detale. Niemniej jednak, mają również nadlewki, jak również skazy wynikające z zużycia form
Kabina nie jest skomplikowana, ale i tak składa się z wielu ścianek i elementów. Niestety, jej wnętrze jest potraktowane po macoszemu – choćby poprzez brak detali drzwi
Kierownicę, jak widać, będzie trzeba ratować – albo ubytek szpachlując, albo sięgając po jakiś zamiennik – choćby z zestawu Haulera. Zresztą nie tylko ona wymaga uwagi i dodatków własnych. Nazbyt siermiężna i uproszona jest rama wiatrochronu…
…a nie mniej symbolicznym odzwierciedleniem tego, co widać choćby na tej ilustracji…
…jest imitacja poskładanej plandeki
Pewnych drobnych waloryzacji wymagają również maska silnika oraz otaczające ją detale. Zresztą takie drobiazgi jak skrajniki i tak zwykle wymagają wymiany na coś cieńszego, a przy tym bardziej solidnego niż plastik. Podobnie jest z reflektorami, które najczęściej trzeba samodzielnie doprowadzić do standardu faktów w skali. Nie inaczej jest tutaj
Nawiasem mówiąc, do instrukcji trafiła jakaś zupełnie inna chłodnica
Część ładunkowa ma zarysowane imitacje desek i nawet dość sprawnie odtworzone wszelkie okucia. Ubolewam jednak, że twórca zdecydował się scalić imitacje wieszaków z gąsienicami na tylne koła z burtami pojazdu. Rozumiem, że same wieszaki mogłyby być zbyt delikatne, by sprostała im technologia użyta przy produkcji modelu, ale w takiej sytuacji szkoda, że nie ma dodatkowych wariantów ścian paki bez całej ten instalacji
Podsumowując – mamy do czynienia z typową miniaturą MAC Distribution. Klasycznym szortranem, który kierowany jest do bardziej doświadczonych modelarzy. I to nawet nie za sprawą trudności w montażu – akurat pod tym względem miniatury tego producenta są zupełnie przyzwoite. Z kolei starannej obróbki każdego detalu niejednokrotnie wymagają nawet modele wysokonakładowe firm z dużą renomą. Rzecz w tym, że tu jednak sporo trzeba dorabiać samodzielnie. Tym bardziej szkoda, że w zestawie nie ma fototrawionej blaszki, w której można by zmieścić bardziej finezyjną deskę rozdzielczą, napis na chłodnicę (lub nawet cały grill), czy wreszcie ramę przedniej szyby. O innych drobiazgach nie wspominając. W skrócie – mimo iż stosunkowo nowy, to wciąż jednak stary dobry MAC.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestawy przekazane do recenzji przez MAC Distribution